W nocy z 12 na 13 grudnia 2008 r. zakończyła się Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu – COP 14. Organizacyjnie przygotowana wspaniale. Pod względem społecznym i politycznym niestety nie spełniła oczekiwań.
Od 1 do 12 grudnia w Poznaniu gościło około 12 000 osób, w tym
oficjalne delegacje z ponad 190 krajów, przedstawiciele organizacji
pozarządowych i ponad 1000 dziennikarzy. To pierwsze wydarzenie
polityczne w naszym kraju o takiej randze.
Pozarządowym okiem
Przedstawiciele krajowych i międzynarodowych organizacji
pozarządowych obserwujących negocjacje ciężko pracowali. Codziennie
przygotowywali biuletyn ECO po polsku i po angielsku, obserwowali
prace w zespołach roboczych, komentowali bieżące wydarzenia,
przygotowywali konferencje prasowe i akcje. Jednak wyniki
konferencji rozczarowały nie tylko większość przedstawicieli
środowisk pozarządowych, ale także część delegatów. Dlaczego?
– Znowu nie udało się ustalić wspólnej wizji i
długookresowych zobowiązań redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Wiele tematów zostało odsuniętych w czasie – komentuje Aleksandra
Arcipowska z należącego do Koalicji Klimatycznej Instytutu na rzecz
Ekorozwoju. – Duże państwa, np. Australia, Kanada, Japonia czy
Arabia Saudyjska, skutecznie blokowały negocjacje, a targana
wewnętrznymi problemami Unia Europejska nie potrafiła przerwać
impasu. Widać było, że z powodu słabej pozycji UE rolę lidera
przejmują kraje rozwijające się: Chiny, Indie, Meksyk.
– Nie powinno być tak, że w obszarach negocjacji, w
których delegaci nie mogą dojść do porozumienia, po prostu usuwają
kłopotliwe fragmenty tekstu – mówi Urszula Stefanowicz z Koalicji
Klimatycznej. –Tak stało się na przykład w przypadku propozycji
dotyczących mechanizmu REDD (program ograniczania emisji
pochodzącej z wylesiania w krajach rozwijających się). Unia
Europejska była nieprzygotowana do negocjacji – dodaje Stefanowicz.
– Wiele krajów wolało do ostatniej chwili nie ujawniać swoich
strategii, czekając na efekty zmiany w administracji w Stanach
Zjednoczonych i negocjacji związanych z pakietem
energetyczno-klimatycznym UE.
Teoretycznie w czasie Konferencji dokonano przeglądu Protokołu
z Kioto – praktycznie, jak podsumowuje na portalu
www.chronmyklimat.pl Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz
Ekorozwoju – nie potrafiono uzgodnić, jak ma być przygotowany II
Przegląd tego Protokołu. W związku z tym przyjęto konkluzje o braku
konkluzji. Nic dodać, nic ująć.
Były też plusy
Chwalono Polskę jako gospodarza za wzorową organizację. Polska
wykonała również godny uwagi gest „offsetując” Konferencję. Znaczy
to, że „(…) organizatorzy Konferencji w Poznaniu oszacowali jej
ślad „węglowy” w wysokości 27 tys. ton CO2eq. W związku z tym rząd
polski przekaże na konto Funduszu Adaptacyjnego odpowiednią ilość
jednostek redukcji jako kompensację wyemitowanych gazów
cieplarnianych” – pisze na www.chronmyklimat.pl A. Kassenberg.
Precyzując – w ramach offsetu, rząd polski przeznaczy 90% środków
na Fundusz Adaptacyjny i 10% na zalesienia i wymianę żarówek na
energooszczędne.
– Dzięki determinacji strony polskiej, a w szczególności
Prezydenta COP, prof. Macieja Nowickiego – kontynuuje A. Kassenberg
– podjęto na Konferencji decyzję co do zasad funkcjonowania
Funduszu Adaptacyjnego. Już w przyszłym roku najbiedniejsze i
najbardziej zagrożone skutkami zmian klimatycznych państwa, w tym
małe kraje wyspiarskie, będą mogły z niego korzystać.
Podczas Konferencji przyjęto również „Poznańską strategię
transferu technologii”, która ma pomóc w szybkim i efektywnym
transferze technologii przyjaznych klimatowi, szczególnie do krajów
rozwijających się, w których dynamiczny rozwój gospodarczy jest
niezbędny do zapewnienia godziwego poziomu życia mieszkańców.
Słabe efekty społeczne
Niestety, poza zamkniętym obszarem Międzynarodowych Targów
Poznańskich, na którym odbywała się Konferencja, nadal niewiele
osób w Polsce rozumie, o co w tym wszystkim chodziło. Wojtek
Stępniewski z WWF, reprezentujący podczas jednej z konferencji
prasowych Koalicję Klimatyczną, słusznie zauważył, że w momencie,
kiedy świat próbuje przeciwdziałać zmianom klimatu, w naszym kraju
dopiero zaczynamy zastanawiać się, czy człowiek ma na nie
jakikolwiek wpływ. Tymczasem, jeżeli nie zaczniemy działać
natychmiast, 100 mln ludzi może stracić miejsce do życia. Według
goszczącego w Poznaniu Lorda Sterna natychmiastowe inwestycje na
powstrzymanie rozwoju negatywnych zjawisk związanych z ocieplaniem
klimatu wyniosą 1% światowego PKB, opóźnienie tego procesu o kilka
lat może podnieść koszty do co najmniej 5% PKB.
W jaki sposób przekonać miliony Polaków, że zmiany klimatu są
dla nas realnym zagrożeniem, skoro w tak opiniotwórczych pismach,
jak „Rzeczpospolita”, pojawiają się artykuły wietrzące w ochronie
klimatu ogólnoświatowy spisek? W czasie trwania Konferencji miała
być prowadzona silna kampania informacyjna na temat zmian klimatu.
Jednak komentarze pojawiające się na ulicach i w mediach pokazują,
że była ona zdecydowanie za słaba.
Co przed COP15
Podczas Konferencji Al Gore w emocjonalnym wystąpieniu
nawoływał do znaczącego ograniczenia zużycia paliw kopalnych i
zakończył je znanymi już powszechnie słowami Prezydenta Elekta USA
„Yes we can!”. Senator John Kerry złożył w imieniu Baracka Obamy
oświadczenie, że Stany Zjednoczone będą liderem w walce z globalnym
ociepleniem i że do 2050 r. ograniczą emisje CO2 o
80%.
Pozostaje tylko nadzieja, że słowa Kerry-ego pociągną za sobą
konkretne czyny, a brak konkretnych deklaracji i konsensusu w
Poznaniu nie będzie przyczyną fiaska w Kopenhadze. Musimy też
wierzyć, że trwająca przez najbliższy rok polska prezydencja
przyczyni się nie tylko do uzyskania wartościowego, silnego
porozumienia COP15, ale także do zmian w świadomości i zachowań
polskiego społeczeństwa i społeczeństw w innych krajach
uprzemysłowionych. Czas zacząć szanować naturalne zasoby ziemi i
energię, z której korzystamy.
IWONA TEODORCZUK-MOŻDŻYŃSKA – współpracuje z Instytutem na rzecz
Ekorozwoju i Koalicją Klimatyczną. Jej pasją jest sztuka i
ekologia.
Źródło: dwumiesięcznik gazeta.ngo.pl 01(61)2009