Dlaczego warto starać się o status pożytku publicznego? Czy w ogóle warto? Przywileje, jakie z tego wynikają są - jak na razie - wątpliwe. Z opcji 1%, która zarezerwowana jest dla tego rodzaju organizacji, skorzystało ich dotychczas bardzo niewiele. Roboty z tym dużo -często trzeba zmienić statut. Użerać się z Sądem Rejestrowym i jeszcze płacić za to. Na koniec przygotowywać i ogłaszać raport z działalności i za to też płacić. Wszystko to być może przewyższa korzyści, jakie z tego mogą wyniknąć.
A jednak w badaniach (Badanie kondycji trzeciego sektora 2004) możliwość uzyskania statusu OPP pozytywnie oceniło 75% organizacji, zdania przeciwnego było tylko 8% organizacji, reszta pozostał w tej sprawie niezdecydowana. 60% organizacji pozytywnie ocenia też fakt, że to właśnie sąd podejmuje decyzję o przyznaniu statusu pożytku publicznego.
Wróćmy jednak do tego, skąd w ogóle w ustawie wziął się pomysł organizacji pożytku publicznego. Zacznijmy od tego, że taki lub inny sposób wyodrębnienia organizacji pożytku publicznego z ogólnego zbioru organizacji nie jest tylko polskim pomysłem - właściwie w takiej lub innej formie istnieje w większości krajów.
Dla przykładu w USA istnieje ponad 20 kategorii podatkowych,
opisujących działania non-profit (a jedna z nich tzw. 501(c)(3) odpowiadają funkcjonalnie statutowi
OPP). Podobnie w Anglii już od 1601 roku wyodrębniane są tzw. Charities (jest ich około 150 tys.).
Na Węgrzech pożytek publiczny ma nawet charakter dwustopniowy (nie dość że istnieją organizacje
pożytku publicznego, to wewnątrz tej grupy wyodrębnia się grupę wyższej użyteczności
publicznej).
Na czym ogólnie zasadza się mechanizm wyodrębniania instytucji pożytku publicznego? Otóż wywodzi się ono w istocie z prostego rozróżnienia dwóch typów organizacji. Pierwszy to organizacje adresujące swe działania wyłącznie do swoich członków (organizacje wzajemnościowe tzw. members serving). Drugi to te, które kierują swe działania także do innych osób i dostarczają dóbr publicznych. Te ostatnie tworzą grupę określaną często jako organizacje pożytku publicznego (public benefit).
Owo rozróżnienie jest stosunkowo czytelne, jeśli zestawimy obok siebie
np. klub miłośników paint-ball'u, a z drugiej np. Polska Akcję Humanitarną. Granica ta może być
czasem znacznie mniej czytelna. Podział ten nie oznacza jednak automatycznie, że jedne organizacje
są "lepsze", a inne "gorsze". W istocie obydwie mogą pełnić bardzo istotne
funkcje społeczne. Trzeba przypomnieć, że także działania oparte na zasadach wzajemności, nawet
jeśli adresowane są wyłącznie do członków, mogą mieć istotne znaczenie dla tworzenia się więzi
społecznych i społecznego kapitału.
Rozróżnienie, o którym mówimy, ma natomiast poważne znaczenie w systemie podatkowym. Z zasady organizacje pożytku publicznego mają szerszy zakres przywilejów niż pozostałe organizacje (bywa zresztą, że przywileje to są do nich ograniczone). Uzasadnieniem dla tego rodzaju rozumowania jest fakt, że organizacje, dostarczając dóbr publicznych odciążają w tych funkcjach państwo. W polskiej ustawie warunek ten jest opisany jako prowadzenia działalności statutowej na rzecz "ogółu społeczności".
Mowa była o tym, że rozróżnienie to czyni się głównie dla celów
podatkowych. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że obecnie różnica w traktowaniu podatkowym
różnych typów organizacji w Polsce jest znikoma. W praktyce sprowadza się ona do możliwości
skorzystania z alokacji 1% podatku.
Na marginesie warto jednak przypomnieć, że w zeszłym roku z opcji tej
skorzystało jedynie 80 tys. podatników i przekazali oni łącznie kwotę nieco ponad 10 mln zł. Nie
jest to wynik imponujący. W dodatku ostatnie wspólne badania wskazują, że tylko 18% osób chce z
opcji tej skorzystać w roku następnym (to znaczy znacznie mniej niż rok temu, kiedy mechanizm ten
był dopiero zapowiadany). Naprawdę niepokojący jest jednak fakt, że aż 40 % deklaruje wprost, że
nie zamierza skorzystać z tej opcji. Największa grupa osób - 42% nie wie jeszcze, jak postąpić. Na
koniec warto przypomnieć, że alokacja 1% rządzi się specyficznymi prawami i że korzystają z niej na
istotną skalę głównie duże i znane organizacje.
Reasumując - na razie korzyści podatkowe OPP w stosunku do innych organizacji nie są szczególnie istotne. Trudno powiedzieć, jak będzie w przyszłości, ale praktycznie można być nieomal pewnym, że Ministerstwo Finansów nie będzie ustawać w wysiłkach zmierzających do ograniczenia wszelkich ulg podatkowych.
Na razie pomysły ograniczania ulg te udało się powstrzymać, ale
wymagało to olbrzymiego wysiłku wielu ludzi i instytucji. Skądinąd zrozumiałym pomysłem na owo
zmniejszenia zakresu ulg będzie zawężanie ich do organizacji pożytku publicznego (a w każdym razie
preferencyjne traktowanie tych ostatnich w stosunku do pozostałych).
Można zatem powiedzieć, że pierwszym, pewnie nie najważniejszym, ale najbardziej trafiającym do przekonania argumentem za posiadaniem statusu OPP są argumenty podatkowe. W zależności od rozwoju wypadków status ten może dawać pewne dodatkowo przywileje albo jeśli sprawy pójdą źle - chronić przed utratą już posiadanych.
Argument drugi za byciem organizacją pożytku publicznego jest jednak znacznie ważniejszy. Niektórym może wydawać się paradoksalny, bo traktuje jako "korzyść" to, co pewnie większość organizacji skłonnych jest traktować jako "koszt" starania się o status OPP. Mowa o konieczności posiadania odpowiednich procedur wewnętrznych w organizacji - czegoś w rodzaju systemu "immunologicznego", który pomoże uniknąć nieprawidłowości w funkcjonowaniu organizacji. Przypomnijmy - organizacja pożytku publicznego musi mieć wewnętrzny kolegialny organ kontroli - niezależny od zarządu. W przypadku stowarzyszeń wymóg taki jest spełniony poniekąd automatycznie poprzez istnienie komisji rewizyjnej, w przypadku fundacji wymaga to często zmiany statutu.
Można ogólnie powiedzieć, że dla fundacji zmiany związane z uzyskaniem
statutu dotyczyć mogą na ogół zmian w strukturze (dotychczas w ich przypadku nie istniała
konieczność organu kontroli), rzadziej celów (ustawa o fundacjach stwierdza, że fundację można
ustanowić dla celów społecznie użytecznych). W wypadku stowarzyszeń zmiany częściej mogą dotyczyć
celów i środków ich realizacji. Szczęśliwie w odróżnieniu od fundacji są one łatwiej modyfikowalne
- na ogół bowiem statut zmienić mogą członkowie stowarzyszenia (w fundacjach ewentualne zmiana może
być znacznie bardziej skomplikowana).
Dodatkowe wymogi stawiane organizacjom pożytku publicznego dotyczą
wykluczenia obecności osób skazanych za przestępstwa z winy umyślnej z organów kontrolnych
organizacji, a także ograniczenia do rozsądnych rozmiarów wynagrodzenia dla osób w nim
zasiadających (nie mylić z mniej rozsądnymi - w moim przekonaniu -ograniczeniami w przypadku
odpłatnej działalności nie dla zysku).
