Rząd chce wspierać rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Ogłosił to na wiosnę 2016 r. Debata, jak to robić, trwa. Kolejnym jej elementem było seminarium zorganizowane 7 listopada w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Dyskutowało na nim pięciu profesorów. Akademicy studzą reformatorski zapał rządu?
Na seminarium 7 listopada 2017 r. zapraszał Pełnomocnik Rządu do Spraw Społeczeństwa Obywatelskiego, Adam Lipiński. Spotkanie zatytułowano „Społeczeństwo obywatelskie we współczesnej Polsce – realizacja idei pożytku publicznego. Potencjał, szanse rozwojowe i zagrożenia”. Organizatorzy poinformowali, że to pierwsze seminarium z cyklu – będą więc kolejne.
Chociaż obecnych przywitał wicepremier Piotr Gliński, formalnie gospodarzem spotkania był Dyrektor Departamentu społeczeństwa obywatelskiego Wojciech Kaczmarczyk. Gospodarz opisał seminarium jako akademicką refleksję, czym jest pożytek. Zwrócił się do panelistów z prośbą o opinie, jak powinna być skonstruowana idea pożytku publicznego w perspektywie tworzenia rządowego Programu Wsparcia Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.
Moderator dyskusji, profesor Wojciech Misztal, zachęcając swoich kolegów do rozwinięcia tematu, postawił szereg bardziej szczegółowych pytań, m.in.: Czym jest pożytek publiczny i dobro wspólne? Czy definicje z ustawy (obszary pożytku, status pożytku) są właściwe? Czy organizacje pożytku należy zmieniać, rozwijać czy może likwidować? Jaki jest potencjał OPP?
OPP nie szkodzą
Rozpoczynający wystąpienia panelistów profesor Marek Rymsza przypomniał dyskusję, która odbyła się przed uchwaleniem w 2003 r. ustawy o działalności pożytku. Wtedy był zwolennikiem innej opcji – innego określenia czy wyodrębnienia specjalnej kategorii organizacji, nawiązującego do wzorów angielskich. Przyjęte rozwiązanie nazwał postawieniem sytuacji do góry nogami. Polega ono na uznaniu, że to co robi państwo jest pożytkiem publicznym i mogą w tym uczestniczyć NGO. Ale taki sposób określania pożytku wybrano, ponieważ był to element konstrukcyjny systemu zlecenia zadań.
Marek Rymsza nie zaleca jednak w tym momencie reformy systemu. Przestrzega przed łączeniem zmian organizacyjnych (a te właśnie nastąpiły: NIW) ze zmianami merytorycznymi. Dowodzi, że takie połączenie nigdy w historii RP po 1989 r. nie dało dobrego rezultatu. Ze zmianami merytorycznymi lepiej więc jeszcze poczekać. Tym bardziej, że jak ocenił profesor Rymsza, funkcjonowanie OPP w obecnym kształcie szkód nie czyni.
Idea dobra wspólnego jest nie do obrony
Na wyższy poziom abstrakcji skierował debatę profesor Kazimierz Frieske. Zaczął od stwierdzenia, że w jego przekonaniu najważniejszą cechą organizacji pozarządowych jest to, że same wyznaczają sobie swoje cele. Nie wyznacza ich państwo.
Wskazał, że określenie „społeczeństwo obywatelskie” można traktować jako oksymoron – społeczeństwo nie jest bytem politycznym, obywatel – jak najbardziej. Między pożytkiem publicznym a pożytkiem prywatnym rozciąga się continuum – wskazanie granicy między tymi pożytkami zawsze będzie wyborem arbitralnym. Powstaje też pytanie, kto ma tego wyboru dokonać. Idea dobra wspólnego jest nie do obrony, a decyzje dobre w stu procentach, zadowalające wszystkich nie są możliwe.
Mimo powyższych trudności warto jeszcze raz pochylić się nad tym wszystkim i ponownie próbować wypracować siatkę pojęciową. Profesor podkreślił, że rozwijanie organizacji pozarządowych musi być robione na zasadzie zaufania. Należy poddać NGO lokalnej kontroli społecznej, a rezygnować z transparentności formalnej (opartej na sztywnych procedurach, jednakowych dla wszystkich sprawozdaniach etc.).
Społeczeństwo obywatelskie – element narracji, która odchodzi?
Od profesora Dariusza Gawina dowiedzieliśmy się, jak młode jest określenie, którego obecnie używamy. Społeczeństwo obywatelskie w dyskusji naukowej zaczęło się pojawiać w latach 70. XX wieku. Gawin tłumaczył, że definicja, ale też idea w niej zawarta, w oparciu o którą powstawały po 1989 r. organizacje pozarządowe, to element pakietu modernizacyjnego wdrażanego w tamtych latach, opartego na liberalnych założeniach. Narracja liberalna zaczęła się załamywać w 2008 r. Obecnie wiemy już, że odeszła w przeszłość i żyjemy w czasach bardzo poważnej zmiany społecznej. Określenie, z którym tak się zżyliśmy trzeba traktować historycznie.
Jak mają sobie poradzić społecznicy z tak przedstawioną sytuacją? Na szczęście nie to było przedmiotem seminarium, a na stawiane przez gospodarzy i rozwinięte przez moderatora pytania prof. Gawin odpowiadał, zalecając umiar. Tłumaczył, że szerokie określenie sfer pożytku nie należy traktować jako wady systemu. W dzisiejszej perspektywie wydaje się ono zaletą, bo nie wyklucza. Mamy nie jedno społeczeństwo obywatelskie – mamy ich więcej – funkcjonują równolegle. Samo w sobie nie jest to może dobre, ale pokazuje, że system uwzględnia różne opcje.
Organizacje pozarządowe są nieufne z natury
Dostrzeżenie szczególnego momentu historycznego, w którym się znaleźliśmy, wystąpiło również w kolejnej wypowiedzi. W tak szerokim kontekście, kiedy wszystko się zmienia, nie należy się dziwić, że zmiany dotyczą również NGO. Ostatni z panelistów profesor Krzysztof Jasiecki wskazał jednak, że naturalną tendencją społeczeństwa obywatelskiego jest nieufność wobec władzy – każdej władzy. A to oznacza, że także proponowana przez nią zmiana – każda zmiana – traktowana jest z taką nieufnością.
Niestety w naszej konkretnej sytuacji naturalna nieufność się pogłębia. Organizacje mają zastrzeżenia do wielu procesów (z wielu innych obszarów, które podlegają zmianom inicjowanym przez władze) i przenoszą je na sprawy ściśle związane z regulacjami (zmianami) sektorowymi. Ale też sektorowe regulacje – sposób ich przygotowania – nie sprzyjają zmniejszeniu się nieufności. Tu prof. Jasiecki wprost wskazuje na konsultacje ustawy o Narodowym Instytucie Wolności.
Rząd czeka test wiarygodności
W podsumowującej części spotkania pojawiła się idea, co do słuszności której uczestnicy spotkania byli chyba zgodni. Chociaż zaproponowana zmian (chodzi głównie o ustawę powołującą do życia Narodowy Instytut Wolności) powstawała i ostatecznie została przyjęta w atmosferze podziału (tego faktu nie da się zanegować ani zignorować) to teraz należy sprawdzić intencje testem wiarygodności.
Organizacje mają z jednej strony prawo do krytyki działań rządu – niezależność jest ich konstytutywną, definiującą cechą. Ale pozarządowe nie znaczy antyrządowe. W opinii Marka Rymszy przy zachowaniu prawa do krytyki, należy jednocześnie zachować gotowość do współpracy. Po stronie rządu (prof. Rymsza test kieruje w stronę rządu) jest tworzenie tych samych szans zarówno dla tych NGO, które wspierają nowe rozwiązania, jak i dla tych, które im nie sprzyjają.
Profesor Krzysztof Jasiecki ocenił, że zaproponowany test będzie bardzo istotny. Jeśli nie zostanie on zdany (czyli władze będą faworyzowały jakąś część sektora) to podział wśród organizacji pozarządowych może zostać utrwalony na długie lata i być bardzo dramatyczny.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Źródło: inf. własna (wiadomosci.ngo.pl)