Syntetyczne związki chemiczne zawarte w produktach codziennego użytku mogą wywoływać wiele problemów zdrowotnych u ludzi i zwierząt - wynika z raportu opublikowanego 5 kwietnia 2004 przez międzynarodową organizację ekologiczną WWF. Publikacja ma wspomóc toczącą się właśnie unijną debatę nad projektem nowych przepisów (REACH*), których przyjęcie stwarza szansę na lepszą kontrolę produkcji toksycznych chemikaliów.
Szkodliwy wpływ substancji takich jak pestycydy czy polichlorowane bifenyle (PCB) na organizmy
ludzi i zwierząt został udowodniony już dawno. Jednak, jak wynika z raportu WWF,
zawierającego przegląd najnowszych doniesień naukowych, poważnym zagrożeniem może być również wiele
innych substancji chemicznych dostępnych na rynku. Dane statystyczne są szokujące -
światowa produkcja chemiczna wzrosła od mniej więcej 1 miliona ton rocznie w latach 1930-tych do
około 400 milionów ton w 2000 roku. Do końca lat 1990-tych w Unii Europejskiej zarejestrowano około
100 000 związków chemicznych, z których 30 000 produkowanych jest rocznie w ilościach powyżej 1
tony. Z wieloma z nich stykamy się codziennie. Związki fluoropochodne wykorzystywane są przy
produkcji tkanin, opakowań do żywności, czy teflonu. Ftalany można znaleźć w wyrobach z plastiku (w
tym PCV). Fenole są składnikiem puszek, plastikowych butelek, a także obudowy komputerów i
telewizorów. Otaczają nas również różnorodne związki wykorzystywane w środkach ochrony roślin,
detergentach, kosmetykach, farbach, lakierach, meblach czy odzieży.
Wiele z tych chemikaliów gromadzi się w środowisku i organizmach żywych. Przykładowo, duże
stężenia rakotwórczych związków fluoropochodnych zostały znalezione w ciałach niedźwiedzi
polarnych, delfinów, wielorybów i kormoranów, a także bałtyckich fok i orłów bielików. Niedawno
przeprowadzone badania wykazały, że o ile w latach 1960-tych u ssaków morskich wykrywano tylko pięć
związków z grupy chlorowcopochodnych węglowodorów i rtęci, dziś u tych samych gatunków występuje
ponad 265 substancji toksycznych pochodzenia organicznego oraz 50 nieorganicznych związków
chemicznych. Substancje chemiczne odkładają się również w organizmach ludzi. Związki PFOS i PFOA (z
grupy perfluorowęglowodorów) znaleźć dzisiaj można w próbkach krwi większości Amerykanów.
Polibromowane środki zmniejszające palność występują w mleku karmiących matek, zarówno w Stanach
Zjednoczonych, jak i w Europie. W 2002 roku w czasie badania przeprowadzonego na zlecenie WWF w
Wielkiej Brytanii, okazało się, że każda z testowanych osób ma w swojej krwi mieszankę
niebezpiecznych związków z grupy PCB, OCP i PBDE.
Jak wynika z raportu WWF, związki chemiczne, przedostając się do organizmów ludzi i zwierząt,
wywołują wiele poważnych problemów zdrowotnych. Zdaniem naukowców mogą one być przyczyną
nowotworów, uszkodzenia systemu odpornościowego, zaburzeń hormonalnych, zmian w zachowaniu, a nawet
feminizacji męskich osobników. Najnowsze badania laboratoryjne nad PFOA z wykorzystaniem
szczurów wykazują m.in. niższą wagę urodzeniową tych zwierząt, zmiany w zachowaniu podczas opieki
nad młodymi, znaczne zmiany w mózgu, wątrobie, grasicy, gruczole nadnerczy, nerkach, prostacie i
jądrach. Bisfenol A, wykorzystywany m.in. w plastikowych pojemnikach na żywność i butelkach, w
dawkach spotykanych w środowisku powoduje zmiany płci u kajmana żyjącego w Ameryce Południowej.
Przy badaniu niedźwiedzi polarnych ze Svalbardu stwierdzono, że PCB wydatnie zmniejsza skuteczność
ich układu odpornościowego przy zwalczaniu różnorodnych infekcji.
Mimo braku regularnych badań nad wpływem substancji chemicznych na ludzi, istnieje wiele
dowodów, które każą sądzić, że skutki kontaktu z niebezpiecznymi związkami są podobne, jak w
przypadku zwierząt. Obecne w środowisku substancje chemiczne wchodzące w skład farb i nawozów
sztucznych, czy ciemnych barwników do włosów, mogą być, zdaniem naukowców, jedną z przyczyn wzrostu
zachorowań na nowotwory. Jak dowiedziono, wysokie stężenie DDE (produkt rozpadu pestycydu DDT) może
wywołać u kobiet przedwczesne porody, a także wpływać na śmiertelność niemowląt. Ftalany, zdaniem
naukowców, mogą powodować zjawisko przedwczesnego dojrzewania kobiet. Całe spektrum wpływów
substancji chemicznych na człowieka ujawni się jednak najprawdopodobniej dopiero wraz z upływem
czasu.
Obecnie obowiązujące przepisy prawne nie zapewniają ani ludziom, ani przyrodzie należytej
ochrony przed niebezpiecznymi chemikaliami. Zgodnie z aktualnym prawem wszystkie te związki, które
zostały wprowadzone na rynek przed rokiem 1981 (większość obecnie stosowanych) nie muszą
przechodzić badań toksykologicznych i ekotoksykologicznych. W efekcie jedynie 14 procentom z
obecnych dzisiaj na europejskim rynku 30 tys. związków chemicznych towarzyszy informacja o
bezpieczeństwie stosowania i ewentualnym wpływie na organizmy żywe. Dlatego WWF oraz inne
organizacje pozarządowe wzywają Unię Europejską do przyjęcia takiej wersji nowych przepisów
(REACH), która zagwarantuje weryfikację toksyczności wykorzystywanych substancji oraz skuteczną
kontrolę produkcji i stosowania najbardziej szkodliwych związków.
"Badania naukowe wskazują, jak wielka jest skala oddziaływania związków chemicznych na
przyrodę i człowieka. Możemy ograniczyć istniejące niebezpieczeństwo tylko jeśli dowiemy się, jakie
są właściwości substancji, z którymi stykamy się w życiu codziennym" - podkreśla Marta
Kaczyńska, specjalista ds. komunikacji WWF. "Mamy prawo wiedzieć, na ile bezpieczne są używane
przez nas chemikalia. Potrzebujemy REACH, aby zobowiązać producentów do ujawniania wyników swoich
badań i wycofywania w porę z użytku najbardziej toksycznych substancji."
Przykład związków fluoropochodnych w znakomity sposób ilustruje, dlaczego REACH jest niezbędny.
Producenci artykułów codziennego użytku, jak 3M czy DuPoint, przez ostatnie 30 lat prowadzili
badania nad stosowanymi przez siebie toksycznymi substancjami z tej grupy, ale, mimo nacisków
Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA), nie zdecydowali się podzielić ich wynikami z opinią
publiczną. REACH nie pozwoli, aby podobne sytuacje miały miejsce w Europie.
Jak uczą doświadczenia z przeszłości, produkcja i uwalnianie do środowiska trwałych substancji o
nierozpoznanych właściwościach, może być bardzo niebezpieczne. PCB, DDT, atrazyna czy TBT, to
chemikalia, które początkowo stosowano bez ograniczeń, w przekonaniu o ich nieszkodliwości. Z
czasem okazało się jednak, że związki te mają toksyczny charakter i nawet w niewielkich stężeniach
powodują poważne zmiany w środowisku i organizmach żywych. Substancje te wycofano z użytku, jednak
te trwałe związki do dzisiaj skumulowane są w przyrodzie i organizmach ludzi, przekazywane są
również kolejnym pokoleniom. Zdaniem WWF, dowodzi to, jak poważne konsekwencje może mieć
niefrasobliwość w odniesieniu do związków o nieznanych właściwościach i jak ważne jest stosowanie
zasady prewencji.
Właśnie zasada zapobiegania jest jednym z podstawowych filarów projektu REACH. Zgodnie z nowymi
przepisami przemysł chemiczny powinien przed wypuszczeniem na rynek jakiejkolwiek substancji
zgromadzić odpowiednie informacje dotyczące jej właściwości i ewentualnego wpływu na środowisko.
