W Warszawie trwa Szczyt Klimatyczny, na którym dyskutowana jest m.in. przyszłość energetyczna świata. Coraz większe znaczenie w wielu krajach świata ma energia ze źródeł odnawialnych. W Polsce w ten sposób chciałoby pozyskiwać energię ponad 80% badanych. Powoli staje się też jasne, że jednym z lepszych przyjaciół energii odnawialnej jest ekonomia społeczna, jednak nie wszędzie – pisze Paulina Wajszczak dla portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
Energia słoneczna, ekonomia społeczna?
Panele fotowoltaiczne zamieniają energię słoneczną w elektryczną i stanowią najtańsze i najbardziej wydajne z poznanych do tej pory źródeł energii, na razie eksploatowane jednak w niewielkim stopniu i mało efektywnie. Zaledwie 1–2 % energii elektrycznej na świecie powstaje dzięki słońcu i choć w przeliczeniu oznacza to oszczędność 75 milionów baryłek ropy i 35 milionów ton dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery – to ciągle niewiele.
Według amerykańskiego EIA (Energy Information Administration) prognozy są jednak optymistyczne. Co roku udział energii słonecznej w ogólnej produkcji zwiększa się o ponad 100% i raczej nie uda się tego wzrostu zatrzymać. W 2013 roku ilość wyprodukowanej na świecie energii pozyskanej z promieniowania słonecznego po raz pierwszy przekroczyła produkcję energii wiatrowej. Panele słoneczne, jako że wzrost popytu zazwyczaj ma wpływ na cenę, tanieją w szybkim tempie, a brytyjska IKEA wprowadziła właśnie do sprzedaży pierwszy domowy zestaw paneli słonecznych do samodzielnego montażu.
Ziemia stoi w obliczu wielkiej reformy energetycznej, która oznacza po pierwsze rezygnację z „tradycyjnych“ źródeł energii, po drugie konieczność zbudowania nowego, inteligentnego systemu dystrybucji energii czyli tzw. smart grid. Oba procesy są złożone, kosztowne i oznaczają trudne do przewidzenia konsekwencje ekonomiczne. Jednak zgodnie z normami Unii Europejskiej do 2020 roku każdy nowy budynek wybudowany w Europie będzie samowystarczalny energetycznie – m.in. dzięki energii słonecznej. Niemcy, które dziś są liderem w produkcji energii ze słońca, planują, że do 2050 przerzucą się w 100% na źródła energii odnawialnej.
Jesteśmy energią
Som energia (Jesteśmy energią) to pierwsza katalońska kooperatywa zajmująca się produkcją i promocją energii ze źródeł odnawialnych. Do spółdzielni należy około 10 tysięcy osób. Prawdopodobnie jest to też jedyna tego rodzaju kooperatywa w Hiszpanii, chociaż funkcjonuje w oparciu o model znany w Europie.
Od października 2011 roku Som Energia w imieniu swoich członków pośredniczy w zakupie energii ze źródeł odnawialnych od działających wytwórców. Jednocześnie rozwija swoje własne przedsięwzięcia energetyczne – produkuje energię słoneczną i wiatrową. Aby zostać członkiem kooperatywy wystarczy zapłacić 100 euro i złożyć deklarację członkowską. Pozostałe formalności załatwia Som Energia.
Członkowie kooperatywy są jej współwłaścicielami i mogą partycypować w inwestycjach, spodziewając się 4–7 procentowego zysku rocznie. Od zysku ważniejsze jest jednak to, że stają się niezależni od wielkich firm energetycznych, a przede wszystkim – przyczyniają się do rozwoju popularności energii odnawialnej i są bardziej ekologiczni.
Sytuacja hiszpańskiej kooperatywy nie jest łatwa. W obliczu ostatnich reform dotyczących gospodarowania energią słoneczną w Hiszpanii Som Energia prowadzi akcję protestacyjną i jest jednym z hiszpańskich centrów walki z tzw. „podatkiem na słońce“ jaki ustanowiono w tym roku.
Hiszpański podatek na słońce
Polityka regulacyjna dotycząca odnawialnych źródeł energii w Hiszpanii ma swoje początki mniej więcej 15 lat temu. Pod naciskiem Unii Europejskiej, dzięki gigantycznym dotacjom, z którymi nie wiadomo było do końca, co robić, Hiszpania ustanowiła program rozwoju ekologicznej energii, który nie miał sobie równych, jeśli chodzi o perspektywy inwestycyjne i skuteczność.
Każdy producent energii odnawialnej otrzymywał gigantyczną dotację od rządu, procentowo zarabiał 6 razy więcej niż producenci energii tradycyjnej, z gwarancją na 25 lat.
Inwestorzy z całego świata w mgnieniu oka rzucili się, aby inwestować przede wszystkim w energię słoneczną i niemal w ciągu roku Hiszpania stała się potentatem ekologicznych źródeł energii.
