HENZLER: Warto widzieć w diagnozie narzędzie do zaangażowania i zwiększania podmiotowości mieszkańców.
Czy żadne okoliczności nie zwalniają z diagnozy? Na pewno nic nas nie zwalnia z myślenia, krytycznej uważnej refleksji na temat siebie i swoich działań, zmian w otoczeniu, potrzeb odbiorców. Jestem natomiast zdania, że rodzaj i narzędzia diagnozy powinny być dostosowane do możliwości organizacji, a nie odwrotnie. To oczywiste, że części organizacji (czasowo, zasobowo) nie stać na rozbudowane badania i analizy. Z tym bowiem – w dobie unijnych projektów – kojarzy nam się diagnozowanie. Wcale do takich nie zachęcam. Wręcz przeciwnie – uważam, że wielkie badania ankietowe po to, by zrobić piknik sąsiedzki, są nieadekwatne do skali działania i grupy docelowej. Bardzo chciałabym natomiast, by i organizacje, i grantodawcy docenili badania jakościowe, które organizacje prowadzą lub mogłyby prowadzić na małą skalę, a także przemyślały formę diagnozowania potrzeb – tak, by można ją było uczynić po prostu ciekawym przedsięwzięciem do zrobienia wspólnie z partnerami, aktywnymi mieszkańcami etc.
Na pewno robią diagnozę
Jestem przekonana, że część organizacji ujętych w badaniu robi tak rozumianą diagnozę (pyta o potrzeby, obserwuje, analizuje, wyciąga wnioski i stosuje je) – tylko "nie wie, że mówi prozą”. Nawet jeśli jest to obserwacja najbliższego otoczenia, na rzecz którego działa organizacja, poparta sensowną refleksją i wyciągnięciem wniosków, to jest to prosty rodzaj diagnozy. Teraz chodziłoby o to, by tę refleksję poszerzyć, to jest uczynić ją systematyczną, wypracować proste (skromne wręcz) narzędzia i poszerzyć krąg osób, z którymi ją wykonujemy – być może tego właśnie organizacje nie robią lub nie robią zbyt często. Z moich doświadczeń wynika, że organizacje wyobrażają sobie sporządzenie diagnozy jako osobne, pracochłonne przedsięwzięcie, na które nie mają zwyczajcie sił.
Dlatego organizacje niechętne diagnozowaniu potrzeb zapraszałabym do tego, by to inaczej rozumiały diagnozę – aby myślały o niej nie jak o produkcie, lecz o procesie, w którym poszukujemy przede wszystkim różnic (a nie tylko potwierdzenia własnych tez) – i po ich analizie, wybieramy najlepsze z możliwych rozwiązań.
Dwie ważne korzyści z diagnozy
Kwestia pierwsza – udział w diagnozie uczy odbiorców (mieszkańców, grupy nieformalne) wyrażania własnych potrzeb – szczególnie, gdy ludzie są na to niegotowi, nie widzą więcej lub dalej niż bieżące potrzeby. Jeśli zespół organizacji częściej będzie ich pytał o zdanie (w prosty, „normalny” sposób!), zaczną je formułować. A jest to obywatelska zmiana społeczna, na której organizacjom powinno zależeć.
O realizację tych dwóch celów – zwiększania świadomości własnych potrzeb w społecznościach i dawanie im wpływu, chodzi moim zdaniem w tym samym stopniu, co o wiedzę o potrzebach, problemach, prognozach.
Źródło: inf. własna ngo.pl