W ostatnim tygodniu kwietnia oraz w pierwszych dniach maja w wielu państwach na całym świecie odbyły się protesty przeciwko wiwisekcji, czyli okrutnym eksperymentom na zwierzętach. W niektórych krajach do demonstracji dołączyły osoby ze środowiska lekarskiego i naukowego. W Polsce protesty odbyły się w trzech miastach: 21 kwietnia we Wrocławiu, 22 kwietnia w Warszawie i 29 kwietnia w Katowicach.
Organizatorki wydarzenia wyraźnie podkreśliły, że nie są przeciwko postępowi w nauce, lecz przeciwko wykorzystywaniu i dręczeniu zwierząt pozaludzkich w jej imię, a jednym z ich postulatów jest poszukiwanie i wdrażanie metod alternatywnych, gdyż progres w nauce nie powinien opierać się na eksploatacji jakichkolwiek istot zdolnych do odczuwania bólu.
Protesty organizowane przez polską społeczność aktywistów i aktywistek abolicjonistycznych poparły również osoby ze świata nauki: profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego i autorka książki „Filozofia wegańska” – Joanna Hańderek, wykładowca akademicki i autor książki „Dziękuję za świńskie oczy” – Dariusz Gzyra, dr hab. prof. UP w Krakowie, kognitywista i działacz społeczny – Marcin Urbaniak, adiunkt na Wydziale Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego – Robert Maślak oraz osoby polityczne: posłanka do Parlamentu Europejskiego i doktora nauk prawnych – Sylwia Spurek oraz Katarzyna Maria Piekarska – przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Wydarzenie wsparły również fundacja Green Rev Institute oraz koalicja Future Food 4 Climate.
Nie dla torturowania zwierząt w laboratoriach!
„Gdybyśmy mogli ujrzeć to, co nieustannie dzieje się w laboratoriach wiwisekcyjnych na całym świecie nasze sny i marzenia uległyby zakłóceniom i nie byłoby dla nas dnia, w którym moglibyśmy czuć radość i pogodę ducha” (dr Ralph Bircher – szwajcarski lekarz, antywiwisekcjonista)
Miliony zwierząt cierpią męki w czasie okrutnych eksperymentów przeprowadzanych na nich każdego dnia. Cierpienie zwierząt na których przeprowadza się eksperymenty trwa tygodniami, a nawet latami. Zwierzęta mają przecinane struny głosowe, są trute, podpalane, oślepiane, głodzone, okaleczane, zamrażane, mają wycinane części mózgu, są poddawane wstrząsom elektrycznym i zarażane wirusami, które w normalnych warunkach ich nie atakują. Dla niektórych zwierząt gehenna zaczyna się jeszcze zanim trafią do laboratorium wiwisekcyjnego. Wiele zwierząt cierpiących w europejskich laboratoriach pochodzi z takich krajów jak: Mauritius, Wietnam, Barbados, Chiny czy Kambodża. Małpy są łapane na wolności przy użyciu brutalnych metod. Zwierzęta są przemocą zabierane ze swojego środowiska naturalnego, od swoich rodzin oraz od grup społecznych. Następnie małpy trzymane są w małych klatkach na farmach hodowlanych i transportowane do Europy w małych drewnianych skrzyniach, podczas długodystansowych lotów. Zwierzęta cierpią z powodu izolacji społecznej, głodu, pragnienia i strachu. W laboratorium spędzają resztę swojego życia za kratkami …
Podczas protestu przypomniano również słynną historię jednej z ofiar wiwisekcji - historię makaka Malisha:
„Jego historia podobna jest do historii milionów zwierząt, torturowanych każdego dnia w laboratoriach na całym świecie. Ale ten makak stał się symbolem. Swoją rozbrajającą słodyczą, swoją bezradnością w obliczu cierpienia jakiego doświadczył, swoim straszliwym losem, wzrusza i przeraża, poprzez fakt, że jego historia w przeciwieństwie do innych, została pokazana całemu światu 18 listopada 2001 roku. Eksperyment został przeprowadzony w laboratorium Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Na nagraniu widać, jak na moment przed włożeniem Malisha do urządzenia blokującego, bawi się on swoimi rączkami, a po kilku godzinach, tymi samymi rączkami, zdenerwowany, próbuje złapać się za swoją poturbowaną głowę. W kolejnych minutach filmu, widać jak „naukowcy" odpiłowują jarmułkę z jego czaszki i wkładają elektrody do mózgu. Podczas tej operacji widać, że Malish, jest przytomny i mruga oczami, a jego głowa jest zablokowana w urządzeniu przytrzymującym. Po zakończeniu operacji, widać wyczerpaną i rozdartą bólem twarz Malisha, a w zakrwawionym pojemniku kawałki jego czaszki. Horror przez który przeszła ta małpa, okaleczona i zamknięta za kratkami, miał się dopiero zacząć. Po operacji małpa została przeniesiona do ciasnej klatki, gdzie mieszkała przez kilka miesięcy, podczas których pozbawiono ją wody pitnej. Aby móc pić, małpa musiała udowodnić swoje zdolności pamięci wzrokowej w różnych eksperymentach przeprowadzanych w miesiącach po operacji. W trakcie okaleczania Malisha na filmie, który został nagrany w laboratorium z ust jednego z badaczy mówiącego o eksperymencie padają słowa: „robimy wszelkiego rodzaju bzdury, po prostu po to, żeby coś robić”.
