Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Drugiego dnia konferencji poświęconej tematyce Polek w UN dr hab. Magdalena Środa z Instytutu Filozofii UW wygłosiła przemówienie na temat ogólnej sytuacji kobiet w Polsce, natomiast Urszula Nowakowska, dyrektorka Centrum Praw Kobiet oraz Katarzyna Kądziela z Biura Pełnomocniczki ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn skupiły się na problemie handlu kobietami i przemocy wobec kobiet.
Oddzielmy dom od polityki
Według dr hab. Magdaleny Środy (Inst. Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego) bagaż, z którym Polki wejdą do Europy nie jest zbyt optymistyczny. Feminizm w Polsce jest słaby, nie ma ruchów masowych i rzadko zdarzają się jakieś żarliwe konflikty. Rodzi się on bowiem, gdy oddzielona jest sfera publiczna od sfery prywatnej. Religia zwracająca uwagę kobiet głównie na tzw. "miękkie cnoty", jak opiekuńczość czy troska, sprawia, że chłopcy wychowywani są przez matki tak, by ich głównymi wartościami były wartości domowe - rodzina, przyjaciele oraz dobra praca, ale nie kariera. Kobieta zajmująca się tylko domem czuje się niedowartościowana. Nie pracując zawodowo, zostaje w tyle i przestaje być autorytetem dla dzieci. W Polsce natomiast w czasach walki o niepodległość politykę uprawiano w domach. Sfera domowa była wtedy równouprawniona ze sferą publiczną. Od czasów powstań kobiety zawsze pracowały, walcząc o prawo do edukacji, by lepiej swoją pracę wykonywać. Uwarunkowania historyczne sprawiły także, że w Polsce praworządność nigdy nie była wartością najwyższą. Ciągłe omijanie prawa miało swoje źródło w latach zaborów, okupacji niemieckiej czy czasach stalinowskich. Dlatego właśnie podczas gdy dla Francuzek wprowadzenie zakazu aborcji było szokiem, dla Polek problem wiązał się nie tyle z dostępem do tego zabiegu, co z jego finansowaniem.
Brak walki o prawa dla kobiet nie jest jednak równoznaczny z tym, że sytuacja kobiet wcale się nie poprawia. Katolicyzm związany z kultem Matki Boskiej narusza symboliczną rangę systemu patriarchalnego, zaś liczba kanonizowanych i beatyfikowanych przez papieża kobiet wzrasta, co daje podparcie dla budowania prestiżu i jest ważną gratyfikacją.
Pomimo tego, jak podkreśla dr Środa, najważniejsza jest edukacja i wydobycie z historii pewnej wiedzy o sytuacji kobiet. Dopóki bowiem sfera publiczna się nie oddzieli od prywatnej, w podręcznikach historii nadal nie będzie kobiet.
Czyżby zjawisko przemocy wobec kobiet się zmniejszało?
Urszula Nowakowska (dyr. Centrum Praw Kobiet) w swoim referacie skupiła się natomiast na porównaniu wyników badań OBOP-u z połowy lat 90-tych oraz z lutego 2002 nad zjawiskiem przemocy wobec kobiet.
Ostatnie sondaże wykazały, że mniej kobiet przyznaje się do tego, że padły ofiarą przemocy ze strony ich partnera (spadek z 18% do 12%). Co ciekawe, niewiele mniej mężczyzn stwierdza, że padli ofiarą przemocy ze strony żony czy partnerki. Wynikom tym jednak przeczy fakt, że liczba skazań z artykułów o przemocy wzrosła. Ciekawe jest także, że 4% kobiet przyznało się do tego, że padło ofiarą przemocy seksualnej, podczas gdy tylko 3% przyznało się, że były kiedykolwiek poniżane słowem, a 81% stwierdziło, że nigdy do tego nie doszło. Obraz ten jest idealistyczny, co pani Urszula Nowakowska upatruje w braku świadomości kobiet, czym jest przemoc. Kobiety zazwyczaj idealizują swoją rodzinę i nie przyznają się, że w ich domach dochodzi do aktów przemocy. Aby badania okazały się skuteczniejsze można by było zadać bardziej szczegółowe pytania w sondażach oraz poszerzyć pracę edukacyjną. Dużym problemem na drodze do pomocy ofiarom przemocy jest także brak danych na temat liczby kobiet zgłaszających się na policję, liczba odmów interwencji oraz liczba odmów wszczęcia postępowania. Według badań ponad 80% spraw w ogóle nie trafia do sądu, a 83% tych, które już trafią, kończą się zawieszeniem wyroku bądź karą pozbawienia wolności do jednego roku.
