(PAP) Świadomość samorządów na temat zmian klimatu nie jest zbyt duża. Urzędnicy uważają, że ten problem ich nie dotyczy. Zaczynają go dostrzegać , gdy ich gminę nawiedzi powódź, ulewa lub huragan – mówi Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju.
Zdaniem Kassenberga, mamy do czynienia z ogromnymi zaniedbaniami w obszarze budowania świadomości, a w konsekwencji w zaniechaniu działań, które zabezpieczałyby przed skutkami zmian klimatu.
„Być może natłok spraw bieżących sprawia, że urzędnicy się tym nie zajmują. Dlatego też nasze badania na ten temat, które przeprowadziliśmy w ubiegłym roku, w ramach projektu, który nazwaliśmy „Mądry Polak przed szkodą, czyli dbałość o przyszłą jakość życia”.
Widzimy bowiem, że brakuje u nas działań wyprzedzających, przygotowawczych. Jako naród sprawdzamy się w sytuacjach zagrożenia, ale nie potrafimy systematycznie działać, przygotowywać się. Myślimy – a może się uda, może nic się nie stanie?” – podkreślił prezes InE.
Głównym celem wspomnianego projektu było stworzenie wspólnego podejścia władz i społeczności lokalnych w sprawie zapobiegania sytuacjom kryzysowym, wynikającym z anomalii pogodowych: ulewnych deszczy, gwałtownych burz, huraganów, długotrwałych susz, czy powodzi.
149 respondentów z urzędów wojewódzkich, urzędów miast i gmin, straży pożarnej, jednostek zarządzania kryzysowego, parków krajobrazowych, organizacji pozarządowych, szkół, pytano o przyczyny i skutki zmian klimatu, przygotowanie gminy do sytuacji kryzysowych, podejmowane działania oraz bariery utrudniające wdrażanie działań.
„Badanie przeprowadziliśmy na niewielkiej liczbie gmin. Do sondażu zaprosiliśmy 30 jednostek. Jednak wyniki pokazały, że w zasadzie tylko w jednej z nich, system służący zapobieganiu zagrożeniom, skutkom ekstremów pogodowych, czyli zarządzanie kryzysowe, działa poprawnie” – podkreślił Kassenberg.
Większość respondentów uważała, że problem zmian klimatu to problem globalny i ich nie dotyczy.
Z czego to wynika? Zdaniem Andrzeja Kassenberga – z braku świadomości, zarówno na szczeblu lokalnym, jak i centralnym.
„Za wyjątkiem ministra środowiska, władze centralne uważają, że działania na rzecz ochrony zmian klimatu to dopust boży. Władze nie są do końca przekonane, czy zmiany klimatu wywołuje człowiek. Wystarczy przyjrzeć się temu, co się dzieje w mediach. Zamiast zastanawiać się, jak przeciwdziałać negatywnym skutkom, jak chronić klimat, mówi się w tonie sensacji, że zdania są podzielone i jedni uważają, że jest globalne ocieplenie, inni, że ocieplenia nie ma” – zaznaczył ekspert.
Dodał, że kilka dni temu prezydent USA zwolnił klauzulę tajności na zdjęcia satelitarne z Alaski, z których jasno wynika, że lądolód się cofa i że zamarzanie oceanów jest znacznie mniejsze niż kiedyś. „Jednak brakuje w Polsce klimatu do rozmów, o tym, że są to tematy ważne” – uważa Andrzej Kassenberg.
Jedyna gmina, która w badaniach odstawała od reszty respondentów, to był Racibórz, który w 1997 r. nawiedziła wielka powódź.
„Tam naprawdę działa prawidłowo system zarządzania kryzysowego. W Polsce jednak nie rozmawiamy na te tematy. Brakuje też działań w tym zakresie. Nie mówi się o tym, żeby konstrukcje budowlane powinny być mocniejsze, co je ocali w razie huraganu, ani o tym, że systemy odprowadzania wód deszczowych wymagają przebudowy. Tymczasem systemy te były budowane wtedy, gdy mieliśmy do czynienia z opadami mniej obfitymi, ale dłuższymi. A teraz mamy opady krótkie, ale bardzo intensywne. To powoduje, że słyszymy o zalanych miastach” - wyjaśnił.
Brakuje więc przygotowania do tego typu zdarzeń, a samorządy zauważają problemy wynikające ze zmian klimatu dopiero wtedy, gdy spotka je katastrofa. Potwierdzają to badania, z których wynika, że świadomość zmian klimatu jest wyższa wśród tych gmin, które doświadczyły np. powodzi (Racibórz, Nowa Sól), czy huraganu (Pisz, Piecki) oraz w większych jednostkach (Bielsko-Biała).
Inna sprawa to finanse. „Przeanalizowaliśmy programy unijne na lata 2007-2013. Praktycznie nie ma w nich działań służących adaptacji do zmian klimatu. Są drobne kwoty na zabezpieczenie brzegów Bałtyku i nic więcej. To bardzo mało” – podkreśla prezes Instytutu.
W Polsce brakuje programu do adaptacji zmian klimatu. Mamy politykę klimatyczną z 2003 r., ale jest ona głównie nastawiona na redukcję emisji gazów.
Potwierdzają to również ankietowane samorządy. Ich zdaniem, główne bariery uniemożliwiające wdrażanie działań to brak środków finansowych i brak odgórnych uregulowań prawnych. Gminy wskazywały też na niską świadomość społeczną, brak porozumienia i współpracy pomiędzy instytucjami w gminie, oziębłe relacje pomiędzy gminą a starostwem, braki kadrowe, brak edukacji w tym zakresie.
Pomimo niskiej świadomości i problemów finansowych, podejmowane są w gminach działania prewencyjne przed negatywnymi skutkami zmian klimatu (głównie w tych, które były wcześniej dotknięte różnymi katastrofami).
Przykładowo: w gminie Piecki ubezpieczono miejsca użytku publicznego. W Michałowicach i Staszowie wprowadzono ograniczenie możliwości zabudowy w strefach zalewowych. W gminie Jeleśnia powstał system monitoringu i ostrzeżeń powodziowych, a grupowe ubezpieczenia rolników zawarto w Wałczu. Ponadto gminy umacniają wały przeciwpowodziowe i inwestują w mocniejszą infrastrukturę.
Część badanych gmin podjęła też działania w kierunku adaptacji do następujących zmian klimatycznych np. zwiększanie upraw ciepłolubnych (Wałcz), odejście od upraw roślin wrażliwych na czynniki atmosferyczne na rzecz mniej wymagającej hodowli bydła mlecznego (Piecki).
Jednak, jak podkreślają autorzy sondażu, w większości sytuacji ochrona klimatu nie była celem samym w sobie, ponieważ głównym bodźcem działań była ekonomia, czyli opłacalność tych działań.
as/