Czy będziemy potrafili sensownie wydać unijne pieniądze?
W latach 2014-2020 będziemy mieli dużo europejskich pieniędzy do wydania, w tym na ekonomię społeczną. Będzie to jednak ostatnia tak duża pula środków. Dlatego trzeba się bardzo dobrze zastanowić, jak je wydać, by utworzyć stabilne ramy funkcjonowania ekonomii społecznej w naszym kraju – pisze Filip Pazderski z Instytutu Spraw Publicznych w portalu Ekonomiaspoleczna.pl.
Z początkiem 2014 roku formalnie zakończył się okres realizacji unijnej perspektywy finansowej na lata 2007–2013 (faktycznie koszty w ramach już podpisanych umów o dofinansowanie będą mogły być ponoszone do 2015 roku).
W ramach perspektywy pieniądze na prowadzenie działalności uzyskało wiele podmiotów ekonomii społecznej. Stworzony został także rozbudowany system wsparcia tych podmiotów. Jak pokazują m.in. badania przedsiębiorstw społecznych przeprowadzone przez ISP, nie udało się jednocześnie ukształtować całego systemu w sposób, który pozwalałby na jego funkcjonowanie po zakończeniu finansowania z pieniędzy publicznych, do których także zaliczają się środki europejskie. A wiemy już na pewno, że do odpowiedniego zagospodarowania mamy nie mało funduszy.
Co dalej ze wsparciem przedsiębiorstw społecznych
Warto zadać sobie pytanie o przyszłość systemu stworzonego dużym nakładem środków finansowych.
Aby ocenić spodziewaną wysokość oraz charakter wsparcia planowanego dla przedsiębiorstw społecznych, trzeba przyjrzeć się więc Regionalnym Programom Operacyjnym. Ten wątek w tym momencie zostawmy jednak na boku. Prace nad projektami tych dokumentów trwają i będzie jeszcze czas, by się nimi zająć. Skupmy się teraz na rozwiązaniach planowanych na poziomie centralnym.
Czy przedsiębiorstwa społeczne staną się źródłem innowacji
Jako pozytywne należy ocenić uwzględnienie ważnego miejsca dla wsparcia podmiotów ekonomii społecznej, zarówno w ramach wytycznych do Regionalnych Programów Operacyjnych (tam przedsiębiorstwa społeczne mają być m.in. bezpośrednimi odbiorcami wsparcia), jak i na poziomie krajowym.
Wartościowym rozwiązaniem jest za to deklaracja mówiąca o wypracowanie i wdrożeniu zwrotnych instrumentów finansowanych oraz innowacyjnych instrumentów finansowych (w tym kapitałów wysokiego ryzyka, venture capital) skierowanych do podmiotów ekonomii społecznej.
Na tym jednak wydają się kończyć dobre informacje o przyszłym wsparciu finansowym dla sektora ekonomii społecznej. Jeśli bowiem porównamy treść przyjętego przez rząd programu z jego wersją wystawioną do konsultacji społecznych jesienią 2013 roku, zobaczymy, że w wielu miejscach tego dokumentu zniknęły bezpośrednie nawiązania do podmiotów ekonomii społecznej, w tym przedsiębiorstw społecznych, albo nie zostały wprowadzone tam, gdzie podmioty te wydają się mieć ważną funkcję do spełnienia.
Nie ma o nich mowy m.in. w priorytecie inwestycyjnym 9.4, dotyczącym przeciwdziałaniu ubóstwu i wykluczeniu społecznemu, gdzie jako jedna z grup potencjalnego wsparcia wymieniane są organizacje pozarządowe (do tej pory o roli ekonomii społecznej była mowa we wprowadzeniu do opisu priorytetu).
Inne obszary działań, w których nie są już uwzględnienie podmioty tego typu, to m.in. projekty tzw. innowacyjne oraz prowadzone we współpracy ponadnarodowej. Szczególnie te ostatnie aspekty martwią, skoro rząd wydaje się jednak nie dostrzegać roli przedsiębiorstw społecznych w kształtowaniu nowatorskich rozwiązań dla problemów społecznych i nie planuje stworzenia przestrzeni do współpracy między przedsiębiorcami społecznymi z różnych krajów Europy.
Przy realistycznym podejściu do realizacji zapisów zawartych w dokumentach programowych możemy się domyślać, że jak coś nie zostanie wyraźnie w takim miejscu zapisane, to potem w praktyce najprawdopodobniej nikt sam nie wpadnie na to, żeby to uwzględnić.
Szkoda również, że w odniesieniu do wykorzystania mechanizmów finansowych w obszarze innowacji nikt nie pokusił się o uwzględnienie rozwiązań typu venture capital, które w wielu miejscach na świecie wspierają właśnie takie raczkujące, ale rokujące na rozwój inicjatywy, realizujące przy okazji cele społeczne.