Obowiązek weryfikacji dotyczyłby również tych substancji, które bez żadnej kontroli zostały
wprowadzone na rynek przed rokiem 1981. REACH ma umożliwiać kontrolę bezpiecznego
wykorzystania substancji wysokiego ryzyka na wszystkich etapach cyklu ich użytkowania, stawiając
określone wymogi zarówno co do ich produkcji, handlu i zastosowania. Zmiany będą niosły
korzyści nie tylko zwykłym ludziom, ale także gospodarce. Komisja Europejska szacuje, że w ciągu 30
lat oszczędności związane z poprawą zdrowia mieszkańców UE sięgną 50 mld euro. Według szacunków
Komisji Europejskiej, wydatki, jakie przemysł chemiczny musiałby ponieść w związku z przyjęciem
nowych przepisów, wyniosłyby w ciągu 11 lat średnio 0,2 mld euro rocznie. Tymczasem w samym tylko
2002 roku 50 największych koncernów chemicznych Europy wypracowało zysk w wysokości 15 mld
euro.
"Zgodnie z wyliczeniami Komisji Europejskiej, REACH, w ciągu 11 lat wprowadzania tego
projektu, kosztować będzie około 50 eurocentów rocznie w przeliczeniu na jednego obywatela UE. To
mniej, niż europejski przemysł chemiczny musiał wydać w ciągu jednego tylko 1999 roku na naprawę
szkód środowiskowych spowodowanych przez zanieczyszczenia" - zwraca uwagę Ireneusz Chojnacki,
dyrektor WWF w Polsce.
Tymczasem przemysł chemiczny nie czeka bezczynnie. Już od kilku miesięcy prowadzi ostrą kampanię
na rzecz zmodyfikowania zapisów REACH. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie pod
wpływem lobbingu tej branży, pierwotna wersja projektu REACH przygotowana przez Komisję Europejską,
została znacznie osłabiona.
"W tym roku po raz pierwszy także my, Polacy, będziemy mogli czynnie włączyć się w proces
kształtowania unijnego prawa. Bardzo ważnym jest, jak zachowa się w sprawie REACH 54 naszych
deputowanych do Parlamentu UE. Mamy nadzieję, że zwyciężą argumenty wynikające ze zdrowego rozsądku
i troski o dobro nas i naszych dzieci, a nie krótkowzroczne interesy koncernów chemicznych" -
podkreśla Chojnacki.
Dodatkowych informacji udziela: Marta Kaczyńska - Specjalista ds. Komunikacji, WWF Polska, tel.
0608 322 153, e-mail:
mkaczynska@wwf.pl.
REACH to angielski skrót oznaczający Rejestrację,
Ocenę i Autoryzację Substancji Chemicznych (Registration, Evaluation and Authorisation of
Chemicals).
Rejestracja: Zgodnie z nowymi przepisami producenci
substancji chemicznych byliby zobowiązani do dostarczania Centralnej Agencji Chemicznej (nowa
instytucja) specjalnego formularza rejestracyjnego, który zawierałby informacje określające
bezpieczeństwo użytkowania każdego z wytwarzanych związków. Procedura ta byłaby obowiązkowa dla
wszystkich substancji produkowanych w ilości powyżej 1 tony rocznie. Im mniejsza produkcja
substancji, tym mniejsza byłaby wymagana ilość obowiązkowych informacji na jej temat. Dla
przedziału 1 - 10 ton wystarczyłyby zupełnie podstawowe dane, których uzyskanie nie wymaga
prowadzenia badań na organizmach żywych.
Ocena: W odniesieniu do tych substancji, które
produkowane są w większych ilościach, oraz tych, które uważane są za niebezpieczne, eksperci
dokonywaliby oceny danych (według określonych kryteriów ważności).
Autoryzacja: Substancje chemiczne stanowiące bardzo
duże zagrożenie byłyby wycofywane z użytku i zastępowane przez bezpieczniejsze odpowiedniki, chyba
że zakłady przemysłowe będą w stanie zapewnić "odpowiednią kontrolę" ryzyka wynikającego
z ich stosowania lub wykazać, że ich wartość "socjoekonomiczna" jest większa od
stwarzanych zagrożeń.