Dzień zdrowego czterolatka to zabawa, nauka czytania, czasem dodatkowe zajęcia z rytmiki czy języka angielskiego. Harmonogram dnia niepełnosprawnego brzdąca jest przepełniony żmudnymi ćwiczeniami i masażami. Stowarzyszenie na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej daje mu szczyptę uśmiechu i radości dziecka.
Nauka podstawowych umiejętności – czytania, rysowania odchodzi u niepełnosprawnych osób na dalszy plan. Zdrowie jest najważniejsze. Dzieciom nieraz nie starcza czasu na zabawę. Czasem zabraknie sił, bo rehabilitacja bywa męcząca. Dorosłemu łatwiej byłoby pogodzić się z taką sytuacją niż dziecku. Szkrab chce bawić się i śmiać. Jest małym człowiekiem i właśnie takimi małymi (dla dorosłych) rzeczami chciałby się zająć, gdy życie z drugiej strony serwuje duży ból i cierpienie.
O byciu dzieckiem i procesie zdrowienia stara się przypominać swoim podopiecznym Stowarzyszenie na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Pobiedziskach. Pod skrzydłami tej organizacji dzieci i młodzież biorą udział w różnorodnej rehabilitacji, ale i nie zapominają jak to jest być cztero-, pięcio- czy piętnastolatkiem.
Stowarzyszenie powstało w 1994 roku dzięki inicjatywie rodziców dzieci upośledzonych ruchowo i intelektualnie. Myślę, że potrzeba wynikła także z wielkiego osamotnienia – komentuje Małgorzata Halber, prezes Stowarzyszenia. – Matki opowiadały, że ludzie mówią źle o ich dzieciach lub stwierdzają, że pewnie sobie zasłużyły na taki los. Przykre komentarze otoczenia wynikały z niewielkiej świadomości społecznej na temat niepełnosprawności. Nasza organizacja początkowo przez wiele lat była mocno marginalizowana, a władze samorządowe były nieczułe na nasze listy i prośby – dodaje Małgorzata Halber. Dopiero wraz z kolejnymi latami funkcjonowania Stowarzyszenia sytuacja zaczęła się zmieniać.
W pobiedziskim przedszkolu przed 16 laty dzieci niepełnosprawne mogły mieć zajęcia ze zdrowymi przedszkolakami tylko raz w tygodniu. Od pięciu lat funkcjonuje już w ramach tej placówki specjalny oddział integracyjny. Dziecko w grupie z rówieśnikami dostaje mnóstwo bodźców stymulujących rozwój, a rodzice mogą spokojnie podjąć pracę – zauważa Małgorzata Halber.
W murach przedszkola od początku prowadzi swą działalność Stowarzyszenie. Wpierw była to mała salka, obecnie jest to większy lokal. Sponsorzy z Holandii, którzy zjawili się w Pobiedziskach dzięki partnerstwu miast, zaproponowali nam sfinansowanie adaptacji pomieszczeń do naszych potrzeb – dodaje Małgorzata Banach, prezes Stowarzyszenia do 2007 r. – Podarowali nam też używany sprzęt rehabilitacyjny. Ich wsparcie dało wiatr w skrzydła organizacji. Z czasem, gdy sprzęt trzeba było wymienić na nowy, z pomocą przyszła „Ekipa świętego Mikołaja”, prowadzona przez Kampanię Piwowarską SA czy pobiedziski TIPtopol. Firmy te sfinansowały zakup nowych urządzeń rehabilitacyjnych. Lokalni przedsiębiorcy i mieszkańcy doceniają działania Stowarzyszenia i wspierają jego misję. Pobiedziskie młode pary nieraz proszą o datki na Stowarzyszenie zamiast kwiatów z okazji ślubu.
Rehabilitacja jako pierwszoplanowe zadanie, jest świadczona przez Stowarzyszenie w wymiarze 120 godzin miesięcznie. Podopieczni mogą korzystać również m.in. z hipoterapii, logopedii, zajęć dodatkowych z matematyki. Nieraz leczenie jest prowadzone pod postacią zabawy. Unikając typowej kuracji na kozetce, uzdrowienie osiąga się łącząc trudną terapię z frajdą. Tak powstał projekt arteterapeutyczny „Kolor życia”. Zajęcia prowadzi psycholog wyposażony w techniki pracy z materiałami plastycznymi, instrumentami, książką – mówi Małgorzata Halber. – To przewodnik otwarty na możliwości i ograniczenia uczestników terapii. Dzięki ćwiczeniom dzieci otwierają się na innych, ośmielają, integrują z grupą. Poza tym, mają też świetną okazję do rysowania, malowania, śpiewania. Równie ciekawą formą pracy z dzieckiem jest terapia integracji sensorycznej. Tutaj uczy się skupiania uwagi na przedmiocie, siedzenia bez ruchu, a nawet jedzenia. Udoskonalane są połączenia między mózgiem a zmysłem wzroku, równowagi czy słuchu. Stowarzyszenie pozyskało kompleks pomieszczeń w nowym Centrum Edukacyjnym dla prowadzenia integracji sensorycznej – dodaje prezes Stowarzyszenia. – To nowoczesna i droga terapia, ale już dziesięcioro dzieci korzysta z tych zajęć.
Stowarzyszenie pomaga konkretnym osobom zbierając na ich rzecz fundusze. W 2010 roku wspierano Małgosię Jerzewską, której organizm w wyniku przewlekłych chorób zaczął dysfunkcyjnie działać. Dziewczynce potrzebne były operacje, rehabilitacja i drogie leki. Akcji zbierania pieniędzy towarzyszył wielki koncert zorganizowany przez Stowarzyszenie.
Osoba niepełnosprawna nie zawsze może porzucić zajęcia i wyjechać na wakacje. Stąd organizacja stara się zapewnić letni wypoczynek w formie półkolonii. Wraz z Fundacją Partia realizowano w 2010 roku w Skrzetuszewie hipoterapię, a w Imiołkach odbywały się warsztaty rehabilitacyjno – logopedyczne. Dla osób niepełnosprawnych i tych całkiem zdrowych organizowane są pikniki i zabawy integracyjne. W ten sposób wciąż przyprawia się trudny proces leczenia odrobiną dziecięcej frajdy. Stowarzyszenie niczym Pan Kleks Brzechwy wyczarowuje kolorowe potrawy, które wywołują uśmiech na twarzach podopiecznych. (AG)
Stowarzyszenie bierze udział w projekcie "Działamy razem 2" współfinansowanym ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego.
Źródło: strona projektu