Koordynatorzy programów wolontariatu z największych międzynarodowych korporacji przyjechali do Warszawy, by podzielić się swoimi doświadczeniami. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele firm i instytucji działających w Polsce. Organizatorem konferencji było Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu.
– To była jedna z pierwszych debat w Polsce, na której można było poznać europejskie praktyki wolontariatu – mówiła tuż po zakończeniu spotkania Ewa Wojsławowicz, Koordynatorka Programu Wolontariatu Pracowniczego w Citi Handlowy. – Na podobnych konferencjach zazwyczaj rozmawiamy o swoim lokalnym podwórku. Wiemy już, co dzieje się w innych firmach działających w Polsce. Teraz mieliśmy okazję usłyszeć, jak wolontariat pracowniczy wygląda w Europie.
W spotkaniu wzięły udział: Hilary Hanberry z Business in the Community Northern Ireland (Irlandia Północna), Burcu Gündüz z Koc Holding (Turcja), Annika Hartman de Meuron z Philas Foundation (Szwajcaria) oraz Loiuse Smith z Linklaters LLP (Wielka Brytania).
Linklaters LLP to międzynarodowa korporacja prawnicza, licząca 27 oddziałów zlokalizowanych w różnych krajach oraz 5 tys. pracowników, spośród których połowa to personel głównej siedziby w Londynie. – Stawiamy na jakość, nie na ilość. Nie realizujemy wielu programów. Mamy ich kilka, ale za to są naprawdę dobre – przekonywała podczas konferencji Louise Smith, specjalistka ds. CSR.
Strategia „jakość a nie ilość”, realizowana przez Linklaters LLP, odnosi się nie tylko do międzynarodowych programów, ale także do lokalnych działań firmy. Jeśli ta decyduje się na współpracę ze szkołami, koncentruje się zwykle na jednej placówce. – Wybieramy szkołę, która znajduje się niedaleko naszego biura i udzielamy jej kompleksowego wsparcia. Wolimy skoncentrować się na jednej instytucji niż pomagać wielu szkołom w ograniczonym zakresie – mówiła Louise Smith.
Podczas spotkania padło wiele pytań dotyczących wolontariatu kompetencyjnego, a więc pomagania poprzez wykorzystanie swoich umiejętności i wiedzy. Zastanawiano się m.in. nad tym, czy tego rodzaju zaangażowanie społeczne zarezerwowane jest wyłącznie dla kadry kierowniczej.
– W projektach, w których niezbędny jest wysiłek fizyczny, angażują się u nas pracownicy różnych szczebli. Jeśli chodzi jednak o wolontariat kompetencyjny, tutaj musimy mieć osoby wykwalifikowane, aby udzielana pomoc była wysokiej jakości – mówiła Louise Smith. Brytyjka mówiła również o tym, komu najczęściej pomagają pracownicy jej firmy. Linklaters LLP często podejmuje współpracę z organizacjami charytatywnymi, które nie byłoby stać na usługi korporacji. – Nasza załoga to bardzo dobrze wykwalifikowana kadra. Usługi naszych pracowników są bardzo kosztowne, dlatego musimy upewnić się, że ich czas będzie wykorzystany w dobry sposób i realnie przyczyni się dla społeczności. Zdajemy sobie sprawę, że możemy zapewnić bardzo cenne porady osobom, które nie mają do nich dostępu. To są działania, które wynikają z serca naszych pracowników. Dają im frajdę i przynoszą dużo satysfakcji.
Ciekawym rozwiązaniem, o którym opowiadała Louise Smith, jest wprowadzenie progu minimalnego zaangażowania pracowników w działania społeczne. Korporacja, w której pracuje, postawiła sobie za cel, aby każde z jej biur co roku osiągało poziom zaangażowania pracowników w wolontariat przynajmniej na poziomie 25 procent. Przez ostatnie trzy lata tylko dwa biura firmy nie były w stanie osiągnąć tego poziomu, choć było bardzo blisko.
Nie wszyscy jednak są zwolennikami tego rodzaju rozwiązań. – Wydaje mi się, że trudno jest egzekwować takie cele, jeśli stawia się na jakość – mówi Karolina Długosz, koordynatorka CSR w Capgemini. – Te 25 proc. to nie jest wspólny mianownik dla całej korporacji, ale minimalny poziom, jaki ma osiągnąć każde biuro, a to dużo. Jeśli istnieją takie cele to wydaje mi się, że gdzieś tracimy ideę wolontariatu. Dla mnie zawsze powinien być on oddolny, a firma może go wspierać wieloma mechanizmami. Natomiast nie jestem przekonana, czy powinna wyznaczać tego typu cele – zastanawia się Karolina Długosz.