Utrudniona pomoc dla ofiar handlu kobietami
Brakuje także danych na temat handlu kobietami, o czym mówiła Katarzyna Kądziela (Biuro Pełnomocniczki ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn). Polska w aspekcie handlu ludźmi, a głównie kobiet i dzieci, jest krajem tranzytowym (dla Litwinek i Ukrainek), docelowym (np. dla Bułgarek) oraz krajem pochodzenia (Polki są wywożone do państw Europy Zach.). Nie można jednak ocenić skali tego problemu, ponieważ dostępne są informacje jedynie na temat skazań, a nie wykrytych przestępstw.Dodatkowo proceder ten jest trudny do wykrycia, gdyż kobiety cierpią nierzadko w równym stopniu, gdy padają jego ofiarą i gdy wychodzi on na jaw. Poza tym, często zaczynają współdziałać w przestępstwie i stają się naganiaczkami. Łapani są zaś bezpośredni wykonawcy, a rzadko organizatorzy procederu. Katarzyna Kądziela podkreśliła w swym przemówieniu konieczność przygotowania i wdrożenia strategii do przeciwdziałania wszelakim formom przemocy wobec kobiet. Pomoc jednak jest trudna ponieważ sprawa nie dotyczy tylko Polek, ale i cudzoziemek, które często przebywają w kraju nielegalnie lub popełniają przestępstwa. Brakuje centrum zbierającego dane dotyczące tego zjawiska, odpowiedniej diagnozy i procedur, które mogłyby wdrożyć służby przygraniczne, skutecznego przepływu informacji między państwami dotkniętymi tymi problemami, jak również wiedzy w społeczeństwie, także wśród służby i organów.
Jakkolwiek problem jest palący, Polska nie przystąpiła do programu unijnego Daphne wspierającego ofiary handlu kobietami, gdyż poprzedni rząd zaprzeczył skali tego zjawiska i zlikwidował stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Rodziny i Kobiet. Wkrótce Unia rozpocznie nowy program pomocy dla ofiar przemocy, do którego ma się także włączyć Polska.
Przeczytaj także pozostałe relacje Jakie jutro w Unii Europejskiej czeka polskie kobiety?; Polki a UE: informować, promować, zachęcać.
Według dr hab. Magdaleny Środy (Inst. Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego) bagaż, z którym Polki wejdą do Europy nie jest zbyt optymistyczny. Feminizm w Polsce jest słaby, nie ma ruchów masowych i rzadko zdarzają się jakieś żarliwe konflikty. Rodzi się on bowiem, gdy oddzielona jest sfera publiczna od sfery prywatnej. Religia zwracająca uwagę kobiet głównie na tzw. "miękkie cnoty", jak opiekuńczość czy troska, sprawia, że chłopcy wychowywani są przez matki tak, by ich głównymi wartościami były wartości domowe - rodzina, przyjaciele oraz dobra praca, ale nie kariera. Kobieta zajmująca się tylko domem czuje się niedowartościowana. Nie pracując zawodowo, zostaje w tyle i przestaje być autorytetem dla dzieci. W Polsce natomiast w czasach walki o niepodległość politykę uprawiano w domach. Sfera domowa była wtedy równouprawniona ze sferą publiczną. Od czasów powstań kobiety zawsze pracowały, walcząc o prawo do edukacji, by lepiej swoją pracę wykonywać. Uwarunkowania historyczne sprawiły także, że w Polsce praworządność nigdy nie była wartością najwyższą. Ciągłe omijanie prawa miało swoje źródło w latach zaborów, okupacji niemieckiej czy czasach stalinowskich. Dlatego właśnie podczas gdy dla Francuzek wprowadzenie zakazu aborcji było szokiem, dla Polek problem wiązał się nie tyle z dostępem do tego zabiegu, co z jego finansowaniem.
Brak walki o prawa dla kobiet nie jest jednak równoznaczny z tym, że sytuacja kobiet wcale się nie poprawia. Katolicyzm związany z kultem Matki Boskiej narusza symboliczną rangę systemu patriarchalnego, zaś liczba kanonizowanych i beatyfikowanych przez papieża kobiet wzrasta, co daje podparcie dla budowania prestiżu i jest ważną gratyfikacją.
Pomimo tego, jak podkreśla dr Środa, najważniejsza jest edukacja i wydobycie z historii pewnej wiedzy o sytuacji kobiet. Dopóki bowiem sfera publiczna się nie oddzieli od prywatnej, w podręcznikach historii nadal nie będzie kobiet.
Czyżby zjawisko przemocy wobec kobiet się zmniejszało?
Urszula Nowakowska (dyr. Centrum Praw Kobiet) w swoim referacie skupiła się natomiast na porównaniu wyników badań OBOP-u z połowy lat 90-tych oraz z lutego 2002 nad zjawiskiem przemocy wobec kobiet.
Ostatnie sondaże wykazały, że mniej kobiet przyznaje się do tego, że padły ofiarą przemocy ze strony ich partnera (spadek z 18% do 12%). Co ciekawe, niewiele mniej mężczyzn stwierdza, że padli ofiarą przemocy ze strony żony czy partnerki. Wynikom tym jednak przeczy fakt, że liczba skazań z artykułów o przemocy wzrosła. Ciekawe jest także, że 4% kobiet przyznało się do tego, że padło ofiarą przemocy seksualnej, podczas gdy tylko 3% przyznało się, że były kiedykolwiek poniżane słowem, a 81% stwierdziło, że nigdy do tego nie doszło. Obraz ten jest idealistyczny, co pani Urszula Nowakowska upatruje w braku świadomości kobiet, czym jest przemoc. Kobiety zazwyczaj idealizują swoją rodzinę i nie przyznają się, że w ich domach dochodzi do aktów przemocy. Aby badania okazały się skuteczniejsze można by było zadać bardziej szczegółowe pytania w sondażach oraz poszerzyć pracę edukacyjną. Dużym problemem na drodze do pomocy ofiarom przemocy jest także brak danych na temat liczby kobiet zgłaszających się na policję, liczba odmów interwencji oraz liczba odmów wszczęcia postępowania. Według badań ponad 80% spraw w ogóle nie trafia do sądu, a 83% tych, które już trafią, kończą się zawieszeniem wyroku bądź karą pozbawienia wolności do jednego roku.
Utrudniona pomoc dla ofiar handlu kobietami
Brakuje także danych na temat handlu kobietami, o czym mówiła Katarzyna Kądziela (Biuro Pełnomocniczki ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn). Polska w aspekcie handlu ludźmi, a głównie kobiet i dzieci, jest krajem tranzytowym (dla Litwinek i Ukrainek), docelowym (np. dla Bułgarek) oraz krajem pochodzenia (Polki są wywożone do państw Europy Zach.). Nie można jednak ocenić skali tego problemu, ponieważ dostępne są informacje jedynie na temat skazań, a nie wykrytych przestępstw.Dodatkowo proceder ten jest trudny do wykrycia, gdyż kobiety cierpią nierzadko w równym stopniu, gdy padają jego ofiarą i gdy wychodzi on na jaw. Poza tym, często zaczynają współdziałać w przestępstwie i stają się naganiaczkami. Łapani są zaś bezpośredni wykonawcy, a rzadko organizatorzy procederu. Katarzyna Kądziela podkreśliła w swym przemówieniu konieczność przygotowania i wdrożenia strategii do przeciwdziałania wszelakim formom przemocy wobec kobiet. Pomoc jednak jest trudna ponieważ sprawa nie dotyczy tylko Polek, ale i cudzoziemek, które często przebywają w kraju nielegalnie lub popełniają przestępstwa. Brakuje centrum zbierającego dane dotyczące tego zjawiska, odpowiedniej diagnozy i procedur, które mogłyby wdrożyć służby przygraniczne, skutecznego przepływu informacji między państwami dotkniętymi tymi problemami, jak również wiedzy w społeczeństwie, także wśród służby i organów.
Jakkolwiek problem jest palący, Polska nie przystąpiła do programu unijnego Daphne wspierającego ofiary handlu kobietami, gdyż poprzedni rząd zaprzeczył skali tego zjawiska i zlikwidował stanowisko Pełnomocnika Rządu ds. Rodziny i Kobiet. Wkrótce Unia rozpocznie nowy program pomocy dla ofiar przemocy, do którego ma się także włączyć Polska.
Przeczytaj także pozostałe relacje Jakie jutro w Unii Europejskiej czeka polskie kobiety?; Polki a UE: informować, promować, zachęcać.
Źródło: inf. własna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.