Sprawozdania traktowane są jako zło konieczne. Dodatkowo rzadko kto rozumie ze sprawozdania, co rzeczywiście zrobiła organizacja. Piotr Frączak w kolejnym felietonie dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl pokazuje, na przykładzie sprzed niemal stu lat, jak łatwo i przejrzyście mogłyby sprawozdawać się organizacje - nie dla organów kontrolnych, a dla obywateli.
Ponieważ ostatnio wiele mówi się o sprawozdawczości z działania organizacji (i to nie z powodu końca roku, ale poczucia, że coś z tym fantem trzeba w końcu zrobić), pozwolę sobie kontynuować temat rozpoczęty w tekście
Co chciałbym przeczytać w sprawozdaniu organizacji pozarządowej. Bo choć pisałem, że chciałbym wiedzieć ile organizacja ma kosztów pośrednich, to przecież dotarło do mnie, że w istocie nie to chcę wiedzieć. Ja bym chciał – w sposób prosty i zrozumiały – zobaczyć,
co organizacja zrobiła. Po prostu: jakie są efekty tego, że istnieje. To za ile istnieje, jest drugoplanowe i wtórne.
Czym się chwalicie?
Czy organizacje chwalą się tym, co robią? Zostałem o to zapytany w trakcie jednej z okołoświątecznych rozmów, przez osobę, która jest osobą niezwiązaną z sektorem. I powiem szczerze, że mnie zamurowało. Czy ja wiem, co fajnego zrobiły zeszłym roku organizacje, które znam? Niespecjalnie. Wiem, że się starają, znam ich ogólną misję, ale co konkretnie udało im się zrobić, nie wiem. Nie dostałem od nich takiej informacji. Choćby takiej krótkiej:
Naszej organizacji zajmującej się promocją demokracji w gminie X. w zeszłym roku udało się:
1. Zorganizować 4 zebrania, w których wzięło udział w sumie 40 osób, a które dotyczyły:
○ obietnic wyborczych burmistrza
○ możliwości wykorzystania pomieszczeń szkoły do działań społecznych
○ powołania rady pożytku publicznego
○ kwestii chodnika przy ulicy Y.
2. Wziąć udział w 3 procesach konsultacji (zasady konsultacji, roczny program współpracy, rozwiązania śmieciowe) ,w których zgłosiliśmy 30 naszych propozycji, z których uwzględniono jedynie 2.
3. Wystąpić w trybie dostępu do informacji publicznej do władz miasta o dane na temat finansowania lokalnej gazety.
4. Zorganizować festyn dla mieszkańców z okazji 11 listopada wspólnie ze strażą pożarną i kołem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i Młodzieży.
Moim zdaniem każda organizacja powinna mieć taką informacje na stronie. Przesłać każdemu ze swoich członków, beneficjentów, darczyńców.
Niektórzy mają łatwiej
Oczywiście opisać swoje dokonania jest czasem trudno. Łatwo mają ci, którzy prowadzą np. Warsztat Terapii Zajęciowej. Piszą wtedy: „przez 12 miesięcy prowadziliśmy zajęcia dla naszych 30 podopiecznych” i tyle.
Jeżeli ktoś pracuje z dziećmi ulicy, może wskazać, że trzech streetworkerów spędziło 30 godzin na pracy z dziećmi z podwórek wokół ulicy Z. Zawsze da się coś napisać. Więcej: trzeba coś takiego napisać. Im konkretniej tym lepiej.
Będą pewnie też prawdziwe elaboraty (dobre sprawozdanie z działań nie powinno przekraczać objętości 2 tys. znaków), z których wynikać będzie, że organizacja zrobiła wiele, choć właściwie nie wiadomo co. Niemniej moim zdaniem publikowanie takich sprawozdań byłoby dobrym testem.
Po pierwsze: ci, którzy będą musieli je napisać sami przed sobą zrobią rachunek sumienia. Być może niejednemu zrobi się wstyd, gdy spróbuje napisać: „w ostatnim roku mieliśmy duże plany, znaczne fundusze i nic nie zrobiliśmy”.