Takie podejście szczególnie dziwi w kontekście problemów demograficznych całego kontynentu oraz celów rozwojowych deklarowanych w najważniejszych dokumentach strategicznych UE, jak np. w Europa 2020.
Wszędzie podkreśla się konieczność tworzenia nowych miejsc pracy i wykorzystania w tym celu „uśpionych” dotychczas zasobów na rynku. Są nimi także osoby z niepełnosprawnościami lub długotrwale bezrobotne, z których aktywizacją zawodową świetnie sobie radzą przedsiębiorstwa społeczne.
Na rynek pracy nastawiony ma być także nowy program skierowany na zwiększenie aktywności młodzieżowej, zastępujący kilka dotychczasowych inicjatyw (m.in. „Młodzież w działaniu” i „Erasmus”), czyli „Erasmus+”.
W odpowiednim miejscu opisu programu mowa jest, co prawda, o tworzeniu oraz rewizji i doskonaleniu istniejących standardów usług, ale tuż obok widnieje pomysł dalszej centralizacji całego systemu, koordynowanego przez instytucje państwowe (s. 65).
A można przecież inaczej…
W takim składzie przygotowano uwagi do zapisów projektu PO WER, które zostały wysłane następnie do odpowiedzialnego za opracowanie programów operacyjnych departamentu ministerstwa. Wszystkie pomysły miały pozwolić na lepsze wykorzystanie potencjału drzemiącego w sektorze podmiotów ekonomii społecznej na rzecz efektywniejszej realizacji polityk publicznych.
Zbiorcze wyniki konsultacji nie zostały niestety do tej pory upublicznione, ale OFOP w grudniu 2013 otrzymał z ministerstwa list na przygotowane w przedstawionej grupie sugestie. Niestety większość uwag, idących w kierunku uelastycznienia planowanego systemu wsparcia ekonomii społecznej, jego mniejszego scentralizowania oraz zwiększenia udziału w jego prowadzeniu ze strony trzeciego sektora nie została przyjęta przez ministerstwo.
W tym ostatnim wskaźniku ciągle zabrakło jednak bardziej szczegółowych elementów, pozwalających raczej na jakościową ocenę zaplanowanego wsparcia (zgodnie z filozofią, iż nie chodzi o to, by wydać pieniądze, ale raczej, jak je wydać). W odpowiedzi ministerstwa proponowane wskaźniki tego typu sformułowane przez wymienioną grupę oceniono jako zbyt szczegółowe.
Należy także żałować, że w ramach programu operacyjnego na poziomie krajowym przewidziane zostały tylko szczegółowe działania skierowane do podmiotów ekonomii społecznej, a praktycznie zupełnie pominięto częściowo odróżniające się od nich sposobem funkcjonowania przedsiębiorstwa społeczne.
Praktycznie pozbawiany szczegółów pozostał wątek mówiący o edukacyjnej roli przedsiębiorstw społecznych oraz potrzebie przygotowania Polaków do zaangażowania w ich obszarze i dostosowania tych działań do potrzeb osób w różnym wieku.
Ten ostatni aspekt wydaje się szczególnie istotny w kontekście ciągle niskiej aktywności społecznej Polaków, ich słabego zaufania do siebie oraz umiejętności współpracy. Wszystko są to kompetencje nie tylko niezbędne do skutecznego funkcjonowania przez daną jednostkę w przedsiębiorstwie społecznym, lecz również wypracowywane w trakcie takiego zaangażowania.
Czy wszystko już stracone?
Można powiedzieć, że praca nad programem została już zakończona i jest po sprawie. Trzeba się raczej cieszyć z wielkości środków, które już wkrótce zaczniemy wydawać i być zadowolonym z tego, że jakieś wsparcie dla podmiotów ekonomii społecznej jest planowane. Ale tak naprawdę nie wszystko jest jeszcze ustalone.
Projekty polskich programów operacyjnych zostały dopiero wysłane do Brukseli. Teraz musi je jeszcze zatwierdzić Komisja Europejska. A jak pokazuje przykład prac nad założeniami do Umowy Partnerstwa, może mieć ona nawet wiele zastrzeżeń do takiego dokumentu. Jeśli więc ktoś ma możliwości oddziaływania na tamtejszym podwórku, może znaleźć zainteresowane wysłuchaniem jego racji ucho.
Także w trakcie późniejszych prac w kraju nad ewentualnymi sugestiami zmian ze strony Komisji, może być okazja na poprawienie obecnej treści programu.
Filip Pazerski (Instytut Spraw Publicznych) dla Ekonomiaspoleczna.pl
Foto na licencji CC BY 2.0 Sébastien Bertrand
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl