Reforma rynku pracy a podmioty ekonomii społecznej to sesja tematyczna, na którą w ramach VIII OSES zaprosiła Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
W rozmowie wzięli udział Alicja Wasilewska, naczelniczka Wydziału Aktywizacji Zawodowej Departamentu Rynku Pracy Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS), Anna Karaszewska, dyrektorka generalna prywatnej agencji zatrudnienia Ingeus, oraz Lech Antkowiak, zastępca dyrektora Urzędu Pracy m. st. Warszawy. Sesję moderował Łukasz Komuda z Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, redaktor portalu Rynekpracy.org.
Punktem wyjścia do rozmowy była nowelizacja Ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która weszła w życie 27 maja 2014 roku i która wprowadza możliwość zlecania usług aktywizacyjnych dla osób bezrobotnych przez urzędy pracy zewnętrznym – agencjom zatrudnienia (podmiotom prywatnym lub organizacjom pozarządowym zgłoszonym w Krajowym Rejestrze Agencji Zatrudnienia).
To istotna zmiana na którą czeka wielu spośród 1,8 miliona zarejestrowanych bezrobotnych, którym samodzielnie urzędy pracy często nie potrafią pomóc dysponując ograniczonymi zasobami kadrowymi. Do tej pory ograniczone środki, jakie przeznaczane były na aktywizację zawodową, pozwalały na dotarcie z pomocą do co piątego z nich – wielu oddalonych od rynku pracy od lat nie może doczekać się jakiejkolwiek formy wsparcia. – Mamy dwie formy kontraktowania, które można określić jako duże i małe, czyli oparte odpowiednio o rozdział 13c Ustawy i o jej artykuł 61b – zwracała uwagę Alicja Wasilewska, wyjaśniając szczegółowo różnice pomiędzy tymi dwiema ścieżkami.
Testowanie i pilotaże
Dalsza część rozmowy skupiła się na bardziej skomplikowanym i bardziej obiecującym dużym kontraktowaniu, testowanym przez MPiPS w ramach kilku programów pilotażowych. Przedstawicielka ministerstwa wyjaśniła model tego zlecania: na poziomie województwa wskazywane są powiaty, w których przeciążenie urzędów pracy jest największe – i te zaproszone są do wskazania grupy z profilu II i III pomocy do zlecenia poza urząd – tak, by choć w części ulżyć PUPowi. Przekazane grupy (nie mniej niż 200 osób z powiatu) łączone są na poziomie województwa, gdzie zgodnie z Ustawą o zamówieniach publicznych oferenci konkurują o zamówienie działań aktywizacyjnych, których ogólne ramy opisuje Ustawa o promocji zatrudnienia, ale o szczegółach decyduje już w praktyce Wojewódzki Urząd Pracy.
O doświadczeniach agencji Ingeus, która jest operatorem pilotażowego programu „Express do zatrudnienia”, realizowanego od jesieni 2013 roku i prowadzonego do wiosny roku 2015, opowiedziała Anna Karaszewska. – Program obejmuje 1000 długotrwale bezrobotnych z sześciu powiatów województwa małopolskiego. Dzięki naprawdę ciężkiej pracy udaje się nam utrzymać wskaźnik efektywności powyżej wymaganego przez zleceniodawcę progu 35%. Możemy się przy tym pochwalić, że spośród ponad 300 osób, których przywróciliśmy na rynek pracy, blisko 70% utrzymało zatrudnienia dłużej niż 6 miesięcy – informowała. Model działania operatora wymagał odpowiedniego dopasowywania w przypadku każdego z powiatów. – Lokalne rynki bardzo różnią się od siebie – sytuacja danego bezrobotnego o określonych kwalifikacjach w powiecie nowosądecki może być zupełnie inna niż w oświęcimskim – zwracała uwagę. Przekrój kompetencji pracowników jest naprawdę szeroki – od osób bez kwalifikacji po tych o wysokich kompetencjach specjalistycznych. By efektywnie znaleźć pracę dla osób z tak różnorodnej grupy, niezbędne jest podejmowanie współpracy i kontaktów bezpośrednich z pracodawcami. – Wynika to z potrzeby utrzymania kontroli nad jakością zatrudnienia naszych klientów – mówiła Karaszewska. To ważne ze względu na wyzwanie, jakim na rynku pracy w Polsce jest pokaźna szara strefa.
Tylko współpraca da efekty
efektywniej wykorzystywać zasoby – doświadczenie i kompetencje – jakie w pomaganiu osobom oddalonym od rynku pracy mają przede wszystkim organizacje pozarządowe, ale także takie podmioty jak Ingeus. Organizacje pozarządowe mają nieocenioną wiedzę o tym, w jaki sposób pracować z szczególnymi grupami bezrobotnych (np. bezdomnymi, byłymi więźniami), ale to urzędy pracy mają, co Antkowiak szczególnie podkreślał, najlepsze rozeznanie lokalnych rynków pracy. Zaapelował również, że warszawski UP poszukuje partnerów do realizacji zadań wynikających z artykułu 61 b ustawy o promocji zatrudnienia. Czyli zachęcił organizacje pozarządowe gotowe do realizacji działań aktywizacyjnych zleconych przez urząd w ramach „małego kontraktowania”.
– Wprowadzenie zmian w ustawie uruchomiło mechanizm. Ruszają właśnie procedury zamówień publicznych w tym zakresie. Pierwsza wystartowała Małopolska – zwróciła uwagę Alicja Wasilewska. – W harmonogramie finansowym wydzielono specjalnie z Funduszu Pracy właśnie na cel realizacji „dużego kontraktowania” 212 mln zł, z czego na przyszły rok przypadać będzie 160 milionów zł – określiła rozmiar tego działania.
Brak działań kosztuje
To już najwyższy czas, by ruszyć z dodatkową pomocą dla osób długotrwale bezrobotnych (tylko tacy mają trafiać do dużego kontraktowania). Dlaczego? – Utracone korzyści i koszty związane z utrzymaniem osób długotrwale bezrobotnych to nawet 2,5 % PKB! – opisywała skalę problemu Anna Karaszewska, powołując się na analizy firmy doradczej KPMG. Istnieje jednak pewne zagrożenie, które sprawia, że bardzo wielu potencjalnych operatorów nie zdecyduje się na walkę o kontrakty WUP. Całe ryzyko finansowe przerzucone zostało na realizatorów – którym nie tylko płaci się za efekt, ale jeszcze dodatkowo każe za niespełnienie wszystkich założonych warunków. A dodatkowo poprzeczkę wymagań dla potencjalnych kandydatów postawiono bardzo wysoko.
Lech Antkowiak wierzy jednak w sektor pozarządowy i specjalizację jego podmiotów, gwarantującą dużą skuteczność działań. – Chciałbym, aby w przetargach na realizację zadań startowały konsorcja tworzone przez organizacje pozarządowe. W ten sposób wielkie kontraktowanie może być najbardziej efektywne – pointował.
Aby jednak myśleć o starcie w wyścigu po duży kontrakt, kandydat musi być zarejestrowany w KRAZ. – Rejestrujmy się, to kosztuje grosze i nie wymaga wiele zachodu, a otwiera nam nowe możliwości. I wychodzimy z cienia – w rejestrze NGOsów było do tej pory ledwo 3%. Jest nas o wiele więcej niż wskazuje ten odsetek i zasługujemy na o wiele więcej uwagi i szacunku od decydentów i urzędników. Aby na nie zasłużyć, musimy jednak stać się widoczni – przekonywał na zakończenie sesji Łukasz Komuda.
Źródło: Portal Ekonomiaspoleczna.pl