17 lutego 2006 odbyło się pierwsze z cyklu spotkań na temat sytuacji społecznej, ekonomicznej i politycznej Sudanu, genezy i historii konfliktów zbrojnych w tym kraju oraz perspektyw pokoju i demokratycznych przemian.
Spotkanie rozpoczęło się projekcją filmu,
wyprodukowanego przez sudańskie Ministerstwo Turystyki,
pokazującego zabytki, krajobrazy i obyczaje Sudanu. Film nie
wspomniał o prawdziwych problemach tego największego kraju Afryki.
O tragedii rozgrywającej się w Dar Furze opowiadał drugi film,
dokument BBC. - W tej prowincji na półpustynnym płaskowyżu na
południe od Sahary odbywa się ludobójstwo - mówi reporterka BBC.
Opisuje mordy, gwałty i pożogi murzyńskich wiosek, dokonywane przez
arabskich koczowników, po cichu wspieranych przez rząd w Chartumie.
Ci, którym udało się uciec przed pogromem - półtora miliona ludzi -
gnieżdżą się w obozach uchodźców, w warunkach urągających ludzkiej
godności, zapomniani przez świat.
Film wywołał żywą dyskusję o niemocy
społeczności międzynarodowej wobec krwawych konfliktów. Społeczność
owa pozostaje głucha na wojenny koszmar Sudanu, podobnie jak kiedyś
Rwandy i Konga. Zachód wydaje miliony na kraje rozwijające się, ale
nie potrafi powstrzymać tam przemocy. Międzynarodowy system prawny
uniemożliwia interwencję zbrojną. Ale też bogate kraje nie kwapią
się z drastycznymi posunięciami, bo Sudan ma ropę. Dramat w Dar
Furze - skala i długotrwałość zbrodni, bezradność ofiar - poruszają
najgłębsze struny człowieczeństwa. Zeszłoroczny numer „Rocznika
strategicznego” zamieszcza obszerną analizę tego, co dzieje się w
Sudanie.
Prof. Jan Milewski:
"Sudan należy do najbiedniejszych krajów świata, o szybkim
wzroście ludności (2.5% rocznie); średnia długość życia to 53 lata,
jak w średniowiecznej Europie, a dochód na głowę wynosi ok. 380
dolarów. 80% ludności zajmuje się pasterstwem lub rolnictwem.
Jednak roczny wzrost produkcji żywności wynosi zaledwie ok. 0,3
proc., a uprawia się tylko 2% powierzchni kraju. Terenów uprawowych
nie można powiększać bez inwestycji, m.in. budowy systemów
irygacyjnych. W tej sytuacji konflikty o ziemię nadającą się pod
uprawę będą się pogłębiać. Chyba żeby stworzyć przemysł i
unowocześnić rolnictwo, które produkowałoby więcej żywności. Na
pierwszym filmie pokazano cudowny kraj rzek i jezior. Tymczasem w
ciągu ostatnich 23 lat Sudan jest na czwartym miejscu krajów
dotkniętych klęską suszy. Sudan ma ropę naftową, ale ona sama nie
tworzy bogactwa. Ropa jest czynnikiem nadziei, ale i groźby
rywalizacji o nią. Patrząc na liczby widać, że problemy Sudanu są o
wiele głębsze niż tylko dramat dwóch wojen - na południu i w Dar
Furze. Rozwiązanie konfliktów zbrojnych może być początkiem
wychodzenia z zapaści ekonomicznej, ale jest wiele innych elementów
koniecznych do rozwoju kraju".
Dr Maciej Ząbek:
"Od lat specjaliści zastanawiają się, jakie są powody
represyjności rządów, nie tylko w Sudanie. Wybitny antropolog
sudański postawił tezę, że rządy chętnie sięgają po represje, bo
aspirują do zachodniego modelu politycznego. Teza wydaje się
zaskakująca, ale zderzenie świata afrykańskiego i zachodniego
zawsze było nacechowane z jednej strony niechęcią, z drugiej
fascynacją - zwłaszcza budową państwa narodowego. Stworzenie
jednego narodu wymaga walki z trybalizacją (zjawisko przystępowania
grup pochodzących z miast bądź włączonych pierwotnie w system
miejski do społeczności żyjących w systemie plemiennym –
przyp.red.). Nie da się zadekretować demokracji, to nie jest
tylko kwestia woli politycznej. Naród sudański, o pochodzeniu
afro-arabskim, zaczął kształtować się od początku podboju
egipskiego. Ale są liczne mniejszości, które nie do końca
identyfikują się z tym rdzeniem. Rządy afrykańskie reagują też
dlatego brutalną siłą, bo brak im wykształconych polityków i
administratorów. Wojna w Dar Furze wybuchła, gdy proces pokojowy z
południem, chrześcijańskim i animistycznym, dobiegał końca. Pokój z
południem - gwarantujący mu prawo do samostanowienia, wolność
wyznania (zniesienia szariatu) - zawarty w zeszłym roku po wielu
latach wojny, był trudny. To duże osiągnięcie narodu sudańskiego.
