Stawiam tezę, że organizacje pozarządowe mogą być wielkimi zwycięzcami rewolucji technologicznej w obszarze edukacji. I to nie dzięki samej technologii, ale ludziom.
Sam zajmuję się nowymi technologiami w ujęciu typowo komercyjnym już od kilkunastu lat. Prowadzę też niewielką NGO i z każdym rokiem dostrzegam coraz bardziej, jak zmniejsza się znaczenie dużego kapitału i profesjonalnego rozmachu, a zwiększa rola niepodrabialnej pasji i wspólnego celu.
Pasja, której nie brakuje
Organizacje pozarządowe są łatwiejsze w sterowaniu niż korporacje, choć biurokracja na pewno tego nie ułatwia. W dużych studiach zawsze jest ten sam problem – gdy nad projektem nie może się pochylić ktoś utalentowany, trafia on w ręce zespołu, który go „nie czuje”. Póki można go powierzyć osobie, która ma pasję i kocha temat – wszystko jest OK. Sęk w tym, że w firmach nastawionych typowo na komercję nie ma miejsca dla takich osób, ponieważ pasja kłóci się z rentownością. Widziałem, jak umierały wielkie konferencje z długą tradycją, ponieważ organizując 20. edycję nie jesteśmy już w stanie wykrzesać z siebie świeżości. A praca projektowa w NGO na tym właśnie polega, aby ulepszać i zawsze robić coś nowego. Dostęp do zaplecza technologicznego nie daje w takim przypadku żadnej przewagi.
Barierą są oczywiście środki, ponieważ nie można porównywać budżetów większości fundacji czy stowarzyszeń do przeciętnej choćby agencji eventowej czy studia. To sprawia, że trudniej jest zgromadzić profesjonalistów z dużym doświadczeniem, ponieważ chcą oni pracować albo dla dużych, rozpoznawalnych marek, albo na własny rachunek. Rozwój technologii i jej coraz większa dostępność sprawiają jednak, że przestaje to być problemem.
Spójrzmy na rynek konferencji edukacyjnych i mniejszych wydarzeń, takich jak webinary. Pandemiczny rok wyłączył z działań duże wydarzenia, które w różnych przestrzeniach eventowych gromadziły setki i tysiące uczestników. Organizacja takiego eventu oznaczała zawsze bardzo skomplikowaną logistykę, wysokie koszty i długofalowe planowanie. Chcąc zrobić profesjonalną konferencję w centrum dużego miasta, która ugości kilkaset osób, trzeba to zaplanować z dużym wyprzedzeniem. Istnieje tutaj przecież system naczyń połączonych, w którym nie zawsze opracowanie programu wydarzenia czy zbudowanie silnej listy partnerów, ma kluczowe znaczenie.
Dziś nie dziwi już nikogo, że konferencja może się w całości odbywać online, co sprawia, że zmniejszają się koszty i nie raz bywa tak, że realizacji mogą podjąć się dwie osoby wyposażone w komputer i odpowiednie oprogramowanie.
Webinary? Półtora roku w zamknięciu sprawiło, że większość z nas doskonale radzi sobie z kamerą internetową, mikrofonem, ale też różnymi platformami do spotkań online i szkoleń. Mało kto realnie przechodził jakiś kurs z tego zakresu, a większość po prostu nauczyła się na własnych błędach lub szukając inspiracji w internecie.
Nowe technologie w edukacji dorosłych okazały się jednymi z prostszych do opanowania, przynajmniej w porównaniu z aspektami metodycznymi czy pedagogicznymi, które wciąż wymagają dużo pracy.
Gotowość na nowy rynek
Utalentowani i zaangażowani pracownicy to prawdziwy skarb. Również, gdy w grę wchodzą nowe technologie w edukacji dorosłych. Tutaj trzeba być zawsze na czasie, co pokazuje też gig economy. Gigersami nazywa się zazwyczaj osoby z młodego pokolenia, które wolą świadczyć swoje usługi nie jako stałą pracę, ale na własnych warunkach, bez angażowania się od poniedziałku do piątku. Dawniej powiedzielibyśmy freelancerzy. Jest jednak znacząca różnica. Gigers nie chce etatu. Nie jest dla niego problemem mniejsza stabilizacja finansowa czy przyszła emerytura. Nowa ekonomia pokazuje, że taki pracownik doskonale radzi sobie na swoim. To, że współpracuje z różnymi klientami ogranicza oczywiście jego dostępność, ale pozwala mu się stale rozwijać. Nie osiągnąłby tego, pracując na wyłączność, a już na pewno nie dla NGO.
Dla dużej firmy taki związek na odległość z pracownikiem to utrapienie, ponieważ pracowników, którzy znają od podszewki nowe technologie w edukacji dorosłych po prostu brakuje. Dla NGO – szansa, aby skorzystać z pracy najlepszych bez konieczności wiązania się długoterminowymi umowami. Organizacje pozarządowe znacznie lepiej niż sektor komercyjny radzą sobie w zarządzaniu taką współpracą i to jest bardzo cenne. Project manager z doświadczeniem w fundacji jest moim zdaniem cenniejszy niż jego odpowiednik w korporacji.
Pozostaje jednak zawsze aktualna kwestia transformacji. Potrzebne są środki na zmiany. Nie tylko zakupy sprzętu, ale i szkolenia, czy zredefiniowanie dotychczasowych produktów. Praktyka pokazuje, że dotacje na sprzęt są stosunkowo najprostszym krokiem. Nie oznacza to, że pieniądze leżą na ulicy, ale przynajmniej jest to działanie wymierne i – jak się okazuje – wcale nie takie kosztowne.
Nie chodzi o to, żeby otrzymać rybę. Nie chodzi też o to, żeby rybę zamienić na wędkę. Trzeba po prostu nauczyć się łowić. A wędkarstwo przestaje być trudne, gdy ma się choć trochę praktyki.
Zapraszam na VI Forum Edukacji Dorosłych!
Po praktykę zaś zapraszam na VI Forum Edukacji Dorosłych, które organizujemy już po raz drugi w formule online, ale nie przeszkadza nam to zgromadzić wirtualnie kilkudziesięciu praktyków edukacji. Wielu z nas udziela się lub stoi na czele stowarzyszeń i fundacji. To świetna okazja do spotkania się i porozmawiania, również o technologii w edukacji dorosłych.
Piotr Maczuga – pisze, nagrywa, szkoli i występuje publicznie, przybliżając temat nowych technologii w edukacji dorosłych. Na co dzień kieruje Digital Space – studiem produkcji multimedialnych treści edukacyjnych oraz cyfrowych eventów. Współzałożyciel Fundacji Digital Creators. Ambasador EPALE.