Wybory, wybory i po wyborach. 53 posłów i posłanek do Parlamentu Europejskiego z Polski, ponad 20-procentowy spadek liczby mandatów dla Zielonych, wzmocnienie konserwatywnej i prawicowej części Europarlamentu. Od 2022 r. obserwujemy konsekwentne osłabianie ambicji klimatycznych, środowiskowych i prawnoczłowieczych Unii na rzecz wzmacniania narracji – bezpieczeństwo, gospodarka, finanse. Co to oznacza dla naszej, już i tak szkodliwej żywności?
Wielki nieobecny debaty publicznej – nasz talerz
O żywności tylko w kontekście prawa do kotleta – czy tak można podsumować debatę w kampanii do UE? Niestety sama kampania była bardzo nieatrakcyjna, skupiona na polaryzacji, na kolejnych wygranych czy przegranych. Protesty środowisk rolniczych sprawiły, że politycy i polityczki nabrali wody (której za chwilę zabraknie) w usta, zamiast rozpocząć rzetelną, transparentną rozmowę o tym, co znajduje się na naszych talerzach, dlaczego rolnictwo tak bardzo cierpi z powodu zmian klimatycznych, na które w końcu samo ma kluczowy wpływ, czy dlaczego w Lidlu czy Biedronce nie ma kryzysu klimatycznego.
O żywności my obywatele i obywatelki chętnie porozmawiamy. Nawet jeśli nie zdajemy sobie sprawy ze skali wykorzystania antybiotyków w hodowli zwierząt, ich wpływie na wodę, glebę i na nas, to chętnie podyskutujemy o jakości żywności, o globalnych półkach w supermarketach i braku dostępu do lokalnej żywności. Tylko przy antybiotykooporności powinniśmy przystanąć na chwilę, wziąć głęboki oddech i oczekiwać od decydentów, że powiedzą stanowcze NIE dla produkcji zwierzęcej.
„W Polsce w 2019 r. odnotowano 5 600 zgonów przypisywanych oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe i 24 100 zgonów związanych z opornością na środki przeciwdrobnoustrojowe. Polska ma 46. najniższy standaryzowany wiekiem wskaźnik umieralności na 100 000 mieszkańców związany z opornością na środki przeciwdrobnoustrojowe w 204 krajach. Liczba zgonów z powodu oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe w Polsce jest wyższa niż liczba zgonów z powodu chorób neurologicznych, chorób układu trawiennego, cukrzycy i chorób nerek, infekcji dróg oddechowych i gruźlicy oraz przewlekłych chorób układu oddechowego” (źródło).
A to początek katastrofy naszego zdrowia na talerzu. Choroby dietozależne? Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH), około 53% dorosłych Polaków ma nadwagę, a 21% cierpi na otyłość. Badania EHIS (European Health Interview Survey) z 2019 roku pokazują, że wskaźnik otyłości wśród dorosłych Polaków wynosi około 23%. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z 2018 roku, około 29% chłopców i 14% dziewcząt w wieku 11 lat ma nadwagę lub jest otyłych. Z badań HBSC (Health Behaviour in School-aged Children) wynika, że odsetek dzieci z nadwagą i otyłością w Polsce wzrasta. Wśród dzieci w wieku 11-15 lat, około 20% ma nadwagę, a 5-7% jest otyłych.
Nadwaga i otyłość zwiększają ryzyko wielu chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe, nadciśnienie tętnicze, niektóre nowotwory, a także choroby układu oddechowego i problemy z układem mięśniowo-szkieletowym. Problemy te mają także znaczący wpływ na zdrowie psychiczne, prowadząc do obniżonej samooceny, depresji i innych zaburzeń psychicznych. Decydenci i decydentki, pozwalając na dominację sektora produkcji zwierzęcej, po prostu skazują nas na choroby.
Jednak w kampanii wyborczej o tym, że czas w końcu ze Wspólnej Polityki Rolnej przejść do Obywatelskiej Polityki Żywnościowej. Rolnicy i rolniczki tracą każdego dnia dochody z powodu kryzysu klimatycznego wywołanego przez produkcję zwierzęcą, ale kandydaci i kandydatki do PE zapomnieli o WPR w swoich programach.
