Dzień Uchodźcy 2004. Polityka migracyjna - lekcja do odrobienia
W Polsce - podobnie jak w innych krajach Europy Środkowo-wschodniej, które ostatnio stały się członkami Unii Europejskiej, systematycznie rośnie liczba osób ubiegających się o status uchodźcy. UE przestrzega, abyśmy nie popełnili wobec uchodźców jej grzechów. Tymczasem w Polsce wciąż brakuje publicznej debaty na temat polityki migracyjnej.
O uchodźcach w Polsce robi się głośno głównie w czerwcu, a zwłaszcza w
okolicach 20 czerwca, czyli Międzynarodowego Dnia Uchodźcy. W tym roku w naszym kraju dzień ten
jest obchodzony po raz dziesiąty. Z roku na rok, obchody są coraz bogatsze, głównie dzięki
zaangażowaniu organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą uchodźcom. W ten sposób chcą zwrócić
uwagę na los swych podopiecznych. Czy to się udaje? I tak, i nie. Sukcesem na pewno jest to, że
coraz więcej młodych ludzi jest zainteresowanych działaniami wolontarystycznymi na rzecz uchodźców
w Polsce. Do organizacji zgłasza się sporo wolontariuszy, którzy chcą pomóc uchodźcom choćby w
nauce języka polskiego czy obsługi komputerów. Podejmują się także opieki nad uchodźczymi dziećmi,
gdy rodzice się doszkalają bądź poszukują pracy.
Festyny, koncerty, pikniki, wystawy i warsztaty organizowane z okazji
Dnia Uchodźcy przyczyniają się zapewne także do tego, że mieszkańcy miejscowości, w których te
imprezy się odbywają mają okazję poznać uchodźców, kraje z jakich pochodzą, powody, dla których je
opuścili, kulturę i wartości jakie przywieźli ze sobą do nas. Oswajanie się z odmiennością jest
niezwykle istotne, zwłaszcza, iż trzeba przyzwyczajać się do myśli, że coraz więcej tej
różnorodności będzie wokół nas - nie tylko w telewizorze czy czasopismach, ale tuż obok, na ulicy,
w sklepie, w sąsiednim mieszkaniu, na wyciągnięcie ręki.
Problem polega na tym, że tych czekających nas zmian nie dostrzegają
(bądź nie chcą dostrzec) decydenci, politycy, rządzący i pozostający w opozycji, ci wszyscy, którzy
są odpowiedzialni za inicjowanie debaty publicznej w państwie. Dla nich temat uchodźców, a szerzej
- polityki migracyjnej - nie istnieje. A przecież 1 maja 2004 roku staliśmy się strażnikami
wschodniej drogi do Unii Europejskiej. Z problemem migracji musimy się zmierzyć. Im szybciej, tym
lepiej.
W wielkim skrócie można powiedzieć, że migracje wiążą się z dwoma głównymi grupami problemów: przekraczaniem granicy przez potencjalnych uchodźców oraz ich późniejszą integracją w społeczeństwie. Współczesna Europa ani z jedną, ani z drugą sprawą nie radzi sobie zbyt dobrze.
Nowe kraje Unii Europejskiej odnotowują systematyczny wzrost liczby
osób ubiegających się o status uchodźcy. W Polsce, w 2003 roku wnioski złożyło 7 tysięcy osób. Z
nich tylko niewielki procent stanowią ci, którym się udaje uzyskać ten status. Jednocześnie w
zachodnich krajach Unii potencjalnych uchodźców pojawia się coraz mniej. Ta różnica nie wynika
stąd, że u nas jest raj dla przybyszów lub na świecie bezpieczniej, ale stąd, że taka jest
polityka. Unia Europejska stara się ograniczać liczbę uchodźców i nie jest już tak skłonna do
udzielania im pomocy jak dawniej, ale za to pokłada nadzieję w nowych krajach członkowskich, że
zdołają uniknąć grzechów, które zostały popełnione na zachodzie. Aby sprawiedliwości stało się
zadość, należy też powiedzieć, że nasi unijni sąsiedzi chętni są do podzielenia się swoimi
doświadczeniami.
Politykę europejską wobec spraw migracyjnych charakteryzuje z jednej
strony tendencja do rozkładania odpowiedzialności na poszczególne kraje, a z drugiej strony coraz
większa dbałość o względy bezpieczeństwa. Uchodźcy stanowią grupę potencjalnie zagrażająca temu
bezpieczeństwu, wzbudzającą nieufność. Z tego też powodu przyjmowane rozwiązania prawne mają często
dość restrykcyjny charakter.
- Na polskiej Straży Granicznej spoczywa w tej chwili obowiązek ochrony granicy wschodniej Unii
Europejskiej. Nie jest to zadanie łatwe. Ważne jest jednak, aby ten obowiązek jednocześnie nie
pozbawiał ochrony osób jej potrzebujących - zauważa A. Kosowicz, pełnomocnik do spraw informacji
biura UNHCR w Polsce. - Dla Polski wyzwaniem jest, aby nie dać się ustawić w sytuacji psa buldoga,
który nikogo nie przepuści przez granicę.
Jej zdaniem idea Europy fortecy jest niemożliwa do zrealizowania.
- Nie ma takiego muru, którego ludzie nie przeskoczą - mówi.
- Trzeba także mieć tę świadomość, że ograniczenie legalnych możliwości przyjazdu mnoży zjawiska
patologiczne, takie jak przemyt, porwania, handel - dodaje Małgorzata Gebert z Fundacji Polska
Akcja Humanitarna. - Potrzebne są "furtki", aby nie skazywać ludzi na kolejne dramaty.
