W świecie surfowania po sieci liczy się tylko trzech zawodników: Google Chrome, Mozilla Firefox oraz Opera. Przeglądarka wymieniona jako ostatnia od kilku lat stara się nadrobić straty do dwóch pozostałych przeciwników, ale stosując rozwiązania takie, jak w ostatniej wersji, może mieć z tym spory problem.
Zacznijmy od czegoś innego, a mianowicie od sposobu, w jaki chronimy swoje hasła na komputerze. Kwestia bezpieczeństwa jest wciąż na świeczniku, ponieważ w dobie cyfryzacji wszystkiego ciężko ustrzec się pułapek, jakie czyhają na nas w Internecie. Dlatego warto zrobić rachunek sumienia, stawiając sobie pytanie – czy moje hasła są dobrze zabezpieczone?
Jeżeli chcemy przechowywać hasła w przeglądarce, warto skorzystać ze specjalnych sejfów, czyli programów zajmujących się ochroną haseł. Dostęp do naszego konta, na którym gromadzimy hasła, zablokowany jest dodatkowym hasłem, lub nawet dwoma – w zależności od tego, jak złożony mechanizm wybierzemy. Same przeglądarki posiadają również opcje tzw. hasła głównego, czyli ochrony dostępu do danych przeglądarki. Może nie jest to największe możliwe zabezpieczenie, ale lepiej korzystać z tego, niż z niczego.
Przykładem tego, co dzieje się z hasłami, jeśli nie posiadamy hasła głównego, jest opcja zaimplementowana w najnowszej wersji norweskiej przeglądarki Opera. Podczas konfiguracji pojawia się standardowe w przypadku tych programów pytanie o przeniesienie danych z innej przeglądarki. To całkowicie naturalne – w wygodny sposób możemy rozpocząć pracę z nowym programem, mając wszystkie swoje zakładki, ulubione strony, dane uzupełniania formularzy, etc. Jednak Norwegowie poszli o krok dalej i razem ze wszystkimi innymi ustawienia, nowa Opera pobiera również… hasła!
Niby nie jest to nic niezwykłego, bo tok myślenia programistów był słuszny: skoro chcemy transportować dane między przeglądarkami, dlaczego by nie kopiować także banku haseł. Ale pojawia się pytanie o kwestie bezpieczeństwa, ponieważ przy włączonej opcji Sync, jaką oferuje Opera, wszystkie te dane trafiają również na znajdujące się gdzieś w mroźnej Skandynawii serwery, by tam spocząć w chmurze. Niby wygodne, bo mamy do nich dostęp z dowolnego miejsca i urządzenia, ale z drugiej strony nieco kontrowersyjne.
Pytanie tylko, czy aby na pewno słusznie? Hasła, jeśli zapisane są w pamięci przeglądarki, tak czy inaczej zyskują status „jawnych”. Zatem przeniesienie ich do nowego programu jest właściwie tym samym, co przeniesienie wszystkich innych danych. Natomiast, jeśli w przeglądarce, z której kopiujemy dane, mamy założone hasło główne, żadne z haseł nie zostanie przeniesione. Może zatem nie ma się czym martwić?
Oczywiście Opera nie wykorzysta naszych haseł w żaden sposób naruszający nasze prawo. Nie chodzi w tym wszystkim o to, że Opera jest złą przeglądarką, a programiści popełnili akrygodny błąd. Ale sytuacja z Operą zwraca uwagę na to, jak ważne jest – generalnie – odpowiednie zabezpieczenie dostępu do naszych prywatnych elementów na komputerze.
Źródło: Technologie.ngo.pl