NGO.PL: Temat nadzoru i kontrolowania organizacji pozarządowych – chcemy tego czy nie – będzie wracał przynajmniej tak często, jak często w mediach pojawiać się będą doniesienia o rozmaitych nadużyciach przez organizacje popełnianych. Choćby z tego względu warto raz jeszcze się nad nim pochylić.
Co więcej, jak przekonaliśmy się już nieraz, medialne doniesienia okazują się niekiedy wyolbrzymione lub też zdradzają niezrozumienie tematyki przez ich autora. W konsekwencji –wizerunek organizacji cierpi zarówno w wyniku prawdziwych nadużyć, jak i tych wyłącznie imputowanych. Pytanie, czy wyniki dobrze sprawowanego nadzoru nie pozwoliłyby, po pierwsze, na wczesnym etapie wykrywać oraz ukrócać rzeczywiste nieprawidłowości, po drugie zaś: stanowić potwierdzenie praworządności organizacji oskarżanych niesłusznie, wydaje się całkiem zasadne.
Oczywiście, nie chodzi tylko o wizerunek. Rzecz nie w tym jedynie, by nas dobrze widziano, ale w tym, by nasze działania świadczyły o nas. Trwałego wizerunku nie sposób zbudować na lichych podstawach – przede wszystkim potrzeba rzetelnych i zgodnych z prawem działań. I tak funkcjonuje przecież zdecydowana większość organizacji. Z doświadczenia jednak wszyscy wiemy, że ich codzienne, mozolna praca jest znacznie mniej dostrzegana, niż dowolna „afera” (rzeczywista lub urojona). A to ostatecznie szkodzi także innym organizacjom. Wielki trud jednych może być łatwo zniweczony przez innych.
Czy więc rzetelniejszy nadzór nie jest w interesie samych organizacji? Czy uczciwie działający mają się czego obawiać? A jednak nie tak chętnie patrzymy na zakusy, by rozszerzać zakres jego obowiązywania i kompetencje organów nadzorujących. Jak przekonuje wielu: nieuczciwi sobie zawsze poradzą, zaś rozbudowane wymogi formalne uderzają najbardziej w działających zgodnie z prawem, którzy energię potrzebną do działania w obszarze celów organizacji, pożytkują na spełnianie rozmaitych obowiązków oraz wypełnianie ogromu dokumentów.
Rzecz jasna, najpiękniej byłoby, gdyby sektor obywatelski był zdolny do całkowitej samoregulacji, opartej o współpracę ze świadomymi obywatelami oraz rzetelnymi mediami. Włóżmy tę wizję jednak gdzieś pomiędzy bajki a projekty utopijne. Póki co lepiej skupić się na poszukiwaniu funkcjonalnego kompromisu pomiędzy niezależnością działań a niezbędnym nad nimi nadzorem.
Potrzeba funkcjonalnego kompromisu pomiędzy niezależnością działań a niezbędnym nad nimi nadzorem.