Wiem, że wymogi te traktowane są przez niektóre organizacje jako
zbędne, ale osobiście uważam, że ich stosowanie ma duże znaczenie. W moim przekonaniu jednym z
najczęstszych źródeł problemów i patologii w organizacjach nie jest bynajmniej intencjonalne
działania kogoś na szkodę organizacji, ale właśnie ignorowanie podstawowych zasad i procedur
wewnątrz organizacji, co powoduje, że nawet małe problemy z czasem urastają do olbrzymich i często
nieodwracalnych.
Trzeba też przyznać, że stosowania takich wewnętrznych metod nie udało
się zapewnić w oparciu proponowane dobrowolne mechanizmy samoregulacyjne ani liczne programy
szkoleniowe. Organizacje niestety dość często lekceważąco podchodzą do kwestii procedur
wewnętrznych. Większym zmartwieniem jest to, czy sąd "nie przyczepi" się do sposobu
powoływania władz niż to czy istotnie procedury wewnętrznej kontroli są poprawnie aplikowane.
Zdarza się, że członkostwo jest pozorne, komisja rewizyjne bardzo luźno podchodzi do swoich
obowiązków, zarząd nie ma kontroli nad działaniami organizacji albo organizacja nad działaniami
zarządu etc. Na dłuższą metę rodzi to problemy w organizacji i grozi trwałości jej działań.
Uzyskiwania statusu OPP jest dobrą okazją do tego, żeby sprawy te uporządkować. Na dłuższą metę
tylko pomoże to organizacji.
Po trzecie status pożytku publicznego i możliwość używania nazwy <> może mieć istotne znaczenie dla wizerunku organizacji. Z tego punktu widzenia może interesujący wydać się fakt, że z przeprowadzonego ostatnio badania wynika, że 57% Polaków zgadza się z poglądem, że w organizacjach społecznych często dochodzi na nadużyć i prywaty. Jest to wynik bardzo niepokojący i być może należałoby go powiązać z faktem, że 54% respondentów odczuwa jako istotny problem braku ludzi, którzy są gotowi bezinteresownie angażować się w działania organizacji.
Dyżurnym winnym w tej sprawie są media. Jednak to nie dziennikarze są
winni. Jak wynika z bliższej analizy mediów, wśród przeanalizowanych przez 100 wydań gazet
codziennych oraz 130 informacyjnych audycji radia i telewizji - tylko 5% artykułów i 1% wiadomości
w mediach elektronicznych przedstawiało negatywny oceny organizacji. W 45% (!) wizerunek ten był
pozytywny. To nie media zatem odpowiedzialne są za problemy z wizerunkiem organizacji.
Mówiąc nieco kolokwialnie: coś jest na rzeczy. Nie można zamykać, w
imię fałszywej środowiskowej solidarności, oczu na nadużycia, jakie zdarzają się w środowisku
organizacji. Jak mówi stare przysłowie - gdzie nie ma hańby, tam nie ma honoru. Organizacje są
różne, i niestety także w ich środowisku zdarzają się takie, których standardy działania, wartości,
jakimi kierują się mogą pozostawiać wiele do życzenia. Kompletnie naiwny i anachroniczny jest
pogląd, że organizacje pozarządowe niejako z zasady są dobre, pożyteczne, bezinteresowne, skuteczne
itd.
Jedną z odpowiedzi na zarzuty, kierowane pod adresem organizacji,
powinna być właśnie jawność ich przed opinią publiczną. Status OPP może dobremu wizerunkowi
organizacji sprzyjać.
Po czwarte w związku z trzecim: posiadanie statusu OPP zobowiązuje do większej transparentność działań. Pomimo że poniekąd naturalną reakcją na złą opinię o organizacjach jest obawa przed ujawnianiem działań, na dłuższą metę to właśnie większa jawność działań organizacji powinna pomóc w odbudowie zaufania do nich. Nawyk ten nie jest obecnie szczególnie chętnie praktykowany. Różne są usprawiedliwienia dla tych zaniechań. Przypomnijmy jednak, że obecnie (także ze względu na brak sankcji, ale któż z nas chciałby ich wprowadzenia) ledwie co piąta fundacja wywiązuje się z obowiązku składania sprawozdań do właściwego ministra. Stowarzyszenia w ogóle nie mają obowiązku składania sprawozdań (właśnie dlatego, że ustawodawca założył, iż mechanizmy kontroli wewnętrznej są wystarczające). Ustawa o pożytku publicznym zmienia to, nakładając na tych, którzy chcą status taki uzyskać, konieczność sporządzania i udostępniania opinii publicznej rocznych sprawozdań merytorycznych i finansowych z działalności.
Wyjaśnijmy, bo tu znów często pojawiają się nieporozumienia, OPP ma obowiązek prezentowania sprawozdań merytorycznych i finansowych opinii publicznej, administracja publiczna otrzymuje jego kopię. "Sędzią" dla działań organizacji jest nie urząd, ale właśnie opinia publiczna.
Tym razem istnieje też sankcja - niespełnienie opisanego tu warunku
grozi organizacji utratą statusu OPP. Sprawozdania będą też udostępniane w Internecie.
Na koniec piąty argument, który przytaczam głównie dlatego, że pojawia się najczęściej, ale o którym chcę równocześnie powiedzieć, że jest to właściwie argument pozorny. Chodzi o pojawiającą się od czasu do czasu opinię, zgodnie z którą tylko organizacje pożytku publicznego będą mogły korzystać ze środków publicznych.
Do takiej interpretacji nie ma podstaw. Ustawa, tam gdzie określa
mechanizmy współpracy z administracją, mówi o wszystkich organizacjach pozarządowych bez wyjątku.
Zdarzyły się, co prawda próby zawężania tego zakresu do organizacji pożytku publicznego, ale jasno
trzeba powiedzieć, że w ustawie nie ma do tego podstaw i z pomysłami takimi należy walczyć.
Stosunkowo rzadko tego rodzaju nieporozumienia miały miejsce na poziomie samorządu, jednak zdarzyło
się tak w przypadku Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Interweniowała w tej sprawie
energicznie Rada Działalności Pożytku Publicznego i miejmy nadzieje, że dojdzie do korekty w tej
sprawie. Na przyszłość trzeba jednak mieć nadzieję, że tego rodzaju nieporozumienia nie będą się
powtarzać.
Trzeba jednak pamiętać, że nawet, jeśli formalnie ograniczenia takie nie będą się pojawiały każdy, kto podejmuje ostatecznie decyzję o przyznaniu publicznych pieniędzy (często są to różnego rodzaju komisje) może, a nawet powinien brać pod uwagę wiarygodność organizacji, które aplikują o pieniądze.
Wiarygodność ta często mierzona jest właśnie kryteriami zbliżonymi do
tych, jakie stosuje się w przypadku organizacji pożytku publicznego - np. jawność działań, troska o
to, żeby usługi nie były zarezerwowane wyłącznie do członków organizacji, gwarancja, że działalność
nie jest w istocie przykrywką dla działalności komercyjnej itd. Tak więc brak status pożytku
publicznego nie powinien dyskryminować organizacji w dostępie do środków publicznych, ale
posiadanie go może być w tym pomocne.
Na koniec jedno, jak sądzę istotne przypomnienie. Statusu pożytku
publicznego de facto nie przyznaje sąd. Sąd, jak napisano to wprost w ustawie, stwierdza jedynie,
czy organizacje spełnia warunki opisane dla tego typu organizacji. W głębszym sensie to organizacja
poniekąd sama sobie przyznaje ów status, decydując się na spełnianie określonych warunków. Ta
różnica nie jest błaha. Mam nadzieję, że przedstawione wyżej uwagi pomogą w podjęciu właściwej
decyzji.
Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Autor korzystał z wyników badań, przeprowadzonych przez Stowarzyszenie
Klon/Jawor:
- badania Kondycji trzeciego sektora, przeprowadzonego w czerwcu 2004 roku na reprezentatywnej próbie 1000 organizacji oraz z
- badania wolontariatu przeprowadzonego z SMG/KRC w listopadzie 2004 roku,
- badania mediów przeprowadzonego wspólnie z studentami Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego