Paszport, żeby przejść do sąsiada na drugą stronę rzeki. Przezroczyste reklamówki, żeby nie być posądzonym o przemyt. Tak wyglądało życie mieszkańców Goleniowa podczas trzech dni I Festiwalu Hanzeatyckiego.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku Zbyszek Łukaszewski – dyrektor Goleniowskiego Domu Kultury, czyli Centrum Aktywności Lokalnej a w Goleniowie, uczestnik ogólnopolskiej Szkoły Animatorów Społecznych – opowiedział, co planują zrobić w Goleniowie, zaproponowano mu szklankę zimnej wody. I żeby dali sobie spokój. Trzy miesiące później miał już konkrety i zapraszał w Goleniowa w ostatni weekend lipca 2005.
Pod Goleniowski Dom Kultury przy Bramie Wolińskiej
przyjechaliśmy w piątek 29 lipca po południu – I Festiwal
Hanzeatycki w Goleniowie właśnie został otwarty. W mieście (przez 2
dni trwania Festiwalu) działały 4 sceny, na których równolegle
działy się koncerty, występy zespołów dziecięcych i młodzieżowych
(przyjechał między innymi Cyrk Dziecięcy WOAK Toruń prowadzony
przez Alicję Usowicz i Klub Młodego Piromana prowadzony przez Magdę
Gutkowską z Bisztynka), poetów, akordeonistów, zespołów
folklorystycznych z całej Europy. Goleniów, Polska i świat –
mieszanki ciekawe, nie pozbawione sensu. Przez cały czas trwania
Festiwalu działała specjalna scena organizacji pozarządowych ze
stoiskami, prezentacjami, aukcjami. Oprócz występów – wystawy, dni
pszczelarza, rolnicze, turystyczne, miast hanzeatyckich,
Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne „Nad Iną”.
Golowie i Eniowie
Festiwal zorganizowany z rozmachem, ale byłby to tylko festiwal,
gdyby nie granica. Odważny, może nawet szokujący projekt „A mury
runą”. Miasto zostało podzielone na dwa państwa: Golów (żółte
barwy) i Eniów (niebieskie – kolory Goleniowa). Granicę
(naturalną?) stanowiła rzeka Ina, a punkt graniczny znalazł się na
głównym pieszym moście. Tam grupa młodzieży (nie tylko z Goleniowa)
pod wodzą animatorów z Teatru „Brama” działającego przy GDKu, przez
kilka dni budowała barykadę z opon, drewna, gratów, wieszała na
moście wyłowione z Iny śmieci – projekt miał też cele ekologicznie
uświadamiające.
Od piątku do niedzieli na moście odbywały się happeningi,
szaleństwa, rzeczy straszne i śmieszne jednocześnie. Teatr w życiu,
życie w teatrze, animacja przez duże A. Wielki rewizor siedzący na
pluszowym fotelu wysoko, kontrolujący i komentujący przechodzących
przez granicę (tłumy!) beznamiętnie głosił: „Obywatelu – narodowość
to twój skarb, chroń go”. Najważniejsze było, żeby nikt nie
pozostał obojętny, żeby przekraczając granicę coś poczuł.
Dokumenty proszę...
Granicę można było przekroczyć dzięki paszportom z odciskiem
palca, wydawanym już na miesiąc przed festiwalem (festiwal i
projekt poprzedziła kampania uświadamiająca mieszkańców i
uprzedzająca o trudnościach komunikacyjnych). Jeszcze w czasie
festiwalu stały kolejki po odbiór. W sumie wydane zostało 24 tys.
paszportów (Goleniów liczy ok. 25 tys. mieszkańców). W kolejkach
niektórzy narzekali, co to za pomysł, żeby dzielić miasto, ale
stali, odbierali, odciskali palec w tuszu, a przy przechodzeniu na
drugą stronę pokazywali paszport pogranicznikom i ochronie.
W niedzielę po południu tysiące ludzi skupiło się na i wokół mostu, ubrani i niebieskie lub żółte stroje (w zależności, czy byli Golami czy Eniami), z budzikami, telefonami, piszczałkami. To był finał finałów – ślub panny młodej z Golów i pana młodego z Eniów. Okrzyki: „Skoro oni się kochają, był ślub, radujmy się wszyscy, rozbierzmy barykadę, niech mury runą!” Budziki dzwoniły, ze sceny głównej (200 metrów dalej) wypuszczono setki gołębi, weselnicy na moście świętowali, aktorzy (czyli pogranicznicy) razem z ludźmi zaczęli rozbierać barykadę. Prawdziwe szaleństwo, tłumy forsują most, ruszają w obie strony.
Na miejscu byli, z gościny i dobrej energii GDKu i przyjaciół z Goleniowa korzystali, a teraz dają świadectwo – Marta i Piotr Henzlerowie, Stowarzyszenie CAL
Więcej informacji na stronie: http://turystyka.goleniow.pl/hanza/.