MAZGAL: Polska jest jednym z krajów o najniższym zaangażowaniu w działania wolontariackie w skali kontynentu. W ostatnich latach nastąpił jego drastyczny spadek - mówi ekspertka Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych Anna Mazgal.
W minionym dziesięcioleciu szczyt popularności przypadł na rok 2005, kiedy to ponad 23% dorosłych Polaków deklarowało udział w tego rodzaju działaniach. Od tamtej pory, notujemy spadek, w tym drastyczny pomiędzy rokiem 2006 (prawie 22%) a 2007 – jedynie 13,2%.
Co takiego wydarzyło się między tymi latami, że niemal połowa wolontariuszy odpłynęła od organizacji? Na pewno ważnym czynnikiem było otwarcie zagranicznych rynków pracy po wejściu do UE, co spowodowało migrację za pracą, a także rosnące krajowe wskaźniki zatrudnienia. Oznaczałoby to jednak, że w Polsce wolontariat jest aktywnością zastępczą, traktowaną jako wyjście lepsze niż bezczynne siedzenie w domu, ale gorszą niż praca zarobkowa.
Nie jest zatem zakorzeniony jako postawa życiowa, uzupełniająca inne formy aktywności. Mieszkańcy naszego kraju realizują się obywatelsko niczym zapracowani rodzice – chętniej prześlą pieniądze, niż podarują czas. Za 2009 r., 8,6 miliona osób, co stanowi ponad 33% uprawnionych podatników, przekazało organizacjom 357 milionów złotych w ramach mechanizmu 1%.
Walczą o pieniądze, nie o ludzi
Jaką rolę mają w tym same organizacje? Profesjonalizacja organizacji oznacza, że stajemy się coraz sprawniejsi w pozyskiwaniu pieniędzy, a linią demarkacyjną jest zdolność zdobycia funduszy unijnych. Organizacje, które mają największy udział w jednoprocentowym torcie to nieprzypadkowo te, które prowadzą szeroko zakrojone kampanie promocyjne, wspierane przez agencje PR i domy mediowe. Kampanie poszukujące wolontariuszy i promujące aktywność są incydentalne i nie mają tak szerokiego zasięgu.
Czy to, że nie walczymy o większą aktywność ludzi, nie jest jednak porażką organizacji? Może staliśmy się trzecim sektorem – autonomicznym, samonapędzającym się mechanizmem, w którym paliwem są pieniądze, a przypadkowa energia ludzka w postaci pełnego zapału wolontariusza wprowadza tylko zamieszanie do sprawnie funkcjonującego układu? Innymi słowy, czy nie jest nam na rękę, że współobywatele wspierają nas finansowo, nie wtrącając się w nasze działania? Po co promować wolontariat jako postawę życiową, skoro żyje nam się lepiej, gdy obywatel występuje w roli rodzica, który zasila konto i nie miesza się do naszych spraw? Być może to wnioski na wyrost, ale zastanówmy się – ¼ organizacji pożytku publicznego nie złożyło obowiązkowego sprawozdania za rok 2009 do MPiPS. Czy to nie świadczy o podejściu, że liczą się pieniądze, nie ludzie, którzy mogliby sprawdzić co i za ile robimy?
Poddajemy zatem dyskusji następującą tezę – pogoń za kasą odrywa organizacje od myślenia o tym, co najważniejsze: o ludziach. Pieniądze wykańczają wolontariat.
Źródło: inf. własna