Ile niepełnosprawnych rąk do pracy? Przytaczanie linijek danych dotyczących sytuacji osób z niepełnosprawnościami na rynku pracy wydaje się być powtarzaniem czegoś, co wszyscy wiemy. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że mało osób z tej grupy pracuje, a niepełnosprawność kojarzy się z biorcami świadczeń społecznych, że traktujemy to jako sytuację oczywistą.
Stereotypy dotyczące niepełnosprawności funkcjonujące w społeczeństwie (tu też można mnożyć dane z badań) są tak silne, że każdy, kto pracuje na rzecz tego środowiska, ma momenty zwątpienia i czuje się jakby walczył z wiatrakami. Sytuacji nie poprawił sposób prowadzenia debaty wokół ostatniego protestu osób z niepełnosprawnościami w Sejmie. Fala negatywnych komentarzy i niemilknące dyskusje o granicach socjalnej pomocy państwa, każą postawić pytanie powracające jak bumerang „dlaczego tak mało osób z niepełnosprawnościami pracuje i co państwo powinno z tym problemem zrobić?”.
Trzeba być z natury skłonnym do ryzyka, żeby próbować pracować
Wiele jest przeszkód po stronie lub w otoczeniu samej osoby z niepełnosprawnością, poczynając od tej fundamentalnej, jak zapis „niezdolny do pracy” w ZUS-owskim orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności.
Człowiek dostaje urzędowe potwierdzenie, że jest niezdolny do pracy, często z dodatkowym zapisem „i samodzielnej egzystencji”. Czy po takim urzędowym poświadczeniu łatwo jest przebić się myśli „mogę pracować!”? Raczej nie.
Mamy więc człowieka i dokument. Człowiek ma rodzinę, która często z dobrych pobudek jest zbyt opiekuńcza. A jeśli do tego mamy jeszcze człowieka z rentą i zagrożeniem jej utraty po podjęciu zatrudnienia, to trzeba być z natury skłonnym do ryzyka, żeby próbować pracować.
Mamy też otoczenie, w którym nasz bohater funkcjonuje. Jeśli to duże miasto – ma szczęście, bo łatwiej o pracę i łatwiej się do niej dostać. Jeśli wieś, to nawet jak znajdzie się praca, to nie ma jak do niej dojechać, bo albo autobus jeździ dwa razy dziennie, albo komunikacji nie ma w ogóle. Jest też nasz pracodawca, który owszem zatrudni, w końcu może liczyć na dopłatę do wynagrodzenia, ale szybko okazuje się, że albo w zakładzie pracy są schody, albo nieprzyjazne otoczenie…
Bo do tanga trzeba dwojga
W naszej układance nie możemy zapominać o Powiatowych Urzędach Pracy, które powinny wspierać poszukujących pracy. Jednak przekazanie oferty pracy to często za mało, aby do pracy zmotywować. Oferta pracy nie jest też pełną informacją o pracodawcy, a warto wiedzieć przed podjęciem zatrudnienia, gdzie się będzie pracować, jaka jest rotacja kadry, jakie zarobki, jaka atmosfera. O braku skuteczności Urzędów w aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami napisano wiele, a utrzymujący się niezmienny od lat odsetek tej grupy będącej w rejestrach PUP potwierdza najgorsze – w dobie standaryzacji Urząd nie jest w stanie pomóc klientowi, który ma tak niestandardowe potrzeby.
Nie napiszę nic odkrywczego, kiedy stwierdzę, że indywidualizacja jest kluczem do sukcesu, zwłaszcza w sytuacji wsparcia osoby, która często potrzebuje go dużo więcej niż przeciętny klient Urzędu Pracy. Kluczem do sukcesu poza indywidualizacją jest motywacja, bo jak wspomniałam wyżej, albo trzeba być skłonnym do ryzyka, albo mieć dobrego doradcę, żeby zdecydować się na podjęcie zatrudnienia, kiedy wszystko i wszyscy dookoła mówią „niezdolny do pracy”. Dobry doradca wie, jak zmotywować, jak motywację utrzymać. Zna się na tym co robi i wie jak pomóc. Wie, jak być profesjonalnie niewidocznym, aby zagwarantować podopiecznemu sukces.
Pozytywnie zakręcony trzeci sektor
Oczywiście nie może być zbyt różowo, bo i tutaj pojawiają się problemy, a w zasadzie jeden, fundamentalny – finansowanie. Organizacje żyją od projektu do projektu, profesjonalizując i standaryzując swoje działania w zasadzie z potrzeby serca i potrzeby jak najlepszego wsparcia osób z niepełnosprawnościami, na rzecz których działają. Wciąż nie udaje się wypracować mechanizmów, w których państwo finansuje profesjonalne i skuteczne działania NGO w formie stałej – nie ma znaczenia, czy środki idą za osobą (a ona realizuje usługę w NGO), czy wprost do NGO, które usługi świadczy. Kluczowe znaczenie ma trwałość, bo to ona pozwala inwestować w pracowników organizacji i wciąż doskonalić swoje działania.
Zdecydowana większość polskich NGO to profesjonalne i doskonale przygotowane do wsparcia na rynku pracy osób z niepełnosprawnościami podmioty, ale co równie ważne także wsparcia pracodawców – przekonują, motywują, szkolą, tak aby tworzone miejsca pracy były jak najbardziej przyjazne.
Kto był na wizytach studyjnych w innych krajach UE, ten wie – to już nie czas na transfer innowacji z zagranicy, to my powinniśmy uczyć innych, jak pracować z osobami z niepełnosprawnościami.
Ani w prawo, ani w lewo
Czy jesteś ekspertem czy badaczem, czy praktykiem, wiesz już dobrze, że osoby z niepełnosprawnościami potrzebują pomocy i motywacji, aby próbować pracować. Publiczne służby zatrudnienia nie są zdolne wesprzeć tej grupy, organizacje pozarządowe borykają się z brakiem środków, przez co nie mogą zagwarantować trwałości oferowanego wsparcia. Warto dodać, że praca wyłącznie wolontarystyczna w NGO nie jest w stanie zapewnić pełni wsparcia potrzebnego osobom z niepełnosprawnościami.
Sytuacja wygląda tak, jakbyśmy utknęli w martwym punkcie. Wiemy, że nie działa, wiemy co nie działa, ale czy faktycznie nie ma pomysłu, co z tym zrobić?
Pomysłów jest wiele, wiele po stronie samych NGO, zalegają one w postaci strategii działań, planów, programów. Przez lata, najczęściej za środki Unijne wytworzyliśmy ich w sektorze wiele. Jest tylko jeden mały szkopuł – rządzący nie chcą z nich skorzystać i „barwy klubowe” nie mają tu znaczenia.
Przykładów można by mnożyć, ale na pewno najbardziej wyrazistym jest kwestia zatrudnienia wspomaganego, które funkcjonuje jako usługa w sektorze organizacji pozarządowych od wielu lat, a kolejne rządy obiecują wpisać ten instrument do ustawy. Być może stoimy przed historyczną chwilą, kiedy tak się stanie… ale jakim kosztem? Gdyby nie protest w Sejmie, pewnie kolejny rząd podtrzymywałby tylko obietnice.
Róbmy swoje
Mówi się, że „praca jest koroną rehabilitacji”, owszem jest – ale jest też samodzielnością, samowystarczalnością i niezależnością, której osoba z niepełnosprawnością potrzebuje jak każda inna osoba bez względu na wiek czy miejsce zamieszkania. Stwarzanie warunków do godnego, niezależnego życia powinno być rolą państwa i jego dążeniem, tymczasem wciąż nieudolnie raczkujemy w tym zakresie, a gdyby nie organizacje pozarządowe byłoby naprawdę fatalnie.
„Jak długo jeszcze?” – myśli trzeci sektor w chwilach zwątpienia. Tak długo, jak widzimy sens i mamy sukcesy – to jedyna odpowiedź!
Z niczym nie da się porównać satysfakcji ze wsparcia osoby, która dzięki nam zmieniła swoje życie, usamodzielniła się i jest z siebie dumna. Nie możemy też ustawać w dążeniu do systemowej zmiany, wciąż wytrwale powinniśmy naciskać i przekonywać kogo się da, aby reforma wsparcia aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnościami stała się faktem!
Agata Gawska – senior ekspertka ds. rynku pracy Fundacji Aktywizacja.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
„Jak długo jeszcze?” – myśli trzeci sektor w chwilach zwątpienia. Tak długo, jak widzimy sens i mamy sukcesy – to jedyna odpowiedź!
Źródło: Fundacja Aktywizacja