Organizacje pozarządowe często martwią się, że jeśli nie zainwestują w nowe technologie, zostaną daleko w tyle. Nie dajcie złapać się w tę pułapkę, ostrzega John Tate.
Tak dużo nowych technologii
Po pierwsze, na rynku pojawia się ogrom nowych technologii. „Internet rzeczy” jest teraz oficjalnie najnowszym gorącym tematem, a „produkty destrukcyjne” oferują zupełnie nowe ścieżki dla naszej codziennej pracy i życia osobistego.
Dla przykładu, zaledwie rok temu mainstreamowe media zainteresowały się samojezdnymi samochodami - dzisiaj ich prototypy są już na drogach. Bezpośrednie pożyczki oraz finansowanie społecznościowe pojawiły się po raz pierwszy mniej, niż 10 lat temu, a dzisiaj oba mechanizmy bardzo silnie wpływają na to, by całkowicie zmienić nasze postrzeganie pożyczania i zbierania funduszy.
Zakupy internetowe odnotowują nieustający wzrost, a Uber - oferujący zupełnie nowy wymiar usług taksówkarskich - przeistoczył się ze start-upa w 2009 w korporację wartą ponad 40 miliardów dolarów. Dodajmy do tego rozwiązania oparte o drony, robotykę, streaming muzyki z sieci i media społecznościowe, a zobaczymy, jak wiele się zmienia.
Równocześnie, koszty IT wciąż mają tendencję spadkową. Usługi chmurowe oraz przesyłanie danych tanieje, podobnie mają się koszty komponentów do laptopów, tabletów i urządzeń mobilnych.
A zatem, czy nasze budżety na IT powinny być redukowane czy może zwiększane, by pomóc rozkwitowi nowych technologii?
Według mnie, wiele decyzji inwestycyjnych podyktowanych jest strachem, ponieważ ludzi martwią się, że jeśli nie zainwestują, zostaną daleko w tyle.
Odchodząc nieco od tematu, chciałbym wspomnieć wydany niedawno przez Credit Suisse raport przygotowany przez zespół akademicki London Business School. Cofnęli się w nim do roku 1900, kiedy miejsce miał inny boom technologiczny - dotyczący tak innowacyjnych idei, jak elektryczność, silnik spalinowy i latanie.
W raporcie przyjrzano się, jak inwestorzy karmili się nowymi technologiami, jakże odmiennymi od zastałych już przemysłów oraz oceniono, które sektory osiągnęły najlepsze wyniki w ostatnich 115 latach.
Zastanawiacie się, kto wypadł najlepiej? Cóż, w Stanach Zjednoczonych były to kompanie tytoniowe, zaś w Wielkiej Brytanii browary i destylarnie. Dla mnie było to niemałym zaskoczeniem. Byłem przekonany, że najlepsze wyniki osiągną ci, którzy u początków XX wieku zainwestowali w technologie.
Ale jeśli pomyślimy o tym nieco dłużej, jest w tym wszystkim wiele zawodu - z bańkami i fiaskami związanymi z nowymi przemysłami, od kanałów i linii kolejowych, aż to rozkwitu internetowego. Na każdy start-up, który odniósł sukces przypadało mnóstwo porażek.
Koleje losu
A zatem, wracając do pytania, jak ma się to wszystko do budżetów na IT w organizacjach pozarządowych?
Jeśli historia rzeczywiście lubi się powtarzać, sektor nowych technologii będzie targany kolejami losu, gdy tylko dojrzeje. W inwestycyjnej przestrzeni ostatnich 115 lat ludzie najlepiej wychodzili na unikaniu wsysających wszystko baniek otaczających nowe odkrycia i uprzemysłowienie, widząc ich negatywny wpływ na ustabilizowane obszary biznesu.
Dla przykładu, przez ostatnich 35 lat polityka wykupywania udziałów jedynie tych firm, które notowane były dłużej, niż 20 lat, przyniosła rezultaty w postaci średniego wzrostu ceny akcji z 1 do 60 funtów, podczas gdy inwestycje uwzględniające jedynie nowe firmy, notowane przez mniej, niż trzy lata, przyniosły średni wzrost do zaledwie 20 funtów.
Coś podobnego stanowi trzon kwestii inwestowania w IT w najbliższych latach. I chyba nigdy w dziejach nie było momentu, kiedy działy finansowe organizacji pozarządowych miały do odegrania ważniejszą rolę.
Do decyzji o inwestowaniu we wszystkie technologiczne rozwiązania musi być zaprzęgnięty zdrowy rozsądek - zwrot inwestycji oraz zarządzanie ryzykiem powinny być bezwzględnie kluczowymi kwestiami przy rozważaniu inwestycji w projekty IT; a zarówno ludzie, jak i procesy muszą być ostrożnie analizowane równolegle do samych technologii.
Zachowajcie pewność, że kierujecie się podstawowymi zasadami dyscypliny i nie pozwólcie wciągnąć się we wszechobecne fanaberie technologiczne.
John Tate jest konsultantem biznesowym oraz gościnnym wykładowcą Cass Business School.
Źródło: Civil Society UK