DEMONSTRACJA ANTYWIWISEKCYJNA WE WROCŁAWIU: https://www.youtube.com/watch?v=ony0xUEQsjg&t=1s
Tak dla postępu w nauce!
Wielu lekarzy i naukowców coraz częściej wypowiada się na temat szkodliwości eksperymentów na zwierzętach. Mówią oni wyraźnie, że „każdy gatunek reaguje inaczej na ten sam lek lub substancję chemiczną" i podkreślają, że „są przeciwnikami wiwisekcji nie tylko dlatego, że jest ona niewybaczalnie okrutna, ale także dlatego, że jest bezwartościowa, marnotrawna, nieodpowiednia, dezinformująca i niebezpiecznie fałszywa”. Istnieje mnóstwo naukowych dowodów świadczących o tym, że eksperymenty na zwierzętach są nie tylko źródłem cierpienia dla nich, lecz również mogą szkodzić ludziom.
Ludzie i zwierzęta pozaludzkie oraz poszczególne gatunki zwierząt pozaludzkich różnią się od siebie pod względem budowy ciała, funkcji narządów, metabolizmu i odżywiania. Już same te różnice sugerują, że wyników eksperymentów na zwierzętach nie można ekstrapolować z jednego gatunku zwierząt na inny. Jednym z przykładów jest historia nieustannych niepowodzeń w badaniach nad chorobą Alzheimera. Od kilkudziesięciu lat podejmowane są próby zbadania tej choroby i opracowaniu terapii na podstawie eksperymentów na zwierzętach. Badanie wykazało, że z ponad 400 badań klinicznych leków na Alzheimera na ludziach tylko 0,4% zakończyło się poprawą objawów klinicznych u pacjentów. Podczas testów na zwierzętach często lek lub substancja okazywały się skuteczne. Jednak ostatecznie w wyniku eksperymentów nie powstał z tego ani jeden lek, który mógłby wyleczyć lub zatrzymać tę chorobę u ludzi.
Wg danych organizacji Ärzte gegen Tierversuche (tłum. Lekarze przeciwko eksperymentom na zwierzętach) do 95% wszystkich leków, które okazały się skuteczne podczas doświadczeń na zwierzętach, zawodzi, gdy są po raz pierwszy testowane na ludziach, w tzw. fazie klinicznej. Lekarstwa te nie powodują żadnych pozytywnych efektów u osób chorych lub powodują poważne skutki uboczne, które mogą prowadzić do śmierci. Przykładami są: lek na reumatyzm Vioxx, lek na serce Trasylol, lub Zinbryta – lek na stwardnienie rozsiane, który musiał zostać wycofany z powodu najpoważniejszych, często śmiertelnych skutków ubocznych.
Liczne przykłady z przeszłości pokazują, że testy na zwierzętach nie tylko narażają na niebezpieczeństwo ludzi, ale także mogą wprowadzać w błąd lekarzy i naukowców. Przez dziesięciolecia dyskutowano o tym, czy palenie papierosów powoduje raka płuc, ponieważ nie można było tego wykazać w doświadczeniach na zwierzętach. Wyniki eksperymentów na zwierzętach uznawano za wiarygodne przez długi czas mimo że badania epidemiologiczne już dawno udowodniły niebezpieczeństwo związane z paleniem. Jednym z wielu kolejnych przykładów jest również fakt, że przez dziesięciolecia zaprzeczano niebezpieczeństwu azbestu, gdyż szczury tolerują tę substancję znacznie lepiej niż ludzie. Jedno z badań wykazało, że ludzie są 300 razy bardziej wrażliwi na azbest niż szczury. W innym badaniu szczury musiały wdychać stężenie azbestu 100 razy wyższe niż ludzie, aby rozwinąć raka płuc i 1000 razy wyższe, aby rozwinąć raka błony śluzowej jamy brzusznej. W rzeczywistości rakotwórcze działanie azbestu zostało ujawnione dopiero w badaniach na ludziach, zwłaszcza w dziedzinie medycyny pracy.
Tak dla metod alternatywnych!
Nauka powinna być zawsze synonimem progresu, również w obrębie etyki i empatii w stosunku do wszystkich zwierząt, bez względu na ich gatunek. W XXI w. istnieje wiele metod wolnych od torturowania zwierząt, tzw. „metod alternatywnych” takich jak: chipy wielonarządowe, miniaturowe modele ludzkich organów, badania na hodowlach komórkowych, symulacje komputerowe, mikrodozowanie, czyli technika odkrywania leków, w której ochotnicy otrzymują bardzo małą dawkę potencjalnego leku i badania epidemiologiczne, a więc badania nad grupami ludzi. W ten sposób można ujawnić powiązania pomiędzy niektórymi chorobami a stylem życia i warunkami życia ludzi, takimi jak dieta, nawyki i praca, np. nasza wiedza na temat przenoszenia wirusa HIV i ochrony przed AIDS opiera się wyłącznie na badaniach epidemiologicznych.
Metody wolne od okrucieństwa wobec zwierząt są czymś więcej niż tylko „alternatywą” dla testów na zwierzętach. One nie tylko oszczędzają zwierzętom okrutnej i niepotrzebnej śmierci w laboratorium, ale wreszcie torują drogę ludziom, do podążania zrównoważoną ścieżką w badaniach biomedycznych.
Kosmetyki wolne od okrucieństwa (cruelty free)
W przypadku niektórych produktów istnieją już narzędzia bojkotu konsumenckiego. Takim produktem są np. kosmetyki. O kwestii testów na zwierzętach w przemyśle kosmetologicznym opowiedziała podczas protestu w Warszawie Katarzyna Konopa – prezeska Stowarzyszenia Kosmetyki Bez Okrucieństwa, właścicielka studia PINK MINK Studio - Vegan Make Up oraz administratorka grupy na Facebooku „Stowarzyszenie Kosmetyki bez Okrucieństwa cruelty free/vegan cosmetics”, a także współautorka bloga „Happy Rabbit”. Wymienione wyżej nazwy grup i stron są najbardziej rzetelnym polskim źródłem informacji na temat kosmetyków nietestowanych na zwierzętach.
Historyczny dzień dla ruchu wyzwolenia zwierząt
Jednym z akcentów demonstracji przeciwko wiwisekcji było wspomnienie dnia 28 kwietnia 2012 r., który był historycznym dniem dla całego międzynarodowego ruchu na rzecz wyzwolenia zwierząt. Tego dnia setki aktywistów wspięły się na wzgórze Green Hill w Montichiari w północnych Włoszech, gdzie była ulokowana hodowla psów rasy beagle przeznaczonych do wiwisekcji. Tego dnia uwolniono sześćdziesiąt psów. Wśród aktywistów była Polka – Beata Stawicka, która wspomina ten dzień tak:
„Wszystko było improwizowane … W gorący kwietniowy dzień zebrały się tysiące ludzi, którzy po raz dziesiąty demonstrowali przeciwko hodowli beagli z Greeen Hill … W pewnym momencie część protestującego konduktu, omijając linki zabezpieczające, zboczyła z drogi i dotarła do hodowli zabierając wszystkie psy, jakie ich ramiona mogły pomieścić. Pamiętam ręce wyciągnięte ponad drut kolczasty i ludzi krzyczących z emocji. Nadal mam łzy, gdy myślę o tych chwilach … To, co zrobiliśmy było aktem podyktowanym wyłącznie sercem, kierowanym pragnieniem ratowania tych niewinnych istot”.
W lipcu 2012 r. Prokurator Generalny Brescii powierzył opiekę sądową nad wszystkimi psami z Green Hill dwóm organizacjom prozwierzęcym i od razu rozpoczęła się kilkutygodniowa operacja przekazywania 2639 psów, w tym matek i szczeniąt do rodzin zastępczych.
Niektórym z działaczy postawiono zarzuty włamania i przywłaszczenia mienia. Aresztowano ich i przewieziono do więzienia, gdzie spędzili dwa dni podczas których otrzymali wiele gestów solidarności i wsparcia. Po około ośmiu latach, po wielu rewizjach i odwołaniach w końcu ogłoszono wyrok uniewinniający. Pod ogromną presją społeczną, w marcu 2020 roku, Sąd Apelacyjny w Bresci, wydał wyrok uniewinniający wszystkich aktywistów, uzasadniając swoje orzeczenie bezprecedensową sentencją iż; „kradzież i ratowanie zwierząt w celu ocalenia ich przed wykorzystywaniem nie jest przestępstwem”. Akcja wyzwoleńcza psów sprawiła, że losem psów z hodowli Green Hill zainteresowały się włoskie media. W końcu to miejsce przestało istnieć. Historię tego niepowtarzalnego wydarzenia opowiedziała jedna z aktywistek, mieszkających przez wiele lat we Włoszech – Ela Mikucka.
LINK DO FILMU Z AKCJI "CONTRO GREEN HILL": https://www.youtube.com/watch?v=XYVotwo9MxM