Niestety kryzys ekonomiczny mocno nadszarpnął budżet państwa i ograniczył jego możliwości wspierania inwestycji w energię. W związku z udzielonymi gwarancjami Hiszpania zaczęła popadać w długi wobec inwestorów. Jednocześnie, także z uwagi na regulacje Unii Europejskiej dające pierwszeństwo w sprzedaży producentom energii zielonej znacznie spadły dochody tradycyjnych firm energetycznych. To wyjątkowo silne lobby, od zawsze powiązane personalnie i ekonomicznie z politykami, postanowiło bronić swoich interesów.
W ramach tzw. reformy energetycznej poczyniono kroki, które z dnia na dzień zahamowały produkcję energii solarnej w Hiszpanii. Wszystkie podmioty, które produkują energię słoneczną, są zobowiązane do płacenia bardzo wysokiego podatku. Kara za korzystanie z paneli słonecznych i nie odprowadzanie z tego tytułu pieniędzy do budżetu państwa wynosi do 3 milionów euro!
Nie wszędzie energia słoneczna ma pod górkę tak, jak w Hiszpanii. Najambitniejszy plan rezygnowania z tradycyjnych źródeł energii na rzecz energii odnawialnej realizowany jest w Niemczech. W najbliższych dziesięcioleciach aż 84% mieszkańców ma korzystać tylko i wyłącznie z ekologicznych źródeł energii.
Także w Niemczech najrozsądniej rozdziela się dofinansowania inwestycyjne – wspierając większymi dotacjami indywidualnych, drobnych użytkowników energii, dla których inwestycja jest większym wyzwaniem niż np. dla dużych firm z istniejącym już kapitałem inwestycyjnym.
Dofinansowania są zresztą coraz niższe i nie tylko dlatego, że społeczeństwo jest zamożne, ale także dlatego, że niemal ¾ obywateli chce być współwłaścicielem sieci energetycznej. To dlatego w ostatnich latach powstaje sporo różnego rodzaju działających lokalnie kooperatyw energetycznych.
Połowę producentów 63 tysięcy MW energii pochodzących z energetyki wiatrowej stanowią mieszkańcy drobnych systemów osiedlowych lub wręcz takich, które tworzone są w poszczególnych kamienicach.
W Niemczech działają także spółdzielcze banki, które tradycyjnie wspierają tworzenie kooperatyw. Jest to na przykład Raiffeisenbank, którego brytyjska filia również od niedawna udziela pożyczek na rozwój kooperatyw energetycznych. Tworzenie spółdzielni (nie tylko energetycznych) ułatwia także system legislacyjny, zmodyfikowany w tym celu w 2006 roku. Aby utworzyć spółdzielnię, potrzeba dziś tylko trzech osób, a nie siedmiu jak kiedyś. Zmniejszono także obowiązującą liczbą członków zarządu w małych kooperatywach.
Według parasolowej organizacji wspierającej kooperatyzm z Badenii-Wirtembergii co trzeci Niemiec jest członkiem jakiejś spółdzielni.
Co bardzo charakterystyczne w Niemczech inwestuje się także w produkcję systemów fotowoltaicznych. W 2012 roku segment fotowoltaiczny wygenerował aż 14,3 mld euro przychodów ze sprzedaży paneli i innego rodzaju narzędzi. I znowu Niemcy potwierdzają swą skłonność do perspektywicznego myślenia. W ostatnich latach rynek fotowoltaiczny zalały tanie panele słoneczne z Chin – sektor energii odnawialnej w każdym kraju staje zatem przed decyzją, czy podnieść rękawicę i produkować własne panele, czy postawić na import. Niemcy wątpliwości nie mają.
Słońce produkuje codziennie 15 tysięcy razy więcej energii, niż potrzebuje Ziemia. Energii tej starczy jeszcze na 4,5 miliarda lat i jest pewne, że w przeciwieństwie do tradycyjnej elektrowni, Słońce nie przyśle rachunku – żartuje Franz Alt, niemiecki dziennikarz specjalizujący się w ekologii.
Polska – bliżej Niemiec czy Hiszpanii?
W Polsce energia ze źródeł odnawialnych produkowana jest przede wszystkim ze spalania biomasy, co zbyt ekologiczne nie jest. Z kolei sektor energii wiatrowej opanowany jest przez dużych i średnich graczy. Żadna lokalna kooperatywa energetyczna w naszym kraju nie powstała. Wiąże się to przede wszystkim z prawem, które poważnie ogranicza możliwości produkowania energii na własne potrzeby i czyni to nieopłacalnym. Jednak coraz więcej osób zauważa potencjał energii ze źródeł odnawialnych. I nie jest to jedynie szansa na obniżenie rachunków, ale również mechanizm rozruszania lokalnej gospodarki i szansa na generowanie kapitału społecznego. W ciągu kilku lat zobaczymy, czy pójdziemy drogą hiszpańską, w której od interesów obywateli i środowiska ważniejszy okazał się kapitał, czy niemiecką, gdzie pozytywna energia społeczna przyczynia się do energetycznej rewolucji.
Paulina Wajszczak dla Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl