Wyjechała na Wolontariat Europejski (EVS) do Estonii z ramienia Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej (ChSCh). W portalu ngo.pl przedstawia swoją relację.
Nazywam się Alicja Ostrowska. Ukończyłam socjologię i politologię na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Interesują mnie zjawiska i procesy zachodzące w społeczeństwie, obyczaje i kultury innych narodowości oraz tematyka związana z prawami człowieka. Moim głównym zajęciem w trakcie Wolontariatu Europejskiego jest praca w przedszkolu, w którym opiekuję się 20 dzieci w wieku od czterech do siedmiu lat. Praca z nimi daje mi dużo radości i satysfakcji, dlatego też zdecydowałam się wziąć udział w projekcie. W trakcie mojego pobytu w Estonii zamierzamy wystawić z dziećmi przedstawienie oparte na polskiej legendzie lub bajce. Maluchy są bardzo zainteresowane poznawaniem polskich obyczajów, słówek oraz polskiego jedzenia, a nauczyciele w przedszkolu – bardzo pomocni i otwarci na nowe pomysły i plany. W każdy piątek przygotowujemy plan kolejnego tygodnia pracy z dziećmi, w którym uwzględniane są moje propozycje. Do tej pory zdążyłam m.in. przedstawić nauczycielom prezentację o Polsce oraz opowiedzieć o naszej tradycji i zwyczajach.
Tallinn, a szczególnie starówka, jawi się jako miejsce pełne urokliwych zakątków i uliczek, czasami – gdyż jest ich tak wiele! – nieznanych nawet dla samych mieszkańców miasta. W trakcie mojego dotychczasowego, miesięcznego pobytu w stolicy Estonii największe wrażenie wywarło na mnie stare miasto (wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości UNESCO) i jego średniowieczne obwarowania miejskie z basztami i bramami. Duże wrażenie zrobiła na mnie również muszla koncertowa i amfiteatr – miejsca niezwykle ważne dla Estończyków, ponieważ w 1989 roku 300-tysięczna rzesza (20% wszystkich mieszkańców kraju) odśpiewała tu zakazany estoński hymn Mu Isamaa, co w dużej mierze przyczyniło się do wyzwolenia państwa.
Estończycy wydają się być ludźmi nieco chłodnymi i zdystansowanymi, ale mimo to są chętni do pomocy, uśmiechnięci i uprzejmi. Zawsze grzecznie wyjaśniają, jak trafić do danego miejsca. Podczas szkolenia wprowadzającego, które odbyłam w Estonii, jednym z zadań, jakie mieliśmy wykonać, było znalezienie osoby w potrzebie oraz osoby, która zgodzi się udzielić jej pomocy. Zadanie wydawało się niełatwe, zważywszy na fakt, że Estończycy mają opinię ludzi niechętnie pomagających innym. Okazało się jednak, że nie było ono trudne. Mimo że pogoda nie dopisywała – padał śnieg i wiał wiatr – znaleźliśmy panią, która zgodziła się odśnieżyć schody i wejście do domu samotnej, starszej kobiety. Natomiast podczas akcji organizowanej przez bank żywności, w trakcie której zbieraliśmy w supermarketach jedzenie dla osób ubogich, miałam okazję zauważyć, jak hojni potrafią być Estończycy.
Najczęściej żywność do koszyka wkładali ludzie starsi i mniej zamożni, którzy sami mieli niewiele w swoim koszyku. Mimo to jednak chcieli się czymś podzielić i oddać chociaż jedną rzecz. Duże wrażenie wywarła na mnie starsza kobieta, która miała pewne problemy z chodzeniem i dojście do wózka z żywnością zajęło jej sporo czasu, a mimo to zrobiła to, aby oddać cukier.
Pobyt w Estonii jest dla mnie niesłychanie intensywnym czasem – każdy dzień niesie ze sobą nowe przeżycia i wyzwania. Niezwykłe jest dla mnie to, że poznaję ludzi z wielu krajów, dzielimy się doświadczeniami i swoją kulturą.
Pogoda jest na razie dość surowa. Temperatura wciąż waha się w okolicy zera stopni i często wieją zimne, północne wiatry. Mimo to zdarzają się piękne, słoneczne, ciepłe dni i widać, że wiosna, na którą czekam z utęsknieniem, zbliża się wielkimi krokami.
Zdjęcia z mojego wolontariatu:
Zdjęcie nr 1: ja z dziećmi w przedszkolu
Zdjecie nr 2: panorama Tallinna Zdjęcie nr 3: akcja organizowana przez bank żywności