Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Raz podniesiona kwestia dotycząca miejsca kobiet i odpowiednich dla nich i dla ich umiejętności sfer życia, nabierała nowego wymiaru. Już nie dotyczyła tylko tego, czy kobiety mogą zajmować się zwalczaniem niewolnictwa, pisząc artykuły, ucząc w szkołach dla dzieci murzyńskich, wygłaszając przemówienia. Zaczęła coraz bardziej dotyczyć tego, co w ogóle kobietom wolno albo nie i przede wszystkim dlaczego. Prezentujemy kolejny odcinek cyklu "Jestem kobietą!" - wspominając działalność Angeliny i Sarah Grimké.
Prawdopodobnie dla samych kobiet był to dość
nieoczekiwany obrót zdarzeń. Zaczynając od niesprawiedliwości w traktowaniu niewolników, nie
spodziewały się, że atak będzie skierowany przeciwko nim samym. I że przyjdzie im bronić nie tylko
praw osób o innym kolorze skóry, ale i walczyć o ich własne.
Wkrótce listy jednej z bojowniczek o prawa niewolników, Sarah Grimké, wysyłane do przewodniczącej kobiecego stowarzyszenia przeciwko niewolnictwu, znane jako Listy o równości płci, zaczęły być publikowane w wielu gazetach.
Pisała w nich: "Oto jak widzę siebie: Bóg stworzył wszystkich ludzi równymi. On jest naszym Prawem, Królem i Sędzią, wobec niego i tylko wobec niego zobowiązane jesteśmy do posłuszeństwa. To przed nim i tylko przed nim rozliczać się będziemy z wykorzystania talentów, którymi nas obdarzył". I w innym miejscu: "Nie proszę o żadne przywileje dla mojej płci. Żądam tylko równości. Żądam tylko od naszych braci zdjęcia stopy, która przygniata nasz kark". Druga z sióstr Grimké, walczących o prawa niewolników, Angelina, była pierwszą kobietą, która miała możliwość wystąpienia przed amerykańskim ciałem ustawodawczym.
W 1838 roku mówiła ona: Staję przed wami, jako obywatelka, w imieniu tysięcy kobiet podpisanych pod deklaracją w sprawie niewolnictwa, sprawie niezwykłej wagi, z politycznego, moralnego i religijnego punktu widzenia. Ponieważ jednak jest to także sprawa polityczna, wielu sądzi, że kobiety nie mają z tym nic wspólnego. Czy dlatego, że jesteśmy matkami, żonami i córkami nie jesteśmy obywatelkami? Czy my nie mamy kraju? Czy jesteśmy zwolnione z odpowiedzialności za jego winy i poczucia wstydu za jego działania? (…) Ja stoję na stanowisku, że to jest sprawa amerykańskich kobiet. Nie tylko dlatego, że to jest moralne czy religijne zagadnienie, ale właśnie dlatego, że jest to sprawa polityki. Jesteśmy obywatelkami tego kraju i nasz honor, szczęście i pomyślność związane są z polityką, sprawowanymi rządami i prawem".
Wystąpienie A. Grimké odbiło się szerokim echem w prasie. Komentarze były, jak można się spodziewać, różne: "Grimké wykazała niezwykły jak na kobietę talent oratorski. W żadnym razie nie była speszona, przyjmując postawę tak niepasującą do jej płci" czy: "To wielki dzień nowoczesnej Ameryki, kiedy kobieta żąda praw dla kobiet".
Wkrótce listy jednej z bojowniczek o prawa niewolników, Sarah Grimké, wysyłane do przewodniczącej kobiecego stowarzyszenia przeciwko niewolnictwu, znane jako Listy o równości płci, zaczęły być publikowane w wielu gazetach.
Pisała w nich: "Oto jak widzę siebie: Bóg stworzył wszystkich ludzi równymi. On jest naszym Prawem, Królem i Sędzią, wobec niego i tylko wobec niego zobowiązane jesteśmy do posłuszeństwa. To przed nim i tylko przed nim rozliczać się będziemy z wykorzystania talentów, którymi nas obdarzył". I w innym miejscu: "Nie proszę o żadne przywileje dla mojej płci. Żądam tylko równości. Żądam tylko od naszych braci zdjęcia stopy, która przygniata nasz kark". Druga z sióstr Grimké, walczących o prawa niewolników, Angelina, była pierwszą kobietą, która miała możliwość wystąpienia przed amerykańskim ciałem ustawodawczym.
W 1838 roku mówiła ona: Staję przed wami, jako obywatelka, w imieniu tysięcy kobiet podpisanych pod deklaracją w sprawie niewolnictwa, sprawie niezwykłej wagi, z politycznego, moralnego i religijnego punktu widzenia. Ponieważ jednak jest to także sprawa polityczna, wielu sądzi, że kobiety nie mają z tym nic wspólnego. Czy dlatego, że jesteśmy matkami, żonami i córkami nie jesteśmy obywatelkami? Czy my nie mamy kraju? Czy jesteśmy zwolnione z odpowiedzialności za jego winy i poczucia wstydu za jego działania? (…) Ja stoję na stanowisku, że to jest sprawa amerykańskich kobiet. Nie tylko dlatego, że to jest moralne czy religijne zagadnienie, ale właśnie dlatego, że jest to sprawa polityki. Jesteśmy obywatelkami tego kraju i nasz honor, szczęście i pomyślność związane są z polityką, sprawowanymi rządami i prawem".
Wystąpienie A. Grimké odbiło się szerokim echem w prasie. Komentarze były, jak można się spodziewać, różne: "Grimké wykazała niezwykły jak na kobietę talent oratorski. W żadnym razie nie była speszona, przyjmując postawę tak niepasującą do jej płci" czy: "To wielki dzień nowoczesnej Ameryki, kiedy kobieta żąda praw dla kobiet".
Dziś, argumenty używane przez obydwie siostry, nie
mają już takiej siły rażenia, nie brzmią tak mocno. Trzeba jednak pamiętać, że pochodzą z lat 30.
XIX wieku. A w tym kontekście można je uznać za jedną z pierwszych deklaracji dotyczących praw
kobiet w Stanach Zjednoczonych.
na podstawie: "Women together. A history in
documents of women's movement in the United States", Judith
Papachristou, 1976.
Jestem kobietą! Wydaje się, że to niewinne oświadczenie. Wypowiedziane zwyczajnie, bez dumy, zażenowania, po prostu: jestem kobietą. Może nawet zbędne, bo potwierdzające to, co i tak widać. Czy zawsze było tak było? No właśnie! To ciekawy wątek. Organizacje kobiece, a zwłaszcza feministyczne, doskonale znają historię ruchu kobiecego. Wiedzą, ile już udało się osiągnąć i co jeszcze zostało do zrobienia, żeby to proste oświadczenie nie niosło ze sobą zbędnych konotacji, żeby nie dzieliło, nie wskazywało z góry miejsca w hierarchii społecznej. Dla pozostałych, tych, którzy mają szczęście, że są kobietą albo to szczęście, że są mężczyzną, ale nie zajmują się tą problematyką na co dzień, ta historia przemian świadomościowych, nawet jeśli amerykańska, też może być ciekawa.
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.