Cóż poczniemy, gdy zaniemoże premier? [komentarz]
W sobotni poranek 16 listopada wysłuchałam w Tok FM rozmowy Piotra Jaśkowiaka z profesor Joanną Juchniewicz z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Rozmowa dotyczyła zagrożenia całego państwa od kondycji zdrowotnej lub życia jednego człowieka – premiera.
Pani profesor powiedziała, iż twórcy Konstytucji popełnili błąd. Nie pomyśleli bowiem, co należy zrobić, gdy premier ciężko zachoruje lub umrze. Jest ustalone, co robić, gdy zabraknie prezydenta – prezydenta zastępuje marszałek sejmu. Przećwiczyliśmy to w 2010 roku po katastrofie smoleńskiej. Marszałek Komorowski zaczął pełnić funkcję prezydenta i następnie w wyborach został wybrany przez naród na to stanowisko. Wiadomo, co należy zrobić, gdy zaniemoże marszałek sejmu. Jego miejsce automatycznie zajmuje najstarszy wiekiem wicemarszałek.
Czy w przypadku, gdy premier nie będzie mógł rządzić, grozi nam paraliż państwa? Pewno nie we wszystkich obszarach, ale w niektórych tak. Co prawda jest możliwość konstruktywnego votum nieufności. Sejm może odwołać rząd i jednocześnie wskazać nowego premiera, który stworzy nowy rząd w starym składzie osobowym, ale w przypadku obecnego układu sił politycznych z góry wiadomo, że zastosowanie tej formuły prawnej mogłoby wprowadzić jeszcze większy chaos.
Sytuacja jest bardzo poważna. Za naszymi granicami toczy się wojna. Społeczeństwo jest w kryzysie, czego dowodem jest choćby zła kondycja psychiczna wielu uczniów. Należy sądzić, iż również nauczycieli i rodzin, w których żyją uczniowie. Sytuacja gospodarcza kraju jest niepokojąca. Zmienia się klimat, problemem jest polityka migracyjna i katastrofa demograficzna. Listę zagrożeń można mnożyć.
W podsumowaniu rozmowy padło stwierdzenie, iż twórcom Konstytucji zabrakło wyobraźni i w związku z tym należy zmienić Konstytucję.
Boję się zmiany Konstytucji. Wolałabym, nim ją zaczniemy zmieniać, abyśmy nauczyli się jej przestrzegać, np. w obszarze oświaty i prawa rodziców do decydowania o edukacji i wychowaniu własnych dzieci. Ostatnio w Sejmie byłam jako przedstawicielka organizacji pozarządowych na pierwszym czytaniu nowelizacji ustawy prawo oświatowe. MEN w proponowanej nowelizacji nie uwzględnia praw rodziców.
A może twórcom Konstytucji nie zabrakło wyobraźni – przeciwnie, mieli jej bardzo dużo? Może byli wizjonerami, wręcz prorokami zmian w Polsce? A gdyby zastosować w praktyce 4 artykuł Konstytucji „Władza należy do narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio” i spowodować, by to naród mógł w szybkim tempie wybrać nowego premiera? Wiem, jak wielką moc ma ten artykuł Konstytucji. Od jego cytowania zaczynałam zebrania wiejskie, gdy jechałam zachęcać rodziców protestujących przeciw likwidacji „ich” szkoły. Szkoły, którą budowali w czynie społecznym ich pra-, dziadowie i ojcowie. A oni ją remontowali, o nią dbali, doposażali, a teraz im ją likwidowano z powodu błędów w prawie oświatowym.
Mamy złe prawo oświatowe. Niezrozumiałe, zbyt obfite, z błędami podporządkowującymi interesy uczniów interesom nauczycieli. Rodzi to katastrofalne skutki dla oświaty, przede wszystkim wiejskiej. Czyli w efekcie bezpośrednio dla 40 procent społeczeństwa mieszkającego na obszarach wiejskich. Politycy podporządkowani interesom partyjnym od 25 lat boją się je zmienić w obawie o wyniki wyborów. Może pora, abyśmy my sami uwierzyli w siłę i mądrość polskiego społeczeństwa obywatelskiego?
Jest dobra okazja do tego. Ukazał się raport Fundacji Wspomagania Wsi „Polska sołecka na pomoc Ukrainie”, pokazujący, że społeczeństwo na wsi genialnie umiało odpowiedzieć na wojnę w Ukrainie i konieczność przyjęcia milionów uciekinierów. Koła Gospodyń Wiejskich, Ochotnicze Straże Pożarne, stowarzyszenia wiejskie, rady sołeckie. Bardzo dobrze zorganizowały się także miasta. To było pospolite ruszenie. Do komunikacji wykorzystywaliśmy Internet, telefon i bezpośrednie sąsiedzkie kontakty. Do tej pory funkcjonują sieci powiązań powstałe w tamtym czasie. Może więc raczej nie zmieniać Konstytucji na „łapu capu”, tylko przećwiczyć bezpośrednie sprawowanie władzy przez naród na przykładzie wyboru nowego premiera, na wypadek gdyby urzędujący premier zaniemógł?
Uważam, że warto, abyśmy temat ten podjęli my, w III sektorze. Jak możemy zorganizować w szybkim tempie bezpośrednie wybory nowego premiera, gdy urzędujący zaniemoże? To pytanie oczywiście kieruję do Pani Profesor Joanny Juchniewicz i środowiska konstytucjonalistów. Pewno się okaże, że to prawnie jest bardzo trudne. Ale wyobraźmy sobie, że możliwe.
Proponuję, porozmawiajmy, jak ten wybór miałby wyglądać. Wiem, że w kilku miejscach różni pozarządowcy marzą od dawna o demokracji bezpośredniej. Jędrzej Witkowski z Centrum Edukacji Obywatelskiej napisał doktorat o demokracji bezpośredniej. Rafał Górski z Instytutu Spraw Obywatelskich już w 2005 opracował „Przewodnik po demokracji uczestniczącej /partycypacyjnej/. Cenię sobie prace Polsko-Amerykańskiej Fundacja Edukacji i Rozwoju (PAFERE), której prezesem jest Jan Kubań. Szczególnie polecam książkę pt. „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii?”. Warto dowiedzieć się, że organizacja państwa szwajcarskiego oparta jest na trzech elementach. Są to: stabilizująca inkluzywność, subsydiarność i trzeźwa solidarność. Brzmi trudno, zachęcam do lektury książki. Już w przedmowie te słowa zostaną wyjaśnione. Książka napisana jest językiem zrozumiałym nawet dla uczniów starszych klas szkoły podstawowej.
Po przeczytaniu książki wiemy, na czym oparta jest organizacja Szwajcarii. A na czym oparta jest organizacja państwa polskiego? Uważam, że na ludziach, obywatelach, co dowiodła samoorganizacja społeczeństwa, gdy zaczęła się wojna w Ukrainie. Jest to dowód na konieczność szerszego uwzględniania subsydiarności, czyli pomocniczości, zapisanej także w preambule naszej Konstytucji. Wszyscy znamy słowa „Jeszcze Polska nie zginęła, póki MY żyjemy”. Uczyliśmy się w szkole o Polskim Państwie Podziemnym. Myślę, że warto, abyśmy zaczęli rozmawiać o Polskim Państwie Obywatelskim, zaczynając od projektu – pytania: „Jak naród ma wybrać premiera?”.