Żywność – przemoc i kasa
Produkcja zwierzęca z zielonymi reklamami zapomina powiedzieć nam o faktach. Produkcja zwierzęca ma kompleksowy i wieloaspektowy wpływ na klimat, środowisko i bioróżnorodność. Emisje gazów cieplarnianych, zanieczyszczenie wód, degradacja gleby oraz utrata bioróżnorodności to tylko niektóre z problemów związanych z hodowlą miliardów zwierząt. Zapomina o ludności rdzennej i prawach człowieka. Według raportu organizacji Global Witness, w 2020 roku co najmniej 227 obrońców środowiska i praw człowieka, w tym wielu przedstawicieli ludności rdzennej, zginęło w związku z konfliktami dotyczącymi ziemi i zasobów naturalnych. Chociaż nie wszystkie te przypadki są bezpośrednio związane z produkcją zwierzęcą, hodowla zwierząt jest jednym z kluczowych czynników napędzających te konflikty.
Raporty organizacji takich jak Survival International dokumentują przypadki przemocy, przymusowych wysiedleń i śmierci wśród ludności rdzennej w wyniku konfliktów o ziemię i zasoby, które są wykorzystywane do produkcji zwierzęcej.
Co z fermami zwierząt w Polsce? Fermy przemysłowe emitują duże ilości amoniaku, siarkowodoru oraz cząstek stałych. Te zanieczyszczenia powietrza mogą prowadzić do problemów z układem oddechowym, takich jak astma, bronchit, a nawet przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP). Badania wykazały, że mieszkańcy i mieszkanki w pobliżu ferm przemysłowych mają wyższe wskaźniki chorób układu oddechowego i problemów z jakością powietrza.
Zanieczyszczenie powietrza i wody, hałas oraz konflikty społeczne to główne problemy, z którymi borykają się lokalne społeczności. Wymaga to skutecznych regulacji, o których w Polsce w ogóle się nie rozmawia mimo wielu badań, w tym badania samego Ministerstwa Zdrowia (2022, Wielkopolska), czy Białej Księgi „Smród, krew i łzy”, dr. Sylwii Spurek.
Prawa człowieka są konsekwentnie naruszane przez oddanie władzy globalnym firmom, takim jak operujący w Polsce Cargil, Smithfield. Globalizacja żywności doprowadziła w świecie, w którym głoduje ponad 900 milionów osób, a ponad 3 miliardy cierpi z powodu braku dostępu do zdrowej żywności, że mamy pełne półki, pełne reklam gazetki i aplikacje, ale nie mamy prawa ani do informacji, ani do bezpiecznej, zdrowej żywności.
Przemoc w sektorze żywności dotyczy miliardów zwierząt, które sektor dla wygody nazywa gospodarskimi, tak zwanymi hodowlanymi. Według danych Food and Agriculture Organization (FAO), rocznie zabija się około 50-60 miliardów kur na mięso. Dodatkowo, miliardy kur są utrzymywane w produkcji jaj, a wiele z nich jest zabijanych po zakończeniu tzw. okresu produkcyjnego. Około 3 miliardów kaczek, 650 milionów indyków i 300 milionów gęsi zabijanych jest rocznie. Rocznie zabija się około 1,5 miliarda świń na całym świecie, ok. 300 milionów krów i byków, ok. 575 milionów owiec i kóz, ok. 1,2 miliarda królików. Trudno oszacować dokładną liczbę ryb zabijanych rocznie, ale dane wskazują na biliony ryb i innych zwierząt wodnych, które są odławiane i hodowane w ramach akwakultury.
Dane dot. zwierząt pokazują wyraźnie skalę przemocy wobec najsłabszych. Warto dodać, że „modyfikacje” zwierząt w sektorze żywności obejmują zarówno tradycyjne metody hodowlane, jak i nowoczesne technologie inżynierii genetycznej. Celem tych modyfikacji jest po pierwsze i najważniejsze zwiększenie wydajności produkcji. Zabawa w Pana Boga w sektorze hodowlanym dzieje się codziennie, ale sklepowe opakowania zapominają nam o tym powiedzieć.
Współczesny sektor żywności jest sektorem przemocy i niesprawiedliwości. W sposób świadomy oddziela nas – obywateli i obywatelki od prawdy nt. sektora hodowlanego i bazując na emocjach, tradycji, narracji o naturalnych źródłach białka, etc. narzuca obecność w sektorze produkcji przemocy i niesprawiedliwości.
