Dekarbonizacja przemysłu ciężkiego kosztowna, ale w zasięgu polskich przedsiębiorstw
Finansowanie dekarbonizacji przemysłu ciężkiego leży w zasięgu polskich przedsiębiorstw, konieczne jest jednak wsparcie państwa na poziomie politycznym, regulacyjnym i finansowym, pisze w raporcie pt. „Zrównoważone finanse jako szansa? Mapa drogowa dekarbonizacji polskiego przemysłu ciężkiego” Kamil Laskowski, analityk WiseEuropa.
Dekarbonizacja wysokoemisyjnych gałęzi przemysłu, takich jak przemysł cementowy, stalowy i chemiczny (czyli tzw. przemysłu ciężkiego), wiąże się z wieloma wyjątkowymi wyzwaniami, w tym znacznymi inwestycjami wymaganymi do wdrożenia technologii niskoemisyjnych.
„Wysiłki zmierzające do ograniczenia emisji CO2 wymagają jednak wsparcia ze strony polityki przemysłowej”, mówi Kamil Laskowski.
Wysokie koszty barierą dla dekarbonizacji
Wysokie koszty technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS – Carbon Capture and Storage) są główną barierą dla dekarbonizacji przemysłu, który emituje CO₂ w reakcjach chemicznych zachodzących w trakcie produkcji czy z generacji ciepła o bardzo wysokich temperaturach.
„Takich procesów, występujących w branży cementowej lub stalowej, nie da się zastąpić odnawialnymi źródłami energii – ich dekarbonizacja wymaga innych technologii, takich jak CCS właśnie lub zastosowanie wodoru, najlepiej bezemisyjnego”, mówi Kamil Laskowski.
Ceny technologii CCS mogą spaść w najbliższych latach, a w świetle rosnących kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla mogą też okazać się bardziej konkurencyjne. Przemysł nie może jednak czekać z inwestycjami dekarbonizacyjnymi z powodu presji regulacyjnej ze strony Unii Europejskiej.
„Stopniowe wycofywanie przydziału darmowych uprawnień do emisji do 2034 roku sprawia, że w przypadku braku redukcji emisji dwutlenku węgla produkcja przemysłowa może znacznie podrożeć, a przez to stać się mniej konkurencyjna”, mówi Kamil Laskowski.
Regulacje też hamują odchodzenie od węgla
W przypadku technologii CCS czy wodorowych istnieją również ograniczenia regulacyjne czy logistyczne, a realizacja pełnego łańcucha technologii CCS może bez żadnych opóźnień zająć nawet ok. 10 lat. Wdrożenie tego typu inwestycji może więc potrwać zbyt długo w kontekście wycofywania darmowych uprawnień do emisji oraz ogólnych celów klimatycznych UE dotyczących redukcji emisji.
„Warto nadmienić, że w Polsce, przemysł odpowiada za mniej więcej ¼ emisji dwutlenku węgla w ramach systemu EU ETS”, mówi Kamil Laskowski.
Istotną przeszkodą dla dekarbonizacji przemysłu w Polsce jest dodatkowo podejście władz publicznych i samych przedsiębiorstw przemysłowych. Kwestia ta nie jest ani wspierana, ani w wystarczającym stopniu podejmowana przez państwo, a podmioty prywatne nie zawsze wykazują szczególne zainteresowanie redukcją swoich emisji CO2. Jest to efektem darmowego przydziału uprawnień do emisji, który w dużym stopniu pokrywał emisje dwutlenku węgla z polskiej produkcji przemysłowej.
„Przede wszystkim brakuje strategicznego zrozumienia i wizji na poziomie rządu centralnego. Brak przekrojowej strategii dekarbonizacji całej gospodarki powoduje, że rola, jaką przemysł powinien odgrywać w tym procesie pozostaje nieokreślona. Dekarbonizacja przemysłu nie jest priorytetem rządu, a to błąd, biorąc pod uwagę nadciągające zagrożenia dla konkurencyjności polskiej produkcji przemysłowej”, mówi Kamil Laskowski.
