Zaledwie kilkanaście godzin trwały poszukiwania 10-letniej dziewczynki, która zaginęła we wtorkowe popołudnie we Wołczkowie. Wszystko dzięki systemowi ChildAlert, służącemu do natychmiastowego rozpowszechniania w mediach wizerunku i informacji o zaginionym dziecku.
13 stycznia 1996 roku w Arlington w Teksasie porwana została 9-letnia Amber Hagerman. Świadkiem zdarzenia był jej sąsiad, który natychmiast powiadomił policję, natomiast w poszukiwania zaangażowane zostało FBI oraz mieszkańcy zarówno miasta, jak i całego stanu. Ciało Amber znaleziono 4 dni później. Jej porywacz nigdy nie został schwytany, a okoliczności śmierci pozostały niewyjaśnione.
Ale przypadek Amber stał się inspiracją zarówno dla społeczeństwa, jak i dla władzy. Powstało PASO, organizacja społeczna lobbująca za zwiększeniem kar dla przestępców seksualnych, a dzięki wsparciu mediów ich postulaty pojawiały się w środkach masowego przekazu kilka razy dziennie. Niedługo później powołano do życia krajowy rejestr przestępców seksualnych, a którym znajdują się dane osobowe, a do którego wgląd może mieć każdy obywatel. Długofalowym następstwem tych działań jest funkcjonujący w Stanach Zjednoczonych AMBER Alert.
ChildAlert działa w 11 państwach europejskich, USA, Kanadzie i Meksyku. Uruchamiany jest w przypadku zaginięcia dziecka oraz możliwego zagrożenia dla jego zdrowia lub życia oraz podejrzenia uprowadzenia. Nie we wszystkich przypadkach bierze się pod uwagę te trzy okoliczności, dlatego sprawa z Wołczkowa jest pierwszym przypadkiem ogłoszenia ChildAlert w Polsce. Jego istotą są skoordynowane działania Policji i mediów, mające na celu błyskawiczne rozpowszechnienie wizerunku zaginionego dziecka z wykorzystaniem wszystkich dostępnych kanałów - telewizji, Internetu, telefonów komórkowych czy nośników reklamowych. Alarm ogłaszany jest standardowo na czas sześciu godzin od chwili zgłoszenia, ale oczywiście może zostać przedłużony. W większości przypadków uruchomienie ChildAlert przyczynia się do pozytywnego zakończenia sprawy.
Dzięki błyskawicznemu udostępnianiu informacji w możliwych dostępnych mediach, wiadomości dotyczące zaginionych dzieci mogą natychmiast dotrzeć do aktywnych społeczności, jakimi są bez wątpienia użytkownicy Facebooka i Twittera. W tym wypadku było nie inaczej - wg danych Instytutu Monitorowania Mediów w social mediach pojawiły się łącznie 2038 wzmianki zawierające hasło #ChildAlert, natomiast serwisy internetowe zamieściły łącznie 251 publikacji z tą właśnie frazą.
Z kolei w prasie, wg danych dostarczonych przez Newton Media fraza ChildAlert pojawiła się 18-krotnie. Wszystkie publikacje skupiały się na informowaniu o działaniu systemu. Jak podaje Newton Media, 7 spośród nich miało neutralny charakter, ale 11 artykułów, w których pojawiła się wzmianka o systemie miało pozytywny wydźwięk. Oznacza to, że oprócz informacyjnego charakteru, dziennikarz wprowadzał czytelników w warunki jakie musiały zaistnieć, by uruchomić ChildAlert. Pokazuje to siłę, jaką dysponują współczesne media cyfrowe, szczególnie jeśli chodzi o informacje mające na celu pomoc w nie cierpiącej zwłoki sprawie.
Do sprawy wrócimy.
--
Metodologia:
Źródło: Instytut Monitorowania Mediów, dane z monitoringu mediów społecznościowych i portali internetowych, z okresu 15-16 kwietnia 2015. Monitorowana fraza #ChildAlert, monitoring archiwalny.
Źródło: Newton Media, dane z monitoringu polskiej prasy, ok. 400 tytułów ukazujących się na rynku.
Źródło: Technologie.ngo.pl