Czego nie robi minister Radziszewska
Kiedy w grudniu 2009 dwanaście organizacji pozarządowych domagało się od Premiera odwołania minister Elżbiety Radziszewskiej, pełniącej obowiązki Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, sądziłem że przesadzają. Dzwonek ostrzegawczy zabrzęczał, gdy negatywnie oceniła jej „działalność” najpoważniejsza polska organizacja „równościowa” – Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Dzisiaj nie mam wątpliwości – Radziszewska musi odejść! - pisze Eryk Schuman, Prezes Stowarzyszenia „Solidarni w Europie”
Na Facebooku już ponad 1240 osób z rozmaitych środowisk podpisało się pod tym postulatem. Przeanalizujmy pokrótce co robi, a raczej - czego nie robi minister Radziszewska. Nie da się ukryć - Elżbieta Radziszewska, Pełnomocnik Rządu ds. Równego Traktowania, jest jeszcze bardziej żałosna i nieudolna niż osławiona Julia Pitera, która wytropiła dorszową korupcję za kilka złotych. Pani Pełnomocnik kompromituje rząd oraz premiera. Donald Tusk powinien poważnie się zastanowić - jaki sens ma utrzymywanie tej fikcji? Jaki sens ma dalsze udawanie, że Elżbieta Radziszewska cokolwiek istotnego robi i komukolwiek jest do czegoś potrzebna?
Chaos kompetencji
Problemem jest już ustalenie, co naprawdę ma robić Pełnomocnik ds. Równego Traktowania i jej biuro. Rozporządzenie Rady Ministrów w tej sprawie wymienia siedem zadań:
1/ realizowanie polityki rządu w sferze „równościowej”, w tym przeciwdziałanie dyskryminacji;
2/ opiniowanie regulacji prawnych;
3/ monitorowanie sytuacji, w tym występowanie o zmianę dyskryminujących aktów prawnych;
4/ eliminowanie lub ograniczanie skutków dyskryminacji;
5/ inicjowanie i koordynowanie działań „równościowych”, zwłaszcza ochrona przed dyskryminacją ze względu na: płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię lub wyznanie, poglądy polityczne, wiek, orientację seksualną, stan cywilny oraz rodzinny;
6/ monitorowanie sytuacji w tym zakresie;
7/ upowszechnianie problematyki równego traktowania.
„Regulamin Organizacyjny Kancelarii Prezesa Rady Ministrów” (dostępny w BIP-ie KPRM), wymienia osiem zadań Biura. Pani Pełnomocnik na swojej stronie informuje, że jej Biuro realizuje ich tylko sześć. Te dwa brakujące mają fundamentalne znaczenie. Według Kancelarii Premiera, Pełnomocnik ma występować w roli Projektodawcy przy realizowaniu zadań „równościowych”, wynikających z Programów Operacyjnych UE; ponadto ma być wykonawcą projektów współfinansowanych z unijnych środków pomocowych. Na internetowej stronie Pełnomocnika o funduszach unijnych nie ma ani słowa. W zakładce „konkursy” – pusto. Ciekawe, czy Pani Pełnomocnik nie interesują żadne projekty „równościowe” dofinansowywane ze środków unijnych? Czy też - owszem, środki unijne na te cele są, ale tylko „po cichu” i dla swoich…?
Zważywszy, że Pełnomocnik ma zajmować się problematyką równościową aż w jedenastu obszarach problemowych: płeć, rasa, pochodzenie etniczne, narodowość, religia lub wyznanie, poglądy polityczne, wiek, orientacja seksualna, stan cywilny oraz rodzinny – wydawałoby się logiczne, że mniej więcej tyle zespołów doradczych znajdziemy w strukturze biura Pełnomocnika. I tu przykra niespodzianka. Zespołów jest tylko sześć. Zajmują się kolejno: 1/ „dyskryminacją małoletnich w elektronicznych środkach masowego przekazu” (cokolwiek należy przez to rozumieć); 2/ dyskryminacją dzieci przewlekle chorych; 3/ dyskryminacją dzieci – i tu cytat: „ze względu na brak opiekunów prawnych w związku z wyjazdami rodziców”; 4/ przeciwdziałaniem mobbingowi; 5/ dyskryminacją ojców; 6/ dyskryminacją kobiet. Nietrudno dostrzec, że w sprawach dotyczących: rodziny, religii i wyznania, rasy, mniejszości narodowych i etnicznych, wieku, poglądów politycznych, orientacji seksualnych – Pani Pełnomocnik Elżbiecie Radziszewskiej żadni eksperci i doradcy nie są zupełnie potrzebni. Trochę dziwi, że np. dyskryminacja dzieci chorych – ale nie przewlekle - też Panią Minister nie interesuje. Ale w końcu jest kardiologiem, więc musi znać się na chorych dzieciach. Co to ma wspólnego z przeciwdziałaniem rzeczywiście istniejącej dyskryminacji?
Bałagan działania
Pomyśleć można, że wprawdzie biuro Pani Minister Radziszewska zorganizowała sobie bezsensownie, ale za to działania podejmuje jak najbardziej racjonalne. Niestety, nie sposób obronić tak odważnego poglądu. Na stronie Pełnomocnika próżno szukać jakichkolwiek aktów prawnych czy ekspertyz odnoszących się do problematyki, którą ma się zajmować. Zapewne w tak osobliwy sposób Pani Minister „upowszechnia” problematykę równego traktowania. Na liście „działań” Elżbiety Radziszewskiej nieomal wyłącznie relacje o charakterze dworskim. Od marca 2008 roku Pani Minister nie robi nic innego, tylko spotyka się, uczestniczy, jest gościem, udziela wywiadu, obejmuje patronat, wręcza. No i na dożynki w Sejmie zakłada… strój ludowy. O treści wywiadów wymownie mówią tytuły: „Mężczyźni są bardziej bitni”, „Parytety to mydlenie oczu”, „Nie będę feministką”, „Psuję paniom atmosferę”, itp. Nie jest tego zresztą zbyt dużo. Zapowiedzi jakichkolwiek wydarzeń – nie ma. Działań systemowych, jakichkolwiek – brak.
Tuż po swym mianowaniu, w marcu 2008, Elżbieta Radziszewska zapowiadała przygotowanie ustawy o równym traktowaniu. Miała być do grudnia 2008. Nie ma jej do dzisiaj. To podstawowy akt prawny, którego wciąż brakuje – taka „równościowa konstytucja”. Pytana o nią przez dziennikarzy, użaliła się nad sobą - :Ministerstwo Pracy mi ją zabrało”… Tak w praktyce wygląda „koordynowanie działań Rządu” przez operetkową Pełnomocnik. W sektorze pozarządowym o Elżbiecie Radziszewskiej mówi się „Matka Boska Trybunalska” - z powodu starań o koronację jej obrazu na patronkę parlamentarzystów; ostentacyjnego noszenia różańca na palcu; demonstracyjnie manifestowanego katolicyzmu. Byłoby jednak znacznie lepiej, żeby żaden urzędnik państwowy braku kompetencji nie usiłował publicznie maskować parasolem wiary. To wystawia złe świadectwo nie tylko Rządowi – także katolikom. Po dwóch latach lenistwa, Radziszewska znów obiecuje w prasie, tym razem - że „przeszkoli wszystkich urzędników państwowych i samorządowych”, oczywiście „w temacie problematyki”. Podobne obietnice składała kiedyś Julia Pitera, dotyczyły korupcji. I jedne i drugie można między bajki włożyć.
Elżbieta Radziszewska do dzisiaj nie dostrzegła, że art. 5 Europejskiego Kodeksu Dobrej Administracji - który Parlament Europejski przyjął w 2001 roku jako zbiór europejskich standardów w sferze władzy - znacznie rozszerzył obszar obowiązywania zasady niedyskryminacji. Nakazuje bowiem, aby urzędnik powstrzymał się w szczególności od nierównego traktowania osób ze względu na ich: narodowość, płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub wyznanie, przekonania polityczne lub inne; przynależność do mniejszości narodowej, posiadaną własność, urodzenie, inwalidztwo, wiek lub preferencje seksualne. W znacznej części spośród tych obszarów, polskie Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania żadnej dyskryminacji, nawet potencjalnie możliwej – nie dostrzegło i nie dostrzega do dzisiaj.
Niedawno, podczas konferencji w resorcie pracy, pracownicy z biura Pani Minister wypsnęło się, że rząd jednak pracuje nad projektem ustawy antydyskryminacyjnej. Ma ona mieć charakter horyzontalny, dotyczyć wszystkich obywateli oraz wszystkich możliwych dziedzin życia. Projekt przygotowuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Ustawę wymusiły zalecenia Unii Europejskiej, aby powołać niezależny organ monitorujący respektowanie zakazu dyskryminacji. Ani Pełnomocnik Rządu, ani MPiPS nie przewidują jakiegokolwiek udziału obywateli czy organizacji pozarządowych w pracach nad tą ustawą. Nie jest też znana publicznie treść jej projektu. Nie sposób przeoczyć, że w imię przeciwdziałania dyskryminacji, miłościwie nam panujący rząd jawnie dyskryminuje organizacje pozarządowe i wszystkich obywateli. Było kiedyś takie hasło: „Nic o nas – bez nas”. Już nieaktualne? Pełnomocnik ds. Równego Traktowania nic nie ma do powiedzenia na temat transparentności działań legislacyjnych?
Powołując Radziszewską na urząd Pełnomocnika Rządu, premier Donald Tusk mówił: „Chcemy, aby ruch na rzecz równego traktowania narodził się i był dobrze realizowany”. Po dwóch latach żałosnych wyczynów Elżbiety Radziszewskiej jest już jasne, że zapewnić ona może tylko bezruch. Jeżeli cokolwiek w wyniku jej działań może się narodzić – to tylko ruch domagający się jej odwołania. Początki tego ruchu są już widoczne na Facebooku. Par. 5 ust. 2 rozporządzenia Rady Ministrów z 22 kwietnia 2008 r. w sprawie Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania (Dz.U.08.75.450) zobowiązuje Pełnomocnika do poinformowania Prezesa Rady Ministrów o wszystkich zagrożeniach realizacji powierzonych mu zadań. Proponuję, aby Elżbieta Radziszewska jak najprędzej powiadomiła Premiera Donalda Tuska, że największym zagrożeniem w realizacji powierzonych jej zadań jest… ona sama. Może już lepiej, żeby – jak za rządów PiS – zlikwidować ten urząd i przekazać jego kompetencje Ministerstwu Pracy i Polityki Społecznej? Wszyscy odetchniemy z ulgą. Szczególnie zaś organizacje pozarządowe, którym naprawdę zależy na przeciwdziałaniu jakiejkolwiek dyskryminacji, robią to od lat i niejedną Pełnomocnik już przeżyły…
Źródło: Stowarzyszenie „Solidarni w Europie”