Ekonomia społeczna w przyszłości - jak reagować na czekające nas zmiany?
Zmiany społeczne, kulturowe, gospodarcze i przede wszytskim demograficzne, jakich doświadczymy w kolejnych latach, gruntownie zmienia nasz rynek pracy, będą też miały istotny wpływ na to, jak wygląda ekonomia społeczna. O tym, jakie zmiany nas czekają i jak na nie reagować rozmawiali paneliści w jednej z sesji tematycznych OSES 2014.
- Nasze zadanie to wypełnianie nisz, którymi nikt się nie zajmuje, gdyż jest to albo za trudne, albo za drogie - powiedziała Skrzypiec-Sikorska. Rozważając słabe i mocne strony ekonomii społecznej na zmieniającym się rynku pracy podkreśliła szansę, jaką stwarza rozwijanie różnych inicjatyw międzypokoleniowych.
Łukasz Piechowiak skupił się na prezentacji różnych wskaźników, które wyznaczają naszą rzeczywistość społeczno-ekonomiczną. O ile w ciągu 2-3 dekad populacja naszego kraju zmniejszy się tylko nieznacznie, to istotnie zmieni się stosunek osób w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym. Kolejnym bardzo istotnym wyzwaniem jest poważne ujemne saldo migracyjne (z Polski wyjeżdża kilkanaście razy więcej osób niż do niej przyjeżdża). Polskie państwo niewiele z tym robi - zauważył Piechowiak. Analityk dodał, że jego zdaniem w ciągu kilkunastu lat zniknie etat, większość dzisiejszych pracowników przejdzie na samozatrudnienie. - To my będziemy wybierać pracodawców - powiedział Piechowiak.
Ekspert FISE wskazał również, że teoria "spływania bogactwa" została zakwestionowana, a koncentracja kapitału na niespotykaną dotąd skalę będzie miała wpływ na rynek pracy (jako że tworzenie nowych miejsc pracy, choćby przez zmiany technologiczne, wymaga coraz więcej kapitału).
Swoje wystąpienie Komuda zakończył myślą profesora Paula H. Dembinskiego, który powiedział, że skoro tak trudno jest przewidywać trendy w ekonomii i nie wiadomo dokładnie, co mamy robić, wygrać mogą ci, którzy będą robić to dobrze - nie tylko pod względem jakości, ale również w wymiarze etycznym. To jest właściwa perspektywa dla ekonomii społecznej - powiedział Komuda.
Edwin Bendyk na wstępie odniósł się do kwestii "złej demografii". - Z jednej strony zaczyna nam brakować rąk do pracy ze względu na starzejące się społeczeństwo, z drugiej jednak strony technologia likwiduje wiele miejsc pracy. Być może te dwa minusy wyjdą na plus - powiedział Bendyk. Wskazał też na jeden z plusów starzejącego się społeczeństwa. Gospodarka takich społeczeństw jest mniej energochłonna. Pozwala bardziej racjonalnie zarządzać zasobami naturalnymi.
Również publicysta "Polityki" zwrócił uwagę na problem koncentracji kapitału i fakt, że z inwestycji korzystają właściciele kapitału, a nie ludzie pracy. Dodał, że nie należy patrzeć na gospodarkę jedynie przez pryzmat rynku. Być może duża część potrzeb może być zaspokojana poza rynkowo na zasadach barteru, wzajemności, społecznych systemów wymiany. Tu Bendyk dostrzega rolę dla ekonomii społecznej. Dodał, że ważnym czynnikiem zmiany może być gwarantowany dochód obywatelski, który pozwoli osobom niepracującym zaspokajać podstawowe potrzeby na rynku oraz zajmować się wytwarzaniem dóbr i świadczeniem usług, których rynek nie wycenia, ale które są potrzebne innym członkom społeczności. Bendyk przyznał, że na razie nie wyobraża sobie jeszcze politycznej decyzji w tej sprawie, ale wierzy, że czas do dyskusji dojrzał.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl