Deregulacja rolnictwa. Kolejny omnibus KE kosztem zdrowia i planety [opinia Green REV Institute]
Komisja Europejska ogłasza kolejny pakiet „uproszczeń”, tym razem w rolnictwie. Brzmi niewinnie, lecz w rzeczywistości to kolejny omnibus, który obniży już i tak niskie ambicje środowiskowe we Wspólnej Polityce Rolnej (WPR). A my - jako konsumenci i konsumentki - będziemy za to płacić zdrowiem, jakością żywności i zrujnowanym środowiskiem. Tak jakby 1/3 budżetu UE (387 mld euro) nie było wystarczającą ceną.
Dokładnie: rolnictwo i produkcja żywności to aż 1/3 całego budżetu UE. Czemu zatem 10% społeczeństwa UE jest niedożywiona i głoduje, a pozostała część marnuje tony żywności?
Można byłoby mieć nadzieje, że tak szybko przygotowane uproszczenia dla rolnictwa i produkcji żywności rozwiążą właśnie ten najbardziej palący problem i odpowiedzą na to pytanie. Nic bardziej mylnego.
Komisja Europejska wzięła się za obniżenie standardów środowiskowych i polityczne dłubanie, a raczej rozdrapywanie, kluczowych łączników legislacji dot. rolnictwa i żywności z legislacją środowiskową i klimatyczną - i to wszystko bez przeprowadzenia koniecznej oceny skutków.
A tutaj chodzi o interes nas wszystkich. Co mamy na talerzach, jakie mamy powietrze, wodę i glebę. Czy nasze dzieci będą mogły jeść bezpieczną żywność. Czy rolnicy będą w stanie produkować ją za 10, 20 lat. Tymczasem Komisja Europejska postanowiła ustąpić presji lobbystów i niektórych rządów, poświęcając jakość życia i zdrowie wszystkich obywateli i obywatelek Unii.
Co naprawdę oznacza „uproszczenie” WPR?
Pod hasłem „uproszczeń” Komisja Europejska proponuje m.in. osłabienie zasad GAEC – czyli podstawowych norm dobrej kultury rolnej i środowiskowej. Te zasady chronią glebę, wodę, bioróżnorodność. Dzięki nim rolnictwo nie niszczy systemowo ekosystemów. A teraz?
- Definicja cieku wodnego (GAEC 4) ma zależeć od przepisów krajowych, co może pominąć małe rzeki i strumienie w obowiązku ochrony – skutkując dalszą degradacją ekosystemów wodnych.
- Zrezygnowano z uzależnienia płatności dla rolników od ochrony torfowisk i terenów podmokłych (GAEC 2), bo Komisja uznała, że ich ochrona „zbyt dużo kosztuje”.
- Podniesiono dopuszczalny próg utraty trwałych użytków zielonych z 5 do 10% (GAEC 1), co oznacza zwiększoną emisję CO₂ i zmniejszoną odporność ekologiczną.
W praktyce: więcej zanieczyszczeń, mniej czystej wody, uboższe gleby - kontynuacja uprzemysłowienia rolnictwa, które traci kontakt z naturą. Pogarszanie się zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywnościowego.
Brak oceny skutków i polityczne skróty
To, co szczególnie niepokoi, to sposób wprowadzania zmian. Komisja Europejska nie przeprowadziła oceny skutków środowiskowych, społecznych ani gospodarczych dla pakietu „uproszczeń”. A przecież mówimy o zmianach, które bezpośrednio wpływają na krajobraz rolniczy Europy, jakość środowiska i alokację miliardów euro ze środków publicznych.
Co więcej, z rozporządzenia dotyczącego planów strategicznych WPR usunięto artykuły 120 i 159 – te, które zapewniały powiązania polityki rolnej z polityką klimatyczną i środowiskową UE. Jest to jednoznaczne z próbą zerwania obowiązku dostosowywania planów rolnych do nowych unijnych celów ekologicznych. To symboliczna decyzja, która odcina rolnictwo od Zielonego Ładu. Choć w praktyce krajowe plany strategiczne w dalszym ciągu będą musiały być dostosowywane.
Kto naprawdę zyskuje?
Z pewnością nie małe i średnie gospodarstwa rolne. Najwięcej zyskują ci, którzy już mają przewagę: przemysłowe fermy, wielcy producenci, korporacyjny agroprzemysł. To oni mogą najtaniej produkować jeszcze intensywniej, bez oglądania się na środowisko. To oni będą zgarniać wsparcie publiczne.
Zamiast skierować fundusze na wsparcie transformacji rolnictwa w kierunku zrównoważonym, Komisja nadal subsydiuje model, który napędza kryzysy: klimatyczny, zdrowotny, społeczny.
Deregulacja = pogorszenie zdrowia, większe nierówności
Polityka rolna Unii Europejskiej nie jest bez znaczenia - wpływa bezpośrednio na nasze codzienne życie. Rozluźnianie norm środowiskowych to prosta droga do gorszej jakości jedzenia, do pogorszenia jakości powietrza i wody, do pogorszenia zdrowia publicznego. To też droga do jeszcze większych nierówności - bo wielkie gospodarstwa wygrywają, a małe wypadają z gry.
To krótkowzroczne. Bo rolnictwo bez natury nie przetrwa. Bo bezpieczeństwo żywnościowe nie istnieje bez żyznych gleb, czystej wody i różnorodnych ekosystemów. Bo europejskie rolnictwo przestaje być konkurencyjne, jeśli nie stawia na jakość, zrównoważenie i odporność. Wysokie standardy środowiskowe to nie luksus - to podstawa przyszłości, naszego rozwoju i bezpieczeństwa.
Europa potrzebuje odwagi, nie wycofywania się
Tak dużo słyszymy ostatnio o tym, że musimy przestać się bać i podejmować odważne decyzje polityczne. Tak dużo mówi się o bezpieczeństwie - jednak nie tym żywnościowym, nie zdrowotnym i środowiskowym.
Rzeczywiście potrzebujemy odwagi politycznej - ale także do tego, aby wspierać sprawiedliwą, zrównoważoną i lokalną produkcję żywności. Potrzebujemy realnych działań, a nie deklaracji. Potrzebujemy, by unijna polityka rolna przestała być zakładnikiem krótkoterminowych kalkulacji politycznych, interesów przemysłowych producentów żywności i agrolobby.
Wczoraj Komisja Europejska zrobiła krok wstecz. Jutro to my - obywatele i obywatelki - zapłacimy za to cenę.
Green REV Institute to organizacja pozarządowa, która tworzy Future Food 4 Climate, największą koalicję na rzecz transformacji systemu żywnościowego, która przekształca się w pierwszą w Polsce Federację Bezpieczna Żywność. Green REV Institute wspiera inicjatywy dotyczące praw zwierząt, zdrowia ludzi oraz przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. Poprzez edukację, badania i działania rzecznicze, instytut dąży do promowania zrównoważonych praktyk żywieniowych i rolniczych. Barbara Wołk pracuje jako doradczyni ds. politycznych i rzecznictwa w Green REV Institute, podejmując działania rzecznicze w Brukseli.
Źródło: Green REV Institute