Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Korupcja stała się elementem naszej codzienności. Weszła do potocznego języka. Zwroty 'tylko ryba nie bierze', 'nie posmarujesz, nie pojedziesz' to właściwie deklaracja kapitulacji wobec nieuchronnego. Jak wobec zjawisk natury, których biegu odwrócić nie można. Grażyna Kopińska – szefowa Programu Przeciw Korupcji Fundacji Stefana Batorego uważa, że korupcję można przynajmniej ograniczyć.
Grażyna Kopińska - szefowa Programu Przeciw Korupcji Fundacji Stefana Batorego. (Aut. Wiesław Bek) |
Grażyna Kopińska: Od stycznia 2000 roku jestem dyrektorem Programu Przeciw Korupcji Fundacji im. Stefana Batorego realizowanym przy współpracy z Helsińską Fundację Praw Człowieka. Ten program to mój autorski pomysł, który powstał na fundamencie moich doświadczeń życiowych. Byłam radną I kadencji samorządu na Mokotowie. Tam obserwowałam jak ludzie, którzy do władzy szli z programem odmiany oblicza Polski zaczęli dostrzegać „uroki” sprawowanej władzy: miejsca, gdzie się dzieli duże pieniądze, ma wpływ na wiele decyzji, dostęp do informacji, którego nie mają zwykli obywatele. Pokusa skorzystania z przywilejów płynących ze sprawowanej funkcji okazywała się czasem trudna do przezwyciężenia. Próbowałam potem przez kilka lat namówić swoich kolegów z Unii Wolności, abyśmy w samorządzie zachowywali standardy inne niż te, które zaczynały dominować we władzach publicznych. Ale przegrywałam – powiem szczerze – każdą kolejna batalię. Potem przez kilka lat pracowała jako konsultant w Fundacji Forda na kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Doświadczenia krajowe i te z licznych podróży utwierdziły mnie w przekonaniu, że trzeba coś zrobić, aby próbować ratować, to co osiągnęliśmy przez zmianę ustroju, od niebezpieczeństw jakie rodzi korupcja.
WB: Dlaczego walka z korupcją jest tak ważna dla zdrowia publicznego? W gruncie rzeczy dość powszechnie „dawanie w łapę” spotyka się jeśli nie z akceptacją, to przynajmniej z milczącą obojętnością.
GK: Państwo przeżarte korupcją, to państwo, w którym obywatele tracą wiarę w mechanizmy demokratyczne, w to, że ważne dla nich sprawy można załatwić w sposób zapisany w przepisach prawnych. Instytucje państwa prawnego stają się pustą fasadą, za którą życie regulują inne, niejawne normy: układów, łapówek, protekcji. Takie państwo może się nazywać demokracją, może być wyposażone we wszystkie niezbędne instytucje, ale one nie działają. To jest sytuacja, która niszczy samą tkankę społeczną. Zaczynamy żyć w świecie fikcji, w który za nic się ma talenty, pracowitość, uczciwość – liczą się tylko niejawne układy i pieniądze. W takim świecie nie wygrywa ten, kto jest lepszy, ale ten kto daje, albo uczestniczy w „układzie”. Mści się dziś nasza tolerancja z początków transformacji gospodarczej dla zjawisk patologicznych, przekonanie zawarte w popularnym powiedzeniu, że „pierwszy milion trzeba ukraść”. Potem to się powoli zaczęła stawać jakąś normą a sprawowanie władzy okazją do zaspokojenia osobistych potrzeb.
WB: Czym grozi tolerancja dla zjawiska korupcji?
GK: Obawiam się ciągle, że jeśli utwierdzi się w nas przekonanie, że korupcja jest czymś naturalnym, nieuniknionym, sposobem na życie, załatwienie ważnych spraw to w pewnym momencie pojawi się pogląd, że jedynym skutecznym lekarstwem na tę chorobę jest operacja chirurgiczna na społecznym organizmie. Ludzie dojdą do wniosku, że najlepiej jak przyjdzie jeden człowiek, chwyci silną ręką „za mordę” wszystkich tych aferzystów i zrobi porządek. To jest oczywiście rozwiązanie, które jest najgorsze z możliwych. Bo władza absolutna i poza kontrolą korumpuje też w sposób absolutny.
WB. Jaki sposób terapii proponuje więc Program Przeciw Korupcji?
GK: Zdaję sobie sprawę, że w kilka osób pracujących w organizacji pozarządowej, dysponując niewielkim budżetem nie zmienimy świata, nie zmienimy nawet Polski, ale ktoś to musi zacząć, bo wierzę, że ludzie tak naprawdę chcą zmian, chcą, żeby było uczciwie. Trzeba sprawić, żeby ludzie zaczęli nie godzić się na korupcję. Żeby odmówili udziału w tym chocholim tańcu dawania i brania. Żeby powiedzieli: dość. I dlatego nasz program adresowany jest do lokalnych grup obywatelskich, które gdzieś tam w Polsce, we własnych gminach zaczną proces leczenia z tej choroby. To jest program na lata, ale nie ma też żadnej cudownej terapii, lekarstwa, które jedną ustawą wypleni korupcję z naszego życia.
WB: Na jakich sojuszników Pani liczy?
GK: Myślę, że przede wszystkim to młodzież, która nie godzi się na taki świat, dla której ważne są ideały a naturalna potrzeba buntu może być siła motoryczną w kampanii przeciw korupcji. Liczę też na rzesze uczciwych polityków, zwłaszcza tych na szczeblu lokalnym, którzy nie godzą się na to, żeby być postrzegani jako złodzieje i dorobkiewicze i wierzę, że zechcą zademonstrować, ze można władzę sprawować inaczej. Że będą promować uczciwość i przejrzystość jako normę w swoich zachowaniach. Wielką rolę odgrywają też w tej misji lokalne, niezależne media i Kościół. Szkolimy aktywnych ludzi z wielu miejsc Polski w sztuce publicznego działania na rzecz przejrzystości władzy, procedur podejmowania decyzji, dysponowania mieniem publicznym. Myślę, że przykład skutecznych działań pobudzi także innych, że powstanie z tego ruch społeczny na rzecz zmian.
Dziękujemy za rozmowę
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.