Ucieczka z własnego kraju to nie jest dobrowolny wybór.
Skoro nie ma takiego muru, trzeba się przygotować na przyjęcie tych
osób, którzy jednak do nas trafią i będą chcieli rozpocząć tutaj nowe życie. "Wielu ekspertów
z państw Unii Europejskiej uważa, że Europa Zachodnia zaczęła myśleć o integracji zbyt późno: przez
wiele lat nie doceniano różnic kulturowych między imigrantami a lokalną ludnością, nie prowadzono
żadnych wysiłków, aby przybysze włączali się w europejskie społeczeństwo. Efektem była
marginalizacja grup cudzoziemców w UE, powstawanie gett, konflikty etniczne, a także narastająca
ksenofobia. Naturalnie na te zjawiska miało wpływ wiele innych czynników, jak choćby duża liczba
przybyszów, jednak brak świadomej polityki integracyjnej pogorszył sytuację." - pisze
Agnieszka Kosowicz w czerwcowym numerze biuletynu UNHCR "Z obcej ziemi".
- Europa zaprzepaściła swoją szansę na dobrą integrację uchodźców, my ciągle jeszcze ją mamy -
dodaje. - Naszą szansą jest to, że ciągle jeszcze w Polsce liczba uchodźców nie jest zbyt wielka,
jeszcze mamy czas aby nawiązać z tymi ludźmi dialog, zapobiec tworzeniu się gett, zapobiec
frustracjom i ksenofobii.
Czas najwyższy, aby tę szansę, ale i konieczność dostrzegli nie tylko
przedstawiciele UNHCR i organizacji pozarządowych.
Na razie jednak integracja uchodźców w Polsce pozostawia wiele do życzenia. Kwestie te reguluje nowa ustawa o pomocy społecznej z 12 marca 2004 roku. Rozdział 5 ustawy przewiduje m.in., że uchodźca może złożyć wniosek o pomoc integracyjną w ciągu 14 dni od uzyskania statusu. Wniosek obejmuje całą rodzinę - o ile jest objęta statusem. Program integracyjny może trwać do 12 miesięcy. Świadczenia pieniężne wynoszą od 420 do 1149 złotych miesięcznie na osobę, w zależności od liczebności rodziny. Program obejmuje także opłacenie składek na ubezpieczenie zdrowotne oraz specjalistyczne poradnictwo.
Nowe elementy, jakie znalazły się w ustawie to m.in.: zobowiązanie wojewody do wskazania miejsca zamieszkania uchodźcy, rola Ministra Gospodarki Pracy i Polityki Społecznej w wyznaczeniu standardów dla poszczególnych rodzajów usług, kwalifikacji osób wykonujących te usługi i mechanizmów monitorujących postępy uchodźców w integracji oraz odpowiedzialność Ministra Edukacji Narodowej i Sportu za kursy języka polskiego dla uchodźców.
Prowadzenie programów integracyjnych to zadanie zlecone powiatu. Prowadzą je Ośrodki Pomocy Rodzinie(OPR). Działania integracyjne koordynuje Urząd Wojewódzki i to on przekazuje OPR-om pieniądze. Zdaniem przedstawicieli organizacji pozarządowych wypłacane świadczenia nie wystarczają na realizację podstawowych potrzeb. A to oznacza, że chociaż formalnie programu integracyjne są realizowane, nie zawsze przynoszą one oczekiwane rezultaty, czyli usamodzielnienie się uchodźcy.
Małgorzata Gebert zwraca uwagę na inny warunek powodzenia programu
integracyjnego - nadzieję.
- W procesie rozpoczynania nowego życia przez uchodźców podstawową sprawą jest nadzieja. To ona
sprawia, że im chce się podjąć inicjatywę. Jeśli taki człowiek miałby realną szansę na uzyskanie
pracy, będzie się uczył polskiego. Jeśli miałby realną szansę na własny kąt - będzie o to walczył.
Taką perspektywą, która daje motywacje jest 5-6 lat. W Polsce jednak nie da się tego przewidzieć -
mówi.
Eksperci podkreślają także, że powodzenie programów integracyjnych nie
zależy jedynie od urzędów i przepisów. Sukces jest możliwy o ile do działania uda się pozyskać
różnych partnerów: organizacje pozarządowe, media, uczelnie, administrację publiczną szczebla
centralnego (nie tylko MSWiA, ale także inne resory odpowiedzialne za takie dziedziny jak rynek
pracy, edukacja, kultura, demografia).
- To się zaczyna dziać, ale opieszale i wolno - mówi Agnieszka Kosowicz.
A uchodźcy nie mogą czekać. Tak samo jak nie mogą czekać ci, którzy
przebywają w naszym kraju z tzw. statusem tolerowanym. Są to osoby, którym nie przyznano statusu
uchodźcy, ale ponieważ z różnych przyczyn nie mogą one powrócić do swego kraju - pozwala im się
pozostać u nas. Poza pozwoleniem, praktycznie nie otrzymują żadnej pomocy. Praktycznie, ponieważ
teoretycznie mają prawo do uzyskania pomocy społecznej na takich samych warunkach jak Polacy.
Wiemy, jak pomoc społeczna działa wobec własnych obywateli. Obecnie osób z takim statusem jest
Polsce 200.
- Rozwiązanie sytuacji tych osób jest w tej chwili najpilniejszą potrzebą, ponieważ one nie mogą
liczyć na żadne wsparcie i często pozostają po prostu na ulicy - apeluje A. Kosowicz.
Źródło: inf. własna