– Opowiedz, skąd się wziął pomysł.
– Czym jest to partnerstwo?
– Może to być problemem. Zakładamy, że może jedna lub dwie osoby nie będą chciały się dzielić, inne jednak mogą uznać to za świetny pomysł i możliwość wypłynięcia na szerokie wody i na wykorzystanie pomysłu w praktyce.
– Projektodawca zgłasza pomysł do operatora portalu. Operator sprawdza, czy projekt zgadza się z naszą misją. Jeśli tak, twórca musi przygotować opis, materiały poglądowe, określić pożądaną kwotę i czas, w jakim kwota ma zostać zebrana. Od tego czasu zaczyna się promowanie projektu wśród potencjalnych donatorów. Jeśli w określonym czasie uda się zebrać całą kwotę, zaczynamy pracę z projektodawcą nad rozwojem pomysłu. Próbujemy przekonać go, że warto skorzystać z podmiotów ekonomii społecznej, które mogą wyprodukować i dystrybuować produkt według jego pomysłu. Pomagamy w kontakcie między projektantem a wykonawcą. Chcemy również w portalu Projektstarter umieścić bazę pomysłów do wykorzystania przez podmioty ekonomii społecznej. Chcemy pokazać przykłady takie jak choćby „Być razem” Mariusza Andrukiewicza, który produkuje bardzo ciekawe gadżety właśnie w wyniku współpracy z młodymi projektantami.
– Tak. Oczywiście nie będziemy wpuszczać wszystkich pomysłów. Projektstarter nie ma służyć akcjom charytatywnym (dla nich są inne serwisy tego typu). U nas pojawiać się będą projekty, które są innowacyjne, można je wdrożyć i wykorzystać biznesowo.
– Kategorie merytoryczne będą podobne jak w Kickstarterze. Teatr, komiks, muzyka, taniec. Bardzo ważny dla nas będzie dizajn. Liczymy również na technologię. Na Kickstarterze pojawia się 200–300 projektów dziennie. Sfinansowano już w pełni ponad 5 tysięcy projektów za łączną sumę 35 milionów dolarów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że sytuacja w Polsce jest nieco inna niż w Stanach Zjednoczonych, ale te liczby pokazują, że finansowanie w oparciu o społeczność może zakończyć się sukcesem.
– Razem z pracami nad grafiką i stroną informatyczną projektu zleciliśmy przygotowanie biznesplanu dla tego przedsięwzięcia. To oczywiście wymagało oszacowania popytu na taką usługę. Trudno jest jednak odpowiedzieć na to pytanie bez przetestowania tego w realnych warunkach, gdyż nie mamy się do czego w Polsce porównać. Na pewno do donatorów będzie trudniej dotrzeć nam niż podobnym inicjatywom, które zbierają fundusze na cele charytatywne. Ale liczę na to, że pewną grupę ludzi uda się przekonać do zainwestowania w zmianę.
– Myślimy, że będą to młodzi ludzie z dużych miast, zainteresowani zjawiskami związanymi z naszymi kategoriami merytorycznymi. Chcemy do nich dotrzeć poprzez media i środowiska zainteresowane konkretnie komiksem, tańcem, grafiką użytkową itd. Mamy nadzieję, że nasz projekt rozpropaguje się również poza tymi wąskimi społecznościami.
– Jeśli dałeś im sto złotych, to kiedy już zbiorą resztę i zrealizują spektakl, pewnie zaproszą cię na premierę. Każdy projektodawca musi, zaczynając zbiórkę funduszy, przedstawić plan ewentualnych profitów dla donatorów: „Jeśli dasz nam 10 złotych – wyślemy ci mail z podziękowaniem. Jeśli 20 zł – dostaniesz od nas nasze zdjęcie z podpisami. Jeśli dasz nam sto złotych – zapraszamy na spektakl”.
To jest główna zaleta tego modelu, jaki chcemy wprowadzić: są pieniądze – jest nagroda. Zresztą w ten sposób buduje się również mikrospołeczność, czy grupę klientów wokół powstającego projektu czy towaru. To jest bardzo ważny aspekt funkcjonowania takiego portalu.
– Oczywiście. Te technologie są obecnie już tak powszechne i łatwe do wykorzystania, że na pewno będziemy z nich korzystać. Mamy też nadzieję, że do każdej kategorii merytorycznej znajdziemy medium związane z nią tematycznie, które będzie promowało najlepsze projekty zrealizowane za pomocą Projektstartera.
– Na jakie projekty najbardziej liczysz?
– Osobiście bardzo interesuję się sztuką i dizajnem. Przy tym mam wrażenie, że jest kilka dobrych szkół projektowania w Polsce, niestety młodzi projektanci gdzieś znikają. Z drugiej strony jest to dość hermetyczne środowisko. Mam nadzieję, że ten portal będzie szansą na objawienie się projektantów czy artystów spoza tych kilku znanych, ale zamkniętych środowisk.
