Ekonomia społeczna – w Polsce być może enigmatyczne pojęcie, w Europie – potężny ruch. Nabiera kształtu dopiero w konkretach. Poniżej konkretny przykład ze Szwecji.
Socjalną ideę integracji przez pracę przynieśli do najbardziej
socjalnej Szwecji - Włosi. "Na wzgórzu nad Rimini" - tak
zatytułowany był pierwszy w szwedzkiej prasie artykuł na temat
rehabilitacji byłych narkomanów w spółdzielniach pracowniczych.
Materiał, który ukazał się w magazynie Szwedzkiego Stowarzyszenia
Pomocy Uzależnionym, dotyczył spółdzielni pracy San Partignano,
gdzie żyło i pracowało ponad dziewięciuset byłych heroinistów. Od
początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy włoskim systemem
zainteresowały się szwedzkie media, spółdzielnię w San Partignano
odwiedziło ponad tysiąc Szwedów. Wkrótce system rehabilitacji
narkomanów przez pracę zaczął działać pod Sztokholmem.
Włoski model spółdzielni, które korzystają w tym kraju z wielu
udogodnień prawnych i ulg podatkowych, został połączony ze szwedzką
ideą solidarności społecznej i nowoczesnej rehabilitacji przez
pracę. Powstała w ten sposób spółdzielnia pracy BASTA, działająca
na rzecz i w oparciu o osoby długotrwale uzależnione od narkotyków.
Należy ona do rodziny instytucji ekonomii społecznej w Szwecji -
jest stowarzyszeniem gospodarczym, wypracowującym zysk na rzecz
swoich członków. Obieg finansowy jest zamknięty - to, co BASTA
wypracuje, dzieli między podopiecznych. Członkowie spółdzielni są
dziś współodpowiedzialni za obroty wynoszące 1,4 mln euro.
Spółdzielnia "BASTA" przyjęła pierwszego "pacjenta" i rozpoczęła działalność w 1994 roku. Pieniądze na rozruch znalazł sztokholmski samorząd, widząc w BAŚCIE przede wszystkim nowoczesną metodę rehabilitacji osób uzależnionych, a nie przedsiębiorstwo społeczne. Członkostwo w BAŚCIE oznacza wypracowywanie swojego powrotu do zdrowia przez pracę. Pensja wypłacana pracownikom w gotówce (od 75 do 660 euro miesięcznie) to jedynie część zarobku. Pozostały zysk przeznaczany jest na utrzymanie centrum rehabilitacyjnego, w którym mieszkają i leczą się członkowie spółdzielni, a nadwyżki inwestowane są w tworzenie nowego miejsca pracy. Oprócz darmowego mieszkania spółdzielcy korzystają z bezpłatnej opieki medycznej, sali gimnastycznej, zajęć sportowych, kulturalnych i czytelni. Wartość całej tej oferty równa się przeciętnej szwedzkiej pensji: 1150 - 2200 euro miesięcznie.
Spółdzielnia BASTA składa się z 12 na wpół niezależnych jednostek, w których zatrudnia 60 osób. Gałęzie działalności są rozmaite. BASTA prowadzi m.in. stołówkę, szkółkę komputerową, stadninę koni i hostel dla psów. Swoje usługi spółdzielcy oferują też w ramach zespołu budowlanego, ogrodniczego, stolarskiego, usuwania graffiti, izolacji budynków i rehabilitacji. Usługi BASTY dostępne są na szwedzkim rynku, oznacza to, że zmierzyć się muszą z surowymi standardami jakości oraz - przynajmniej częściowo - pazurem wolnej konkurencji. Przy tym wszystkim cała władza w BAŚCIE należy do spółdzielców. Szefami jednostek są osoby z doświadczeniem długotrwałego uzależnienia, zarządzające tu obrotem około 110 tysięcy euro rocznie. To nie tylko pracownicza demokracja w praktyce, ale doświadczenie niezwykle motywujące - podkreślają rehabilitanci BASTY. A dla szeregowych spółdzielców perspektywa awansu.
- Niewiele przedsiębiorstw, być może żadne, nie może zaoferować szybszej kariery zawodowej niż BASTA - chwali się szef spółdzielni, Alec Carlberg. - Tym bardziej, że długiej kolejce oczekujących na pracę, wśród ludzi wykształconych i doświadczonych, byli narkomani będą siłą rzeczy jednymi z ostatnich.
- Cztery lata temu siedziałem w więzieniu ze świadomością ostatnich 20 lat pogrzebanych w uzależnieniu. Dziś jestem szefem przedsiębiorstwa - komentuje na stronach internetowych jeden z członków BASTY.
BASTA nie jest całkiem samodzielna finansowo, choć powoli na taką wyrasta. Działalność BASTY uruchomiły w dużej mierze pieniądze samorządu. W pierwszych latach działalności za pierwszy rok pracy w BAŚCIE każdego uzależnionego płacił samorząd Sztokholmu oraz administracja więzienna. Obydwaj partnerzy mają do dziś prawo kierować do BASTY byłych narkomanów, którzy korzystają z pomocy społecznej. Zlecają zatem BAŚCIE zadania z zakresu przeciwdziałania narkomanii i rehabilitacji.
W pierwszych latach zaliczkowo wypłacono spółdzielni ok. miliona euro. Bez nich spółdzielnia nie utrzymałaby płynności finansowej. BASTA radziła sobie jednak coraz lepiej i zaliczka wróciła do publicznej kasy po kilku latach działalności. Poza tym, na początku 2001 roku, na samorządowym garnuszku był już jedynie co trzeci członek spółdzielni. Reszta wypracowywała swój pobyt samodzielnie. Dziś bez subsydiów utrzymuje się 60 procