Kwestia dostępu do informacji publicznej jest źródłem nieustających kontrowersji. W listopadzie odbyła się w Warszawie konferencja Transparency Camp Polska, zorganizowana przez Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich; sponsorami spotkania były Fundacja im. Stefana Batorego oraz fundacja Open Society Institute.
W debacie uczestniczyli przedstawiciele instytucji publicznych, przedsiębiorcy oraz reprezentanci organizacji strażniczych i rzeczniczych. W toku dyskusji szukano odpowiedzi na pytania o najlepsze sposoby prezentowania informacji publicznych w Internecie.
Jednym z podjętych w trakcie debaty wątków była kwestia dotycząca tego, kto jest osobą publiczną, co przekłada się na pytanie o możliwość ograniczania prywatności takiej osoby i udostępniania informacji na jej temat. Jak wskazał Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, Wojciech Wiewiórowski, każdy, kto bierze udział w procesie tworzenia prawa, tym samym staje się osobą publiczną i musi liczyć się z tym, że – na mocy przepisów ustawy o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa – będzie zmuszony do ujawnienia informacji na swój temat „w bardzo szerokim stopniu”. Według GIODO, również reprezentanci organizacji społecznych, o ile włączają się w proces prawotwórczy próbując wywrzeć wpływ na organy stanowiące prawo, stają się osobami publicznymi i ich prywatność będzie podlegać ograniczeniom. Ustawa o działalności lobbingowej nakłada na wszystkie podmioty, które zgłoszą zainteresowanie opublikowanym w Biuletynie Informacji Publicznej danego organu projektem ustawy lub rozporządzenia, obowiązek podania imion i nazwisk oraz adresów osób uprawnionych do reprezentowania tego podmiotu w pracach nad projektem, nazwy i siedziby osoby prawnej lub innego podmiotu, na rzecz którego występuje oraz interesu, którego w odniesieniu do danej regulacji zamierza chronić, a także rozwiązania prawnego, o którego uwzględnienie będzie zabiegać. Warto jednak zaznaczyć, że ustawa lobbingowa – w obecnej postaci – dotyczy procesu tworzenia prawa na szczeblu centralnym. W tym kontekście pojawia się jednak pytanie o kształt, jaki powinny przybrać regulacje odnoszące się do lobbingu na poziomie lokalnym.
W toku dyskusji poruszono również zagadnienie tego, gdzie zamieszczane są publikowane w Internecie informacje publiczne. Problemem okazuje się nierówne traktowanie poszukujących informacji publicznych internautów; niektóre z organów administracji publikują tego rodzaju dane na portalach społecznościowych typu Facebook, wyłączając tym samym od dostępu do informacji wszystkich internautów nie mających konta na portalu. Kontrowersje wywołuje również zamieszczanie serwisów z informacjami publicznymi na prywatnych domenach internetowych; zarejestrowana na podmiot prywatny witryna może podważać zaufanie obywateli do zamieszczanych na niej treści. Jak podkreślano w trakcie spotkania, dużej ostrożności wymaga też od podmiotów publicznych wykorzystywanie na swoich stronach komercyjnych technologii (np. zamieszczanie na urzędowych portalach narzędzi Google typu mapy). Przykłady, które przywoływano w trakcie konferencji, dotyczyły przede wszystkim praktyki organów administracji centralnej. Jednak nie ulega wątpliwości, że standardy dotyczące udostępniania danych publicznych powinny obejmować również działalność jednostek samorządu terytorialnego. Niezależnie od szczebla administracji, ujawnianie informacji odnoszących się m. in. do projektowanych aktów prawnych czy planowanych działań to warunek konieczny partycypacji obywateli w procesach decyzyjnych – i o ile dyskusyjne może być to, czy szczegółowe standardy ich publikowania powinny podlegać regulacji prawnej, o tyle z pewnością niezbędne jest promowanie dobrych praktyk w tym zakresie.
Tekst przygotowano w ramach projektu "Decydujmy razem. Wzmocnienie mechanizmów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych oraz podejmowaniu decyzji publicznych" współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Źródło: Instytut Spraw Publicznych