Inne grupy zapragnęły osiągnąć to samo. Dar Fur nie należy do
rdzenia, ma tradycje własnej państwowości i choć nie jest etnicznie
jednorodny, wykazywał odmienność. Jest to region upośledzony
ekonomicznie, traktowany po macoszemu przez wszystkie rządy od
czasów brytyjskich. Interwencja wojsk międzynarodowych byłaby
błędem, tamtejsza ludność potraktowałaby ich jak okupantów.
Narodowi sudańskiemu trzeba pomóc, przede wszystkim znieść sankcje
i wprowadzić go do międzynarodowej rodziny. Polska powinna odegrać
w tym aktywną rolę. Mamy tradycje współpracy gospodarczej, wielu
Sudańczyków kształciło się w Polsce. Wciąż nie ma w Chartumie
polskiej ambasady".
Adil Abdel Aati:
"Zgadzam się, że reforma Sudanu powinna zacząć się od rozwoju
gospodarczego. Główny problem Sudanu to zacofanie społeczne i
ekonomiczne. Droga jest jedna - praca, wolny rynek, demokracja.
Różnorodność kulturowa i etniczna kraju mogłaby stać się impulsem
do rozwoju, a stała się przekleństwem przez krótkowzroczność
rządzących. Jestem przeciwko sankcjom gospodarczym, izolującym
Sudan od szans rozwoju. Ale też daleki od pobłażliwości, jeśli
dochodzi do zbrodni. Rada Bezpieczeństwa uchwaliła rezolucję 1553,
która nazwała darfurskie rzezie zbrodniami przeciwko ludzkości.
Sporządzono listę - tajną - ponad 50 osób do oskarżenia (podobno
jest na niej też prezydent). Ale nic się dalej nie stało. Siły
demokratyczne, organizacje praw człowieka muszą domagać się
osądzenia tych ludzi. Sudanowi można pomóc poprzez współpracę ze
społeczeństwem, nie tylko rządem. Układ pokojowy z południem
podpisano rok temu - rząd nic nie zrobił w kierunku jego
realizacji. Wielu ludzi z północy nie zgadza się z układem, bo
zawarły go strony nie pochodzące z wyboru. Rząd w Chartumie doszedł
do władzy w drodze zamachu stanu, a na południu w wyniku rebelii.
Południe może teraz wybrać swoich prawdziwych przedstawicieli. Ale
na północy zostaje prawo narzucone przez władze, łącznie z
szariatem, przez następne trzy lata. Nie jestem przeciwko układowi,
który zakończył wojnę. Jestem przeciwko niedemokratycznym
regułom".
Krzysztof Stanowki:
"Przychodzi czas, kiedy zaczynamy się zastanawiać, co możemy
zrobić nie tylko dla siebie, dla sąsiada, a dla kogoś dalej.
Zwłaszcza w sytuacji, kiedy na świecie coraz bardziej brakuje
środków do życia, jak np. wody. W Polsce istnieje dobra tradycja
pomocy. Wiele osób przyjeżdżało tu uczyć się, jak funkcjonować, jak
budować społeczeństwo obywatelskie - tu obecni przyjaciele są tego
przykładem. Są takie miejsca na świecie, gdzie to, co polskie, jest
synonimem jakości, przyzwoitości, dobrej edukacji, życzliwości.
Bardzo mało wiemy o Afryce, wiedza o Chartumie ogranicza się do
Sienkiewicza. Musimy nauczyć się więcej i znaleźć sposoby, żeby
pomóc nie abstrakcyjnym celom, ale konkretnym ludziom lub
organizacjom. Nasze doświadczenie pokazuje, że w tej sferze Polacy
mogą zrobić sporo. Powinniśmy naciskać na nasze władze, ale przede
wszystkim starać się samemu pomagać".
W dyskusji, jak wywiązała się po wystąpieniach
prelegentów, podkreślano konieczność postępu ekonomicznego jako
podstawowego czynnika rozwoju. Prof. Milewski polecił książkę
amerykańskiego historyka Davida Landesa „Bogactwo i nędza narodów”.
