Widmo kryzysu odbija się na filantropii. W minionym roku firmy na działalność społeczną przeznaczyły co prawda o ponad milion złotych więcej niż dwa lata temu. Przyrost jest jednak dużo wolniejszy i, co ważniejsze, coraz mniej firm stać na działalność społeczną. Czy dobroczynność stanie się przez to bardziej obliczona na zyski wizerunkowe? To pytanie zadawali sobie uczestnicy tegorocznej Gali Liderów Filantropii.
Wyniki lepsze, ale niepokojące
Przez miniony rok firmy, które wzięły udział w tegorocznym rankingu Forum Darczyńców, przekazały na cele społeczne prawie 83 miliony złotych, czyli o ponad milion złotych więcej niż rok wcześniej. Nie da się jednak nie zauważyć, że przyrost wartości dobroczynności filantropijnej w Polsce znacząco zwolnił. W poprzednich latach kwota, jaką biznes przeznaczył na pomoc społeczną, wzrastała w tempie kilku, a nawet kilkudziesięciu milionów rocznie.
Zdaniem organizatorów konkursu powód jest jeden. Firmy w Polsce zaczynają odczuwać kryzys:
– Nie widać tegom, jeśli chodzi o kwoty pomocy, ale widać po tym, że w tego rocznym rankingu wiele firm po prostu nie zdecydowało się wziąć udziału – mówi koordynatorka konkursu Magdalena Pękacka. – Dzwoniliśmy do wszystkich laureatów poprzednich edycji rankingu i niestety w wielu firmach usłyszeliśmy: „W tym roku nie mamy się czym pochwalić, niestety wydatki na filantropię musieliśmy obciąć” – dodaje.
Jak pokazują dane, wydatki na działalność społeczną wcale nie są pierwszymi, które firmy tną w czasach niepewnej sytuacji gospodarczej. Obcinanie kwot przeznaczanych na pomoc tym bardziej świadczy o tym, że przedsiębiorcy widma kryzysu boją się naprawdę.
Grupa Liderów Filantropii od kilku lat pozostaje ta sama. W czołówce firm, które na filantropię przeznaczają największe bezwzględne kwoty, niezmiennie znajdują się duże przedsiębiorstwa i korporacje. W tym roku najwięcej na działania społeczne – ponad 20 milionów złotych – przekazało PZU. Na drugim miejscu znalazła się KGHM Polska Miedź, na trzecim Orange Polska, przekazując kolejno ponad 15 i ponad 13 milionów złotych. I tutaj widać jednak spadki.
– W jakimś stopniu musieliśmy ograniczyć wydatki na filantropię. Będziemy się starać, żeby tego uniknąć w tym roku, ale niczego nie mogę obiecać – przyznaje Maciej Witucki, prezes Zarządu Orange. – Jedno, co jest pewne, to fakt, że nadal będziemy starali się budować coraz większe zaangażowanie naszych pracowników oraz pomagać jak najbardziej efektywnie – dodaje.
Marketing na ratunek filantropii
W trudnych ekonomicznie czasach filantropia nie musi być dezawuowana, o ile podejdzie się do niej w sposób systemowy, tak jak do każdego innego biznesowego przedsięwzięcia. Podkreślają to tegoroczni liderzy filantropii.
– W naszej firmie mamy jasno określoną strategię dobroczynności. Realizuje ją Fundacja Orange – mówi prezes Witucki. – Cyklicznie przygotowujemy raporty odpowiedzialnego biznesu, bierzemy udział w indeksach, są audyty i sprawozdania. Musimy zarządzać naszymi priorytetami, tym komu i na co przekazujemy pieniądze – wyjaśnia.
W strategii filantropii, jaką przygotowują firmy coraz ważniejszy staje się więc wizerunkowy aspekt dobroczynności. Coraz więcej przedsiębiorstw przyznaje, że stara się, aby udzielana przez nich pomoc w coraz większym stopniu dotyczyła ich działalności, a dzięki temu działania filantropijne chociaż w części trafiają do tej samej kategorii działań firmy, co działania marketingowe. W ten sposób wydatki związane w filantropią daje się łatwiej obronić.
Takie profilowanie działań filantropijnych daje jednak oręż przeciwnikom filantropii korporacyjnej, którzy utrzymują, że za pomocą udzielaną przez firmy nie idzie nic oprócz PR-u.
– Zmienić takie myślenie to chyba nasze najważniejsze zadanie na najbliższe lata – uważa Agnieszka Sawczuk, członek zarządu Forum Darczyńców. – Nas cieszy dzisiaj zarówno to, że firmy angażują się w Polsce w działalność społeczną, jak i to, że widzą w tym dla siebie korzyści. Dzięki temu rozwijają się i przedsiębiorstwa, i organizacje, które przy nich pracują.
Agnieszka Sawczuk zwraca uwagę na jeszcze jeden pozytywny aspekt systemowego podejścia do filantropii: – Jeśli firma dobrze przemyślała sprawę; to, jak i gdzie chce działać, dobrze te działania zaplanuje, to i udzielana potem pomoc jest bardziej efektywna. Jest mniejsze ryzyko, że pieniądze przeznaczane na filantropię pójdą na marne – twierdzi. – Każde pieniądze przeznaczone na taką czy inną filantropię służą budowaniu wspólnego dobrobytu – dodaje.
Ludzie są również ważni
Przedsiębiorcy przekonują, że nie chodzi tylko o pieniądze. W każdej z firm, które znalazły się rankingu Liderów Filantropii w działania pomocowe angażują się tysiące pracowników-wolontariuszy. To dodatkowy kapitał, który stale się gromadzi i także jest wykorzystywany.
– Ci ludzie robią to za darmo, zostają po godzinach w pracy, przychodzą w weekendy. Czasem robią to nawet bez naszej wiedzy – mówi Andrzej Klesyk, prezes zarządu PZU i wspomina: – Kiedyś przyszedłem do pracy, a pod biurowcem stał autobus, w którym można było oddać krew. Przed nim stała kolejka ludzi gotowych do przeprowadzenia zabiegu. Sami to zaplanowali i zorganizowali – mówi.
Podobnie jest w mniejszych firmach, które często nie mogą sobie pozwolić na udzielanie pomocy finansowej. Grupa Atlas przekazała na działalność filantropijną 2,1 miliona złotych, jednak było to aż ponad 7 procent wszystkich dochodów firmy. W każdym lokalnym oddziale firmy są ludzie, którzy pomagają później tę pomoc dystrybuować. Angażują się też w inne akcje, które w ogóle nie wymagają pieniędzy, a jedynie chęci.
Jakie są realia
Trudno wymienić fundację lub stowarzyszenie zajmujące się pomocą społeczną, która z filantropią nie miałaby w ogóle styczności. Niezależnie od idei, jaka przyświeca przedsiębiorcom udzielającym pomocy, faktem jest, że pieniądze od biznesu nadal szerokim strumieniem płyną do trzeciego sektora. W wielu sytuacjach filantropia jest skuteczniejsza od jakiejkolwiek innej formy pomocy, bo jest w stanie zadziałać szybko.
Profesor Alicja Chybicka, Kierownik Katedry i Kliniki Transplantologii Szpiku i Onkologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu stwierdza: – Gdyby nie pomoc ludzi i firm dobrej woli, bardzo wielu dzieci już by dzisiaj nie było. Mogę ze swojego doświadczenia powiedzieć, że odruch serca znaczy bardzo wiele – mówi i wspomina: – Kiedy w 2007 roku komornik zablokował konta naszego szpitala i zostaliśmy z dnia na dzień z kliniką pełną dzieci bez jednej złotówki na koncie, momentalnie znalazła się masa darczyńców. Pieniądze wpłacały firmy, Fundacja Polsat uruchomiła numer SMS-owy, na który w ciągu paru godzin wpłynęły dwa miliony złotych. Czekaliśmy wtedy na pomoc rządową, która miała wpłynąć dopiero w przeciągu sześciu tygodni – mówi.
Profesor Chybicka ma też pomysł na nową kategorię konkursu Liderzy Filantropii. Jej zdaniem bardziej powinno się docenić wkład, jaki w działania filantropijne wnoszą tysiące, o ile nie miliony pracowników różnych firm.
– W jednym z przedsiębiorstw miałam ostatnio wykład na temat tego, jak wygląda procedura oddawania szpiku, kto i kiedy może go oddać. Wykształciło się dzięki temu kilkuset nowych, potencjalnych dawców. W taki sposób firma dzieli się sobą. W taki sposób budujemy społeczeństwo obywatelskie – podsumowuje.
Źródło: informacja własna ngo.pl