To, o czym zapomnimy to kwestia środków publicznych, czyli naszych pieniędzy – szczególnie tych unijnych, które wspierają i budują produkcję zwierzęcą. Wspólna Polityka Rolna, fundusze strukturalne, Fundusz Spójności, Erasmus +, Horyzont, Life+… fundusze krajowe, odszkodowania, nawet dopłaty do ubezpieczeń, środki na zakup zwierząt… W Green REV Institute prowadzimy regularny przegląd środków publicznych i wniosek jest jeden – z własnej kieszeni dopłacamy do uszczerbku na własnym zdrowiu. W ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2014-2020 Polska otrzymała około 13,5 miliarda euro, z czego znaczna część była przeznaczona na wsparcie sektora zwierzęcego. Wspieramy tych, którzy powinni nam dopłacać za zanieczyszczenia, za naruszanie praw człowieka, za brak dostępu do informacji.
Mamy dwa filary – przemoc & niesprawiedliwość oraz środki publiczne. Z tymi dwoma filarami politycy i polityczki muszą się zmierzyć, muszą o nich mówić, muszą się z nich rozliczyć.
Co dalej w Unii?
W Parlamencie Europejskim posłowie i posłanki mają różne instrumenty i narzędzia do podnoszenia ważnych tematów – sprawozdania własne, projekty rezolucji, pytania do Komisji Europejskiej. Jednak najważniejszym z nich jest budowanie debaty i transparentne mówienie i pokazywanie nam, co faktycznie Unia robi, żeby naprawić to, co sama psuje i na co pozwala państwom członkowskim.
Od 2022 Komisja Europejska zahamowała i odłożyła na bok wiele regulacji, które miały pomóc naprawiać niesprawiedliwy system żywności. Niesprawiedliwy dla samych rolników i rolniczek. W Polsce lata 2018-2020 były naznaczone poważnymi suszami, które wpłynęły na zbiory zbóż, warzyw i owoców. W 2010 roku Polska doświadczyła poważnych powodzi, które zniszczyły tysiące hektarów gruntów rolnych. Fala upałów w Europie w 2019 roku wpłynęła na spadek plonów i wzrost śmiertelności zwierząt tzw. hodowlanych. Przesunięcie sezonów wegetacyjnych może prowadzić do późniejszych lub wcześniejszych zbiorów, co wpływa na jakość i ilość plonów. W Polsce, rolnicy i rolniczki muszą coraz częściej inwestować w systemy nawadniające, co zwiększa koszty produkcji. A to tylko kilka przykładów.
Na ostatnich konsultacjach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dot. dopłat do ubezpieczeń od szkód wywołanych gwałtownymi zjawiskami pogodowymi przedstawiciele sektora rolnego mówili wprost, że zmiany klimatyczne to zerwane kontrakty, brak dochodów, brak możliwości zabezpieczania się i konieczność rezygnacji z prowadzenia gospodarstw. To tylko kilka przykładów związanych z ryzykami związanymi z klimatem i środowiskiem dla samych rolników i rolniczek.
Unia zapomniała o obywatelach, rezygnując z ograniczenia wykorzystywania pestycydów w produkcji, rezygnując z rozporządzenia o zrównoważonym systemie żywności, osłabiając regulacje Wspólnej Polityki Rolnej.
Nowi posłowie i posłanki stają przed wyborem – milczeć i udawać, że nic się nie stało i nie dzieje z naszą żywnością, czy powiedzieć wprost – to nie działa, system jest dzisiaj karykaturą rolnictwa, zdrowej lokalnej żywności, opiera się na przemocy i publicznych środkach. Trzeba go zmienić tu i teraz, bo każdego dnia umierają ludzie, zwierzęta, każdy dzień zwłoki to kolejne straty dla rolników i rolniczek, to kolejne choroby, to kolejne zatrucia. Czas przerwać ten ciąg katastrof i skonfrontować się z faktem, że żywność jest nasza, obywateli i obywatelek, bazuje na zasobach naturalnych i nie może być traktowana jak źródło zysków niewielu kosztem miliardów istnień i miliardów publicznych euro.
Źródło: Anna Spurek, Green REV Institute