Ciekawy program wolontariatu korporacyjnego zaprezentowała Burcu Gündüz z Turcji, która reprezentowała Koc Holding. To międzynarodowa firma, która prowadzi działalność aż w 88 krajach. Grupa skupia około 100 firm. Wśród nich znajdują się marki takie jak: Fiat, Ford czy Beko. Program, który Koc Holding prowadzi od 2006 roku, otrzymał wiele prestiżowych nagród. Uznano jego zaangażowanie w rozwój wolontariatu oraz wkład w zwiększenie zatrudnienia wśród osób młodych.
– Mamy poważny problem z zatrudnieniem młodych ludzi. Młodzież szuka pracy, a firmy szukają wykwalifikowanej siły roboczej. Równowaga jest więc zachwiana. To główny problem wielu krajów, także Turcji – mówiła podczas konferencji Burcu Gündüz. – W Turcji mamy niską jakość kształcenia zawodowego. Jest to spowodowane tym, że szkoły zawodowe nie mają kontaktu z sektorem biznesu. Nie posiadają technologii i nie uczą odpowiednich umiejętności, przez co ludzie po ukończeniu szkoły nie mogą znaleźć pracy. Wiele osób rezygnuje więc z nauki. Jedna na trzy osoby w Turcji nie posiada żadnych kwalifikacji, a jedna na pięć osób jest bezrobotna.
Problem niskich kompetencji siły roboczej doskwiera także Koc Holding. Korporacja postanowiła więc zrealizować program, który zmieni tę sytuację. Projekt został przeprowadzony we wszystkich 81 prowincjach Turcji. W każdej z nich wybrano co najmniej jedną wyższą szkołę zawodową, angażując łącznie 264 placówki. Korporacja zachęcała inne firmy do nawiązywania współpracy ze szkołami. Te wybierały placówki, które odpowiadają ich specjalizacji. Firma produkująca samochody nawiązywała współpracę ze szkołą zawodową, która szkoli mechaników. Pracownicy korporacji przekazywali swoją wiedzę i umiejętności.
Firmy wchodzące w skład Koc Holding wybudowały 28 laboratoriów w 28 różnych miastach, w których przeszkolono ponad 300 nauczycieli. Korporacja zrealizowała kampanie społeczne podnoszące świadomość znaczenia szkolenia zawodowego. Firma utworzyła również program stypendiów naukowych oraz program stażowy. Co więcej, będąc największą korporacją w kraju, podczas rekrutacji na nowe stawiska dawała pierwszeństwo absolwentom szkół partnerskich, co dodatkowo podniosło ich prestiż.
Jak przekonuje Burcu Gündüz, program, którego realizacja dobiega końca, przyniósł bardzo wymierne efekty. – Szkoły zawodowe w całej Turcji zanotowały wzrost przyjęć o 68 proc. Miało to miejsce w czasie, w którym rząd chciał zlikwidować wyższe szkoły zawodowe z powodu niskiego zainteresowania studentów. Zwiększyła się możliwość zatrudnienia młodych ludzi, szczególnie w zawodach technicznych. Zapewniliśmy wykwalifikowaną siłę roboczą dla firm wchodzących w skład Koc Holding oraz innych korporacji. Niektórzy z uczestniczących w programie studentów wybrali naszą konkurencję, ale nie mamy nic przeciwko temu.
– Wolontariat pracowniczy to odpowiedzialne, niełatwe zadanie – mówiła tuż po zakończeniu spotkania Karolina Długosz z Capgemini. – Już bardzo wiele dużych międzynarodowych firm organizuje takie programy i to jest bardzo pocieszające i wartościowe. Wydaje mi się, że wśród wielu mechanizmów CSR-owych wolontariat pracowniczy należy do tych, które rzeczywiście w dużym stopniu przekładają się na zmianę postaw ludzi, dają poczucie sprawczości, bardzo edukują. A edukacja i poczucie wpływu na otaczającą rzeczywistość to klucz do rozwoju społecznego. Utwierdziłam się więc w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą.
– Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie, jak CSR rozwinął się na przestrzeni kilku ostatnich lat – mówiła z kolei Monika Gawinecka z międzynarodowej korporacji UBS. – Myślę, że te działania są coraz lepiej planowane, coraz lepiej koordynowane i coraz lepiej mierzone. Z drugiej strony one nadal mają tę energię pracowników, bo wciąż wynikają z ich potrzeb. Nadano im jednak trochę więcej struktury, dzięki czemu rezultaty są jeszcze bardziej wymierne.
Źródło: Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu