Piętnaście lat po wydarzeniach na Placu Tiananmen ludzie w dalszym ciągu są aresztowani i prześladowani w związku z demokratycznymi protestami z 1989 roku. Wielu ludzi pozostaje w więzieniach za swój udział w protestach, powiedziała Amnesty International.
Nie zostało przeprowadzone żadne jawne dochodzenie w sprawie śmierci i
aresztowań, które wiążą się z demonstracjami. Amnesty International posiada listę ponad 50 osób,
które są najprawdopodobniej w dalszym ciągu uwięzione za udział w protestach. Grupa ta jest tylko
ułamkiem prawdziwej liczby osób, która nigdy nie została wypuszczona przez władze.
Trzy kobiety: Ding Zilin, Zhang Xianling i Huang Jinping zostały w
marcu zatrzymane na kilka dni za próbę uczczenia rocznicy. Wszystkie są członkiniami "Matek z
Tiananmen" - grupy krewnych ofiar, którzy walczą o wymierzenie sprawiedliwości za stłumienie
protestów z czerwca 1989 roku.
Ciała części osób zamordowanych podczas tłumienia protestów zostały
znalezione w nieoznaczonych grobach w środkowym Pekinie. O około 30 protestujących, którzy zaginęli
tej nocy, nic nie słyszano i uważa się ich za zmarłych. Ich rodziny stale cierpią, jako że
perspektywa odnalezienia ich ciał się jest coraz mniejsza.
Ding Zilin powiedziała, że obawia się szeroko zakrojonych prac
budowlanych w związku z przygotowaniami do Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku, ponieważ wówczas
"znalezienie nawet jednego śladu będzie niezmiernie trudne." Jej syn, Jiang Jielian, miał
zaledwie 17 lat, gdy został postrzelony w plecy i zginął w pobliżu Placu Tiananmen w czerwcu 1989
roku.
Inne znaczące głosy w Chinach nawołują rząd do wymierzenia
sprawiedliwości i przyznania, iż stłumienie protestów było złe. Wśród nich znajduje się działacz na
rzecz zdrowia i środowiska, Hu Jia, który w kwietniu został na krótko zatrzymany za apelowanie o
sprawiedliwość.
Lekarz, który ujawnił tuszowanie SARS w Chinach, Jiang Yangyong,
pracował w pobliskim hotelu w nocy 3 czerwca 1989 roku i przypomina sobie zbadanie prawie 90 ofiar.
W marcu był wielokrotnie przesłuchiwany przez policję, po tym jak napisał list otwarty, w którym
stwierdził, iż władze działały "w sposób szalony, z użyciem czołgów, karabinów maszynowych i
innych rodzajów broni, mając na celu stłumienie protestu całkowicie nieuzbrojonych studentów i
obywateli. Piętnaście lat po tych wydarzeniach władze oczekują, że ludzie stopniowo zapomną o tych
wydarzeniach."
Amnesty International w dalszym ciągu nawołuje rząd do przeprowadzenia
niezależnego dochodzenia w sprawie zabójstwa nieuzbrojonych studentów i demonstrantów. Osoby, które
uznano za odpowiedzialne za te wydarzenia, powinny być postawione przed wymiarem sprawiedliwości i
osądzone. Organizacja wzywa rząd do wypuszczenia wszystkich, którzy są w dalszym ciągu
przetrzymywani w związku z tłumieniem protestów na Placu Tiananmen, a którzy nigdy nie mieli prawa
do uczciwego procesu.
Protesty z 1989 roku rozpoczęły się w Pekinie, a potem rozprzestrzeniły się do innych głównych
miast i prowincji Chin. Demonstranci wzywali rząd do zlikwidowania korupcji oraz do wprowadzenia
demokracji i innych politycznych i społecznych praw. W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku armia
wprowadziła czołgi na Plac Tiananmen i po drodze zabiła setki nieuzbrojonych cywilów. W następstwie
tych wydarzeń dziesiątki tysięcy ludzi w całym kraju zostało aresztowanych.
W marcu 2004 roku rząd chiński stwierdził w corocznym raporcie
rządowym na temat praw człowieka, iż w roku 2003 osiągnięto "znaczący postęp" w ochronie
praw człowieka. Ukazał się on przed dyskusją Unii Europejskiej na temat zniesienia embarga na broń
w stosunku do Chin. Embargo to zostało nałożone w 1989 roku, jako bezpośrednia odpowiedź na
działania rządu przeciwko protestującym na Placu Tiananmen. Embargo nie zostało zniesione.
Dzisiaj, 4 czerwca, o godz. 19.30, jak co roku, pod Ambasadą Chin przy
ul. Bonifraterskiej w Warszawie, uczczona zostanie rocznica wydarzeń na Placu Niebiańskiego
Spokoju.
Źródło: Amnesty International