Co zrobić, by zmniejszyć emisje CO₂?
Dekarbonizacja przemysłu ciężkiego w Polsce w perspektywie roku 2030 powinna opierać się na dwóch realistycznych filarach: zwiększeniu efektywności energetycznej oraz zastępowaniu paliw kopalnych mniej emisyjnymi lub odnawialnymi substytutami, głównie zrównoważoną biomasą.
„Z naszych wyliczeń wynika, że wyłącznie w oparciu o skomercjalizowane i już dostępne technologie w zakresie efektywności energetycznej dla produkcji cementu, stali i amoniaku w perspektywie roku 2030 możliwa jest łączna redukcja emisji nawet o blisko 21% w porównaniu do roku 2021”, mówi Kamil Laskowski.
Nakłady inwestycyjne na te technologie mogłyby wynieść 3,5 mld EUR. To kwota maksymalna, zawyżona przez założenie, że polskie cementownie mogą zwiększać zdolność produkcyjną poprzez łączenie pieców, co wymaga największych nakładów spośród rozważanych technologii i w dużym stopniu zależy od samych cementowni. Uśrednione łączne koszty wynoszą ok. 2 mld EUR.
Czy polskie przedsiębiorstwa przemysłowe stać na inwestycje w dekarbonizację?
Sytuacja finansowa polskich przedsiębiorstw przemysłowych jest na tyle dobra, że powinny udźwignąć koszty zwiększenia efektywności energetycznej swojej produkcji.
„W zestawieniu z wysokością inwestycji poczynionych przez firmy w ciągu ostatnich kilku lat można oczekiwać, że prywatne środki finansowe wygenerowane w nadchodzących latach przez sektory stalowy i chemiczny będą wystarczające do sfinansowania ich dekarbonizacji w Polsce do 2030 roku”, mówi Kamil Laskowski.
Natomiast w najgorszym przypadku dodatkowe inwestycje na rzecz dekarbonizacji mogą stanowić znaczące, bezprecedensowe obciążenie dla firm z branży cementowej. W ich przypadku do wsparcia działań dekarbonizacyjnych niezbędna może okazać się zewnętrzna dźwignia finansowa.
„Szacujemy, że polski sektor cementowy dysponuje zdolnością do pożyczenia dodatkowych ok. 1,7 mld EUR do 2030 r., co byłoby wystarczające do sfinansowania wysiłków na rzecz dekarbonizacji”, mówi Kamil Laskowski. „Wykorzystanie dostępnej zdolności kredytowej do granic możliwości może jednak okazać się niebezpieczne, dlatego dobrym rozwiązaniem dla sektora cementowego byłoby finansowanie mieszane, tj. finansowanie z udziałem środków publicznych.”
A szacunki wskazują, że dla sektorów energetycznego i przemysłowego w najbliższych latach dostępnych będzie blisko 80 mln EUR środków unijnych, w tym na inwestycje związane z efektywnością energetyczną. Do tego wystarczające środki na sfinansowanie poprawy efektywności energetycznej polskich przedsiębiorstw przemysłowych mógłby zapewnić unijny Fundusz Modernizacyjny: obecnie środki z niego nie są pełni wykorzystywane i precyzyjnie dystrybuowane przez państwo, a szacuje się, że do 2030 roku w ramach tego funduszu dostępne będzie jeszcze dla Polski blisko 20 mld EUR. Polska administracja musi jednak zdecydowanie ambitniej występować o te środki.
Ostatnią deską ratunku dla wsparcia inwestycji dekarbonizacyjnych może być prywatne zrównoważone finansowanie, którego rozwój jest opóźniony ze względu na niewielkie doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania z rynku kapitałowego w polskim przemyśle. Z tego powodu należy zacząć komunikować i badać potencjał zielonych obligacji lub pożyczek powiązanych ze zrównoważonym rozwojem wśród polskich firm przemysłowych.