Po drugie społeczeństwo wreszcie będzie mogło zobaczyć, co udało się zrobić dzięki organizacjom. Czy wykonują one jedynie zadania publiczne samorządów, dokładając do tego wkład własny, pracę wolontariuszy i wiele więcej, czy też ich działania mają większy zakres.
Dodać jeszcze coś o pieniądzach
Jak już napisałem, pieniądze są rzeczą wtórną. Oczywiście warto podać ogólną kwotę przychodów. Każdy, nawet laik, łatwo odczyta wówczas informację, że przeszkolenie 100 bezrobotnych kosztowało nas 10 milionów zł, albo że na trzy konferencje wydaliśmy drugie tyle. Można też próbować rozbić nasz budżet na mniejsze kawałki (np. po to, aby pokazać, że obsługa grantu europejskiego kosztowała nas 60% środków na produkcję nikomu nie potrzebnych gadżetów, albo, że połowę zdobytej sumy zainwestowaliśmy w fundusz żelazny). Niech to będzie jednak zrozumiałe.
Warto też wspomnieć o innych sukcesach naszej organizacji. Dla stowarzyszenia może to być liczba nowych członków albo też zwiększająca się ilość środków pozyskanych. Ważne są również poczynione oszczędności czy dochody z działalności gospodarczej. Wydaje się jednak, że wszystko da się zmieścić na dwóch stronach.
Nie wierzycie? Ponieważ siedzę obecnie sporo w bibliotekach i archiwach, mam szansę przekonać się, że jest to możliwe. Oto jeden z dokumentów przepisanych przeze mnie z rękopisu. Mam nadzieję, że będzie pouczający. Sprawozdanie pochodzi z czasów I wojny światowej, Wieluń zostaje zdobyty przez Niemców, którzy nakładają na miasto kontrybucję. Są trudności z pracą, żywnością, opałem. A obywatele działają i, co więcej, sprawozdają się.
Sprawozdanie z działalności oświatowo-kulturalnej w Wieluniu od 1 sierpnia 1914 r do 27 Sierpnia 1915 r.
Dn. 30 sierpnia 1914 r. grono młodzieży akademickiej m. Wielunia założyło Towarzystwo, któremu nadano miano Towarzystwa Szerzenia Oświaty. Nazwa ta dostatecznie określa cel, do którego miano dążyć przez organizowanie odczytów popularno-naukowych i pogadanek popularnych ze wszystkich dziedzin wiedzy; – zakładanie szkółek dla dzieci i kursów dla analfabetów, oraz bibljoteki. – Z powodów od Towarzystwa niezależnych pierwsze jego jawne wystąpienie odbyło się dopiero dn. 14 lutego r.b. Był nim odczyt p. M. Grabińskiego, słuchacza kursów handlowych w Warszawie p.t. „Wstępne pojęcia z ekonomii politycznej” (osób z górą 100). Odtąd co tydzień urządzano odczyty: było ich wszystkich 8:
„Pan Tadeusz” wygłosił p. J. Kaczkowski słuchacz Uniwerst. Krak. – (osób 200);
„Istota chorób zakaźnych. Cholera” Dr. L. Wagner lekarz miejscowy – (osób 300);
„Zygmunt Miłkowski” - J. Kaczkowski, - (osób 200);
„Rozwój ekonomiczny społeczeństw w starożytności i średniowieczu” – M. Grabiński, - (osób przeszło 100);
„Pan Balcer w Brazylji” – Szcz. Wróblewski słuchacz Uniwerst. Lwowskiego, – (osób 150);
„O gruźlicy” – St. Kolski, słuchacz Uniwerst. Heidelbergskiego, (przeszło 100 osób);
„Drogi oświaty wśród ludu” – p. Moczydłowska – osób 150.