– Finansowanie zaawansowanych wynalazków to nie jest nasz cel. Będziemy szukać projektów ciekawych, nowatorskich, czasem nawet pozornie bezużytecznych.
– Na Kickstarterze widziałem kiedyś taki pozornie bezużyteczny produkt. Do roweru przyczepiało się niewielką skrzyneczkę, z której podczas jazdy ciekła wąską strużką farba, zostawiając ślad po twoim przejeździe. Wydaje się bez sensu. Ale twórca tego wynalazku wpadł na pomysł tworzenia sztuki ulicznej – wiele osób jeździło rowerami po skrzyżowaniu i tworzyło różnokolorowe smugi.
Co więcej, okazuje się, że taki gadżet może mieć całkiem sensowne zastosowanie biznesowe. Jeśli organizujesz dużą konferencję czy inne podobne wydarzenie, możesz wykorzystać rowerowe ślady do oznaczania gościom drogi z dworca czy hotelu do miejsca spotkania.
Bardzo jestem zresztą ciekaw, jak Polacy wypadają na tle „reszty świata” w kwestii takich wynalazków. Ile będzie takich prostych, ale odkrywczych projektów.
– Od dawna podejmujemy różne działania w zakresie innowacji społecznej. Zresztą myślę, że nasze projekty, takie jak kawiarnio-księgarnia w Lublinie, czy partnerstwo dla dizajnu społecznego będą łączyły się, tworząc wartość dodaną, z Projektstarterem. Na pewno poprzez ten portal chcemy pokazywać, że można działać nie tylko dla zysku, ale również na rzecz społecznej zmiany. Ale nie będziemy zajmować się pośredniczeniem w finansowaniu działań charytatywnych. Są strony, które się tym zajmują i na pewno nie będziemy z nimi konkurować.
– Wydaje mi się, że obecnie ekonomia społeczna jest w Polsce w drugiej fazie rozwoju. Pierwsza faza to była Inicjatywa Wspólnotowa Equal. Wszyscy zakładali spółdzielnie, jeździli je oglądać do Włoch. Większość tamtych podmiotów wchodziła w takie branże jak remonty czy catering. Teoretycznie proste, ale tak naprawdę wymagające ostrej konkurencji. Wiele tych spółdzielni nie przetrwało próby rynku.
Teraz jest druga faza. Przedsiębiorcy społeczni już wiedzą, że aby coś osiągnąć, muszą szukać nowatorskich rozwiązań, dobrych, fajnych produktów. Tu widzimy zadanie dla projektstarter.org. Chcemy pokazywać te innowacje i sprawiać, że będą wykorzystywane.
– Najwięcej problemów mamy z kwestiami prawnymi i podatkowymi. Projektstarter.org służy przekazywaniu pieniędzy. To oczywiście rodzi konsekwencje podatkowe. Jak zakwalifikować donację? Czy to zakup usługi (wtedy w grę wchodzi VAT), czy może darowizna (wtedy obowiązek podatkowy powstaje po stronie obdarowanego)?
Problemy rodzi też przekazanie środków projektodawcy. Oczywiście możemy przekazać je na podstawie umowy o dzieło, co pozwoli nam dodatkowo kontrolować realizację i jakość danego projektu, ale to również wiąże się z podatkiem i po raz kolejny obniża wartość przekazywanych środków. Pewien minimalny procent od tej kwoty będziemy pobierać również my, wzorem kickstarter.com. Jest to niezbędne, aby utrzymać funkcjonowanie portalu. Cały czas szukamy najlepszego rozwiązania, które będzie najbardziej korzystne dla naszych użytkowników.
– Tak jak powiedziałem wcześniej, trudno jest to szacować. Oczywiście boimy się trochę, że projektów nie będzie dużo. Ważne jest, jak szybko będą pojawiać się nowe. Zakładam, że masa krytyczna, którą chcemy dość szybko osiągnąć, to 100 projektów. Później będzie już łatwiej uzyskiwać coraz większy ruch i zainteresowanie portalem.
– Do każdego zgłoszonego projektu chcemy wyznaczyć opiekuna, który pomoże przygotować opis projektu, żeby nie był zbyt techniczny, zbyt szczegółowy. Produkt ma przyciągnąć jak najszerszą publiczność, musi więc być wizyjny i „sexy”. Po pierwsze po to, by uzyskać finansowanie a po drugie po to, by później zaistnieć z powodzeniem na rynku.
– Tak. Jesteśmy gotowi do wspierania tych ludzi i liczymy na to, że nie będzie to jedynie platforma do finansowania pomysłów, ale również ważne i duże zjawisko społeczne.
– Życzymy powodzenia
Pobierz
-
201102021734180901
620772_201102021734180901 ・38.72 kB
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl