Śmierć dwóch chłopców oczekujących pilnej pomocy medycznej to tylko dwa z wielu tragicznych przypadków opisanych w najnowszym raporcie Lekarzy bez Granic „Między dwoma ogniami: niebezpieczeństwo i rozpacz w syryjskim obozie Al-Hol”. Dokument przedstawia dramatyczną sytuację ponad 50 000 osób, w większości dzieci, długofalowo przetrzymywanych w północno-wschodniej Syrii.
Obóz Al-Hol został stworzony w celu zapewnienia bezpiecznego, czasowego schronienia i pomocy humanitarnej cywilom przesiedlonym na skutek konfliktów w Iraku i Syrii. Od grudnia 2018 roku, kiedy przeniesiono do niego ludzi z terytoriów kontrolowanych przez Państwo Islamskie, obóz zmienia się systematycznie w więzienie pod gołym niebem.
W obozie przebywa obecnie 53 000 osób. 11 000 z nich to obcokrajowcy, przedstawiciele około 60 różnych narodowości, przetrzymywani w części zwanej „The Annex”. Dzieci stanowią łącznie 64 proc. mieszkańców obozu Al-Hol. Połowa mieszkańców ma mniej niż 12 lat.
W 2021 roku aż 85 zgonów w obozie (38 proc. wszystkich zgonów) miało kryminalne podłoże. Prócz nich zanotowano kolejne 30 celowych prób zabójstwa.
W ciągu zeszłego roku w obozie umarło 79 dzieci. Śmierci dzieci poniżej 16 roku życia stanowiły 35% wszystkich przypadków śmiertelnych w obozie Al-Hol.
W lutym 2021 roku siedmioletni chłopiec z poparzeniami drugiego stopnia trafił do przychodni Lekarzy bez Granic w Al-Hol. Potrzebował pilnej pomocy. Ta była w zasięgu godzinnej jazdy samochodem, jednak zatwierdzenie wyjazdu zajęło administracji obozu dwa dni. Chłopiec zmarł w drodze, a jego agonii zamiast matki towarzyszyli uzbrojeni strażnicy.
W maju tego samego roku do tej samej placówki medycznej przyjęto pięciolatka potrąconego przez ciężarówkę. Personel Lekarzy bez Granic zdecydował o natychmiastowej konieczności wysłania go do szpitala i pilnej operacji. Zatwierdzenie transferu znów zajęło cenne godziny, w efekcie czego chłopiec zmarł w drodze.
Mimo przemocy i fatalnych warunków w obozie, w ponad trzy lata po umieszczeniu tam 50 000 osób, ciągle nie ma rozwiązania pozwalającego zakończyć to arbitralne, bezterminowe uwięzienie.
– W obozie Al-Hol widzieliśmy i słyszeliśmy o wielu tragicznych historiach. O tym, jak dzieci umierały na skutek zbyt późnego udzielenia im pomocy medycznej. O tym, że jedenastoletni chłopcy byli siłą odbierani matkom i nikt nie wie, co się z nimi stało – mówi Martine Flokstra, odpowiadająca za działania Lekarzy bez Granic w Syrii. – Obóz Al-Hol to de facto wielkie więzienie pod gołym niebem, w którym większość stanowią dzieci. Wiele z nich urodziło się w obozie. Zostały ograbione z dzieciństwa, narażone na przemoc i wykorzystywanie. Pozbawiono je możliwości nauki, właściwego dostępu do opieki zdrowotnej oraz widoków na poprawę losu i dzieciństwo bez przemocy.
Lekarze bez Granic w Syrii
Wojna w Syrii trwa od ponad dekady. Syria pozostaje krajem z najwyższą liczbą osób przesiedlonych w obrębie kraju i poza jego granicami. 14,6 mln ludzi w Syrii potrzebuje pomocy humanitarnej. Od 2011 roku do teraz, pomimo wielokrotnych próśb o udzielenie pozwolenia, nasza organizacja nie otrzymała zgody na pracę na obszarach kontrolowanych przez rząd Syrii. Nadal prowadzimy działania na terenach, gdzie dostęp jest możliwy do uzyskania. Na obszarach północno-zachodniej oraz północno-wschodniej Syrii m.in. prowadzimy i wspieramy szpitale i ośrodki zdrowia, a także zapewniamy opiekę zdrowotną poprzez kliniki mobilne.
Rysunki wykonane przez lekarkę Lekarzy bez Granic, Ayla Emmink w obozie – ponieważ robienie zdjęć w obozie jest praktycznie zabronione, rysunki są formą graficznej dokumentacji obozowej rzeczywistości
Źródło: Fundacja "Lekarze bez Granic"