Na każdy odczyt trzeba było mieć piśmienne zezwolenie naczelnika powiatu; po świętach Wielkiej Nocy pozwolenia odmówiono, a wiec czynność tej sekcji zawiesić byliśmy zmuszeni. Wstęp na odczyt wynosił 10 groszy. Z 8 odczytów po odtrąceniu wydatków zebraliśmy 50 rb.
Przedtym jednak udało nam się uruchomić II sekcję, mianowicie założyć szkółki dla dzieci i przy szkółkach bibljoteczkę. W 5 dni po ogłoszeniu zapisów zgłosiło się 170 dzieci, a mieliśmy 200 dzieci z górą, kiedy dn. 22 marca 1915 r. zaczęliśmy lekcje. Uruchomiono 12 kompletów, lekcje trwają 2 ½ godziny. W skład ich wchodzi: język polski (nauka czytania i pisania), arytmetyka, rysunki, oraz pogadanki historyczne, przyrodnicze, geograficzne i higjeniczne. Kierownictwo wychowawcze objął Komitet Pedagogiczny. dzieci zrobiły znaczne postępy. - Nauka w szkółkach udzielana jest bezpłatnie. Dzieci otrzymują wszystkie pomoce szkolne, za które w miarę możliwości płacą.; - ogólnie biorąc więcej niż połowa dzieci otrzymuje pomoce bezpłatnie.
W połowie lipca powstał projekt otwarcia 6-cio tygodniowych Kursów Pedagogicznych. Po zorganizowaniu takowych i otrzymaniu pozwolenia od naczelnika powiatu, zostały otwarte Kursy Pedagogiczne 29 lipca. Jednakże w tydzień później zamknięte były w skutek rozporządzenia otrzymanego z Kalisza. Słuchaczów zapisało się około 120. Wpis wynosił 3 rb. Wobec zamknięcia kursów na koszta urządzenia potrącono po 50 kop. pozostałe 2 rb. 50 kop. zwrócono słuchaczom.
Stan kasy z dn. 10 sierpnia 1915 r. [dane w rublach i kopiejkach - PF]
|
Przychód |
Rozchód |
rachunek składek |
59 |
50 |
- |
54 |
ofiar jednorazowych |
75 |
36 |
- |
06 |
odczytów |
65 |
24 ½ |
11 |
65 |
kursów pedagodicznych |
283 |
40 |
267 |
43 |
pomocy naukowych do przyrody |
10 |
32 |
3 |
11 |
kosztów handlowych |
- |
62 |
55 |
49 |
ruchomości |
- |
- |
8 |
25 |
bibljoteki |
- |
20 |
18 |
65 |
pomocy naukowych |
50 |
49 |
93 |
94 |
|
545 |
11 ½ |
459 |
12 |
AAN CKO Warszawa sygn. 480
Czy dzisiaj potrafimy tak prosto i przejrzyście pokazać, cośmy zrobili i ile to kosztowało? Myślę, że powrót do takiej formy sprawozdań byłby dobrym pomysłem. Myślę o organizacjach, które znam, z którymi współpracuję i - choc wiem, że nie będzie to łatwe - nie wyobrażam sobie, aby któraś z nich miała problem z pokazaniem, co fajnego zrobiła.
Czy znajdą się takie organizacje, które tego nie będą potrafiły? Moim zdaniem niestety wiele. I niestety ich problemy nie będą wynikały z tego, że robią dobre rzeczy, ale nie jesteśmy w stanie tego docenić. Raczej z tego, że robią rzeczy tak niekonkretne, że sami się tego wstydzą i na wszelki wypadek o nich nie mówią.
Może tak, jak za dawnych czasów, należy zacząć pisać sprawozdania do ludzi zamiast do urzędów czy sponsorów? Bo w końcu niezależność organizacji nie opiera się na pieniądzach z budżetu czy wsparciu biznesu, ale na zakorzenieniu wśród ludzi. A oni chcą wiedzieć czy i co dobrego robimy. Czy rzeczywiście zmieniamy świat na lepsze, czy tylko o tym mówimy.
Piotr Frączak dla Ekonomiaspoleczna.pl