"Wiemy, co jest potrzebne, by rozwój gospodarczy nastąpił, ale nie
umiemy zbudować modelu, który dałby się wszędzie zastosować. Rozwój
to złożony mechanizm, na który składają się instytucje państwa,
psychologia, systemy wartości, ich społeczna akceptacja,
przeobrażenia rodziny, ludzka inwencja i klimat do jej powstania,
środowisko do pracy, itd. Niektóre kraje afrykańskie potrafiły
wykorzystać okres od niepodległości, jak Botswana. W wielu ten
okres został zmarnowany. Marnowanie szans przed liderów jest ważnym
czynnikiem przy dyskusji o społeczeństwie obywatelskim. Musi
przyjść czas, że rządzone elity będą zmuszone przez własne
społeczeństwa do wypełniania swoich zadań. Do rozwoju według Adama
Smitha trzeba niewiele - sprawiedliwych sądów, rozsądnych podatków,
ogólnego porządku".
Następnie dyskusja skupiła się na legitymizacji
władzy w Sudanie. Zdania były podzielone. Jedni uważali, że umowa
pokojowa zawarta między północą a południem jest nieważna, bo
podpisały ją strony nie reprezentujące narodu. Inni uważali, że nie
można jej odrzucać, bo to prowadzi do nowej wojny. Strony nie są
demokratyczne, ale jedyną drogą jest ufać, a nie podważać. Dr Ząbek
zwrócił uwagę, że demokracja nie jest jedynym problemem Sudanu i
takiej jak w Europie długo jeszcze nie będzie. W Sudanie
eksperymenty demokratyczne cztery razy nie wyszły. Są organizacje
rodowe, plemienne, religijne, które nie mogą funkcjonować w
społeczeństwie obywatelskim. Sudanowi potrzebne są pokój i państwo
prawa, dające gwarancje na przestrzeganie praw człowieka i rozwoju
ekonomicznego. Adil Abdel Aati zauważył, że społeczeństwo
obywatelskie rozwija się w sprzyjających warunkach. Jeśli dyktatura
się cofa, trzeba naciskać dalej, a nie dawać jej legitymację.
Potem uczestnicy skupili się na sposobach
pomocy takim krajom jak Sudan. Salezjanie np. prowadzą w Afryce
misje, które pośredniczą w adoptowaniu dzieci na odległość.
Dyskutanci byli zgodni, że najważniejsza jest praca u podstaw,
edukacja, szkolenie, rozbudzanie świadomości obywatelskiej i to
jest w zasięgu działania organizacji pozarządowych. "Organizacje
międzynarodowe ograniczają się do rozdawnictwa pieniędzy, które
zwykle się marnują lub przekazywane są nie tam, gdzie potrzeba. My
powinniśmy prowadzić podstawową działalność rozwojową, przekazywać
ludziom umiejętności i zaszczepiać nadzieję. Budować coś, wokół
czego powstanie lokalna infrastruktura. Ponadto trzeba naciskać na
rządy bogatych państw, by asygnowały fundusze na pomoc rozwojową
dla takich krajów jak Sudan, a także by skłaniały autokratyczne
rządy afrykańskie do prowadzenia odpowiedzialnej polityki".
Sudan Liberal Foundation zaprasza na kolejne spotkania dyskusyjne:
24 lutego - Demokracja i rozwój - liberalny
program dla Sudanu. Udział wezmą: dr Amina Abdel Wahab, doktor
nauk prawnych, dr Maciej Ząbek, etnolog z UW, Krzysztof Stanowski,
prezes FED, i Adil Abdel Aati z SLF.
3 marca - Rola społeczeństwa obywatelskiego
we współpracy rozwojowej. Do udziału zostali zaproszeni:
przedstawiciel Departamentu Współpracy Rozwojowej MSZ, Nagmeldin
Karamalla, prezes zarządu SLF, Justyna Janiszewska, sekretarz Grupy
Zagranica, i Monika Krzepkowska, wiceprezes zarządu SLF.
Spotkania odbędą się w siedzibie Fundacji
Edukacja dla Demokracji, Warszawa, ul. Nowolipie 9/11, godz.
16.30.
www.edudemo.org.pl
tel. fax. +48 (22) 635 40 06
e-mail: kstan@edudemo.org.pl
www.slf.liberalsudan.org
tel.+48 888 524 519
e-mail: slf@liberalsudan.org