Dzisiaj dzień postaci z bajek - oto pięciu wspaniałych technologicznych maniaków!
Jako że w bajkach pisanych nie uświadczymy zbyt wielu wątków technologicznych, a dzisiaj obchodzimy święto bajkowych postaci, podciągniemy termin „bajka” również pod filmy animowane. Ale tylko te dobre. Kultowe dla każdego fana tak technologii, jak i kreskówek.
Na początek chwilę o technologiach wykorzystywanych przy tworzeniu animacji. Dzisiaj robi się je głównie komputerowo, ale kiedyś był to kawałek ciężkiej pracy. Rysowanie pojedynczych klatek, które zmontowane w całość i puszczone w odpowiednim tempie dadzą pożądany efekt nie należało do najłatwiejszych. Obok animacji rysunkowej wyróżniamy również animację lalkową, wycinankową i plastelinową, a z tych bardziej złożonych - fotoanimację (wykorzystującą przedmioty lub osoby wcześniej sfotografowane; słynne „Tango” Zbigniewa Rybczyńskiego zdobyło w 1983 roku Oscara dla krótkometrażowego filmu animowanego), animację rotoskopową (od fotoanimacji różni ją wykorzystanie filmów, zamiast zdjęć) oraz motion capture (wykorzystanie specjalnych znaczników do zebrania ruchu aktorów, aby potem na taki model nałożyć cyfrowo animację).
Pierwszy film animowany datowany jest na rok 1906, kiedy to ukazał się „Humorous Phases of Funny Faces”, film wykonany metodą zdjęć poklatkowych. Cztery lata później w Kownie Władysław Starewicz nakręcił pierwszy w historii film lalkowy „Piękna Lukanida”. W latach 30. w Hollywood swoje studio animacji założył Walt Disney, kilka lat później do jego konkurentów dołączyła wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer, wypuszczając na rynek „Toma i Jerry’ego”. Co ciekawe, za kreskówkę odpowiadał duet Hanna-Barbera, którzy w 1957 roku powołali do życia własne studio, podbijając świat animacji takimi postaciami, jak Huckleberry, Yogi, Panem Jingsem, Flinstonami, Jetsonami i Scooby-Doo.
Jeszcze w 1933 roku wytwórnia Warner Bros. również zajęła się animacją, tworząc słynną serię Looney Tunes. To tam „grały” takie gwiazdy, jak Królik Bugs, Kaczor Duffy, kanarek Tweety czy Struś Pędziwiatr i Wiluś E. Kojot. W 1969 roku dział animacji zamknięto na dekadę, a po ponownym otwarciu hitami stały się animowane adaptacje komiksów wydawnictwa DC, z „Batman: The Animated Series” na czele. Do dzisiaj uchodzi to za jedno z największych animowanych dzieł w historii. Warner Bros. jako pierwsi połączyli też film fabularny z animacją - „Space Jam”, w którym obok postaci z Looney Tunes zagrał sam Michael Jordan był jednym z najbardziej kasowych filmów lat 90.
Ale animacja to nie tylko komiksy i zabawne opowieści o zwariowanych zwierzakach. To także sztuka wysoka, która za sprawą takich produkcji, jak „Trio z Belleville” Sylviana Chometa czy „Destino” Salvadora Dalego weszła na przysłowiowe salony. Nie zapominajmy też o specyficznej odmianie animacji, jaką jest popularne na całym świecie anime, czyli (mówiąc bardzo ogólnie) kreskówki rodem z Dalekiego Wschodu. Tam na stałe weszły w świat kina, ponieważ w tym stylu powstają niemalże wszystkie gatunki filmowe. Wystarczy przytoczyć wzruszający, odciskający piętno w pamięci dramat „Spirited Away” Hayao Miyazakiego, nagrodzony w 2003 roku Oscarem za najlepszy film animowany.
Jeśli chodzi o filmy lalkowe, prym wiodą twórcy z Wielkiej Brytanii. To tam Nick Park założył słynne studio Aardman, odpowiedzialne chociażby za doskonałe „Uciekające Kurczaki”. W Polsce specjalizuje się w tym Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for z Łodzi. To tam powstały m.in. „Przygody Misia Colargola” czy „Piotruś i Wilk” w reżyserii Suzie Templeton.
No dobrze, ale mieliśmy rozprawiać to o najbardziej technologicznych postaciach z kreskówek. Wybór nie był łatwy, bo wiele z nich wyposażonych było w nowoczesne cuda techniki, ale…
Natomiast Piotruś miał w swoim posiadaniu ołówek, który potrafił materializować cokolwiek zostało nim narysowane. Co w tym technologicznego? Ano to, że wyprzedził swoją epokę o dziesiątki lat! Można już kupić chociażby 3Doodler, długopis „drukujący” w 3D. Przy odrobinie wprawy, można nim narysować wszystko. No, prawie wszystko…
To nasz typ pięciu najbardziej technologicznie zaawansowanych postaci z szeroko rozumianych „bajek”. Oczywiście było ich o wiele więcej, żeby wymienić chociażby Mega-Mana, Blendera („Futurama”), Iron Mana czy bohaterów „The Adventure Time”, ale naszym zdaniem to ta piątka jest w jakiś sposób ikoniczna. To postaci, które wiele osób kojarzy, a jeszcze więcej doskonale pamięta ze swojej młodości lub młodości swoich dorosłych już dzieci. A przede wszystkim, to postaci, dla których można by znaleźć odpowiedniki w świecie filmów fabularnych czy nawet w rzeczywistości - bo czy taki Dexter nie jest kimś w rodzaju prekursora Larry’ego Page i Elona Muska w jednym? Czyż Diodak nie jest rysunkową wersją MacGyvera? A Jetsonowie… Cóż, Jetsonowie to my za kilkanaście lat.
Źródło: Technologie.ngo.pl