To już drugi raz, kiedy zawitaliśmy na CopyCamp, międzynarodową konferencję poświęconą prawu autorskiemu. I tym razem okazała się strzałem w dziesiątkę, zarówno pod kątem organizacji, jak i strony merytorycznej.
Tegoroczna impreza Fundacji Nowoczesna Polska odbyła się w Kinotece, jednym z bardziej rozpoznawalnych miejsc w centrum Warszawy. Zjechali goście z całej Europy (a może i świata), by nie tylko wysłuchiwać ciekawych prelekcji, ale także je wygłaszać.
Nas najbardziej interesowała część pierwsza, a więc przyszłość prawa autorskiego w kontekście świata cyfrowego. Rzeczywistość, w jakiej przyszło nam żyć stawia tą problematykę w zupełnie nowym świetle, ale prawodawstwo niekoniecznie potrafi się do realiów dostosować.
W swoim wystąpieniu nawiązał do tego Eoin O’Dell z Uniwersytetu w Edynburgu, zwracając uwagę m.in. na potrzebę większej elastyczności prawa autorskiego, jego adaptacji do warunków oraz pojawiających się innowacji. Tłumaczył, że prawodawstwo powinno dążyć do osiągnięcia równowagi międzynarodowej, ponieważ w obecnej formie jest ono mocno zróżnicowane – zbyt mocno, by można je było rozsądnie egzekwować.
Ewa Laskowska i Grzegorz Mania, dwójka prawników z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przeprowadzili krótką, acz intensywną dyskusję na temat tego, komu właściwie służą prawa autorskie. Konkluzją był fakt, że nieznacznie zmieniło się ono od samego powstania, a więc od XVIII wieku, a już wtedy miało na celu służyć raczej producentom dzieł, niźli ich autorom. Jako doskonały przykład podano świat muzyczny, w którym prawa autorskie wciąż wypływają przy coraz to kolejnych sprawach, natomiast samo pojęcie „dzieła” jako takiego jest bardzo niejasne i umowne. Co gorsze, takie również jest prawo autorskie. Mania zwrócił również uwagę na pocieszający fakt, że dzięki serwisom streamingowym rynek muzyczny po raz pierwszy w historii sam się wyregulował.
Następnie mikrofon przejął Walter van Holst z Holandii, który wygłosił iście prawniczą przemowę odnośnie konwencji breneńskiej. Szczerze mówiąc, nie za wiele z niej zrozumieliśmy, bo nie jesteśmy prawnikami. Natomiast van Holst nie ukrywał, że nie darzy tego aktu prawnego szczególną sympatią…
Niespodzianką była prezentacja znanego i lubianego Michała „Ryśka” Woźniaka, który pojawił się gościnnie. Trzeba przyznać, że ta prelekcja była jednym z najmocniejszych punktów programu – Rysiek opowiadał o absurdalnych sytuacjach związanych z wykorzystaniem prawa autorskiego na świecie, a głównie oczywiście w słynących z absurdów prawnych Stanach Zjednoczonych.
Przytoczył kilka bardzo ciekawych przykładów, żeby wymienić chociaż firmę John Deere, producenta sprzętu rolniczego. Otóż w myśl prawa autorskiego, klienci firmy nie są właścicielami zakupionych przez siebie maszyn, ponieważ… nie posiadają praw do zainstalowanego w nich oprogramowania! Polecamy również zapoznanie się ze sprawami Oracle vs. Google, przepisami amerykańskiego DMCA oraz tego, czemu zakłamana emisja spalin Volskwagena wymagała tak złożonych metod badawczych.
Rysiek podkreślił również inną, dla niektórych oczywistą, dla innych mniej, kwestię – prawo autorskie samo w sobie jest wyjątkiem prawnym, ponieważ bezpośrednio wpływa na znaczące naruszenie prawa do wolności jednostki i wolnego dostępu do dóbr kultury.
Pierwszy blok tematyczny zakończyła prelekcja dr Cedrica Manara z Google, który w bardzo ciekawy i zabawny sposób pokazał absurdalność prawa autorskiego w kontekście twórczości internetowej. Technicznie rzecz biorąc, dzisiaj każdy z nas jest twórcą, bo wystarczy wrzucić do sieci zdjęcie, gifa lub mema, aby automatycznie znaleźć się pod kopułą prawa autorskiego. Biorąc pod uwagę, że dziennie do Internetu trafia ok. miliona zdjęć, a co minutę ładowanych jest 400 godzin materiałów audiowizualnych, łatwo zauważyć absurdalność obecnych zapisów regulujących kwestie autorskie.
CopyCamp2015 to impreza zbyt przesycona treściami, aby relacjonować ją w całości. Postaraliśmy się wybrać dla Was najciekawsze zagadnienia z bloku dotyczącego powszechnych praw autorskich, wszystkie prelekcje zapewne zostaną opublikowane na stronie internetowej Fundacji Nowoczesna Polska, zachęcamy zatem do ich obejrzenia, bo naprawdę warto. Oby więcej takich wydarzeń na polskim podwórku pozarządowym!
Źródło: Technologie.ngo.pl