Szkoła wolontariuszy, wymiana młodzieży, wspólne plenery malarskie – to pierwsze pomysły na to, jak trzeci sektor może wykorzystać sąsiedztwo z Obwodem Kaliningradzkim. W niedzielę, 4 kwietnia 2004, z Kalinigradu wróciła grupa ponad dwudziestu przedstawicieli polskich organizacji pozarządowych. Wielu z nich przekraczało tą granicę po raz pierwszy. Nie taka ona straszna – mówili – a to, co po drugiej stronie znajome i bliskie.
W Graczowce, małej wiosce położonej w odległości trzydziestu
kilometrów na wschód od Kaliningradu, mieszka pięćset osób. Jednocześnie działa tam Społeczna
Fundacja Kobieca, Dom Twórczości Dziecięcej i, zawiązany ostatnio przez męską część mieszkańców,
klub sportowy. Oznacza to, że każdy mieszkaniec tej mikrospołeczności jest odbiorcą lub uczestniczy
w którejś z form społecznej aktywności.
Inicjatorkami większości z tych działań są nauczycielki wiejskiej
szkoły podstawowej w Graczowce. W takim miejscu nauczyciel to człowiek-instytucja. Uczy, inspiruje,
zachęca, szuka wsparcia finansowego dla najprostszych działań.
- Działaliśmy według zasady, przekazanej nam w zeszłym roku przez Krzysztofa Stanowskiego -
podaliśmy sobie ręce, żeby się samotnie nie zgubić - opowiada dyrektorka graczowskiej szkoły
Natalia Rodionowa.
Fundacja Kobieca, zrzeszająca cztery nauczycielki, lekarkę i agronomkę, prowadzi seminaria, w
których udział biorą również mieszkanki Graczowki i okolic. Tematy - samokształcenie, wychowanie
dzieci, zdrowy tryb życia, medycyna naturalna, ziołolecznictwo. Fundusz działa bez finansowego
wsparcia. Czasem rozgląda się za sponsorami lub możliwością dofinansowania obiadów w szkole lub
drobnych remontów. Na razie wszystko się udaje. Jeśli nie za pieniądze, to w czynie społecznym.
Taki graczowski samograj.
Szkoła działa wyłącznie dzięki zastrzykowi publicznych pieniędzy.
Administracyjna subwencja pozwala na utrzymanie zespołu osiemnastu nauczycieli i pedagogów przy
zaledwie 98 uczniach. Proporcja jeden do pięciu. To drogie przedsięwzięcie. Włodarze Zielonogradska
coraz częściej o tym Graczowce przypominają. Pracujemy jak w Szwecji - chwalą się tymczasem
nauczyciele.
Również i polskie doświadczenie pokazuje, że dobrze prosperująca
wiejska szkoła - często stanowiąca jedyną instytucję życia publicznego - daje napęd do działania
całej społeczności. Dziecięcy dom kultury przez pięć lat trwał bez jakichkolwiek zastrzyków
finansowych. Dziś materiały do pracy z dziećmi, krosna, nici, włóczkę, tkaniny, farby otrzymuje z
Niemiec. Reszta to entuzjazm.
Pozarządowa codzienność
Nie wszędzie wszystko samo gra, tak jak w Graczowce. Rosyjski trzeci
sektor zmaga się na co dzień z podobnymi do polskich problemami. Doświadczenie kadry i
wolontariuszy, poszukiwanie źródeł finansowych, komputer, internet, biuro - im dalej od
Kalinigradu, tym o to trudniej. Powoli, ale systematycznie rozwija się infrastruktura trzeciego
sektora. W Obwodzie obecni są najwięksi grantodawcy, w tym Komisja Europejska, UNICEF, National
Endowment for Democracy czy Ambasady Kanady i Królestwa Niderlandów. Rozwijają się główne branże
sektora - pomoc społeczna, towarzystwa kulturalne, organizacje ekologiczne.
Dla wielu podstawowych problemów społecznych szuka się dziś
rozwiązania na poziomie organizacji społecznych.
- Zrobiliśmy na początku podstawowy błąd - mówi Zoja Koczetkowa, prezes Regionalnej Organizacji
Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej "MARIA"- Przyjmowaliśmy wszystkich. I nie byliśmy w
stanie sobie poradzić. W samym Kaliningradzie żyje 4 tysiące niepełnosprawnych dzieci. Ilu z nich
tu pomieścimy - dwustu?
W Okręgu zaresjestrowanych jest ponad 1400 organizacji społecznych i
stowarzyszeń. Faktycznie działających jest znacznie mniej - "Atlas Organizacji Pozarządowych
Obwodu Kaliningradzkiego", wydany przez polską Fundację Edukacja dla Demokracji oraz rosyjskie
Centrum "Młodzież na rzecz wolności słowa" zawiera szczegółowe ankiety na temat 80
organizacji i stowarzyszeń.Tytaniczną pracę na rzecz infrastruktury kalinigradzkiego trzeciego
sektora wykonuje wydawca Atlasu, Centrum "Młodzież na rzecz wolności słowa".
- Robimy czasem całkiem podstawowe rzeczy - mówi jego dyrektor, Ilja Dementiew - pomagamy prowadzić
księgowość, szukamy możliwości finansowania projektów oraz szukamy lokalnym organizacjom partnerów
za granicą, w tym w Polsce.
Dyplomacja społeczna
Fundacja Edukacja dla Demokracji, Fundacja im. Stefana Batorego,
Grupa "Zagranica", Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej w Olsztynie - to tylko niektóre
organizacje działające i utrzymujące stałe kontakty w Obwodzie. Fundacja Edukacja dla
Demokracji organizuje coroczne wizyty studyjne w kaliningradzkich organizacjach. Z ostatniej takiej
wizyty wróciło w niedzielę, 4 kwietnia 2004 roku, dwudziestu przedstawicieli polskich NGO-sów.
- Bywa, że naszym zadaniem jest po prostu pomóc im pomóc przekroczyć tą granicę. Wielu z nich
zrobiło to po raz pierwszy w życiu - mówi Krzysztof Stanowski, prezes Fundacji Edukacja dla
Demokracji.
Szkoła wolontariuszy, wymiana młodzieży, wspólne plenery malarskie -
to pierwsze pomysły uczestników ostatniego spotkania. W ramach programu "Przemiany w
Regionie" RITA, administrowanej przez FED zrealizowano już 21 partnerskich projektów.
- To nie jest tylko sprawa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, prezydentów i służb dyplomatycznych -
mówi Krzysztof Stanowski, prezes Fundacji Edukacja dla Demokracji, organizator wizyty w
Kaliningradzie - Im mniejsze ludzie mają przeświadczenie, że na ich podwórka przyjadą prezydenci,
żeby rozwiązać ich lokalne problemy, tym więcej są w stanie zdziałać.
Pomoc w nawiązywaniu współpracy oferuje również Konsulat RP w
Kalinigradzie. To właśnie w Konsulacie odbywają się transgraniczne spotkania trzeciego sektora.
- Największe znaczenie ma nie tyle gospodarka, ale współpraca społeczno-kulturalna - przekonuje
konsul Rzeczpospolitej w Kaliningradzie, Jarosław Czubiński - Tym bardziej, że wyzwaniem
dzisiejszych czasów jest próba doprowadzenia do wzajemnego zrozumienia. Z perspektywy dwóch i pół
roku mojego pobytu w Kaliningradzie z dużą radością mogę stwierdzić, że nastąpiło odwrócenie kart.
Kaliningradczycy bardzo pozytywnie postrzegają Polskę i polskie sąsiedztwo. Również i Polacy
zamieszkujący strefę przygraniczną zdecydowanie przestali odwracać się plecami od Rosji i Obwodu
Kaliningradzkiego.
Konsulat, doceniający rolę trzeciego sektora, jest w
stanie pomóc udrożnić polsko-rosyjską granicę. O tym jednak, że będzie ona wielokrotnie
przekraczana, mogą zdecydować jedynie Polacy i Kaliningradczycy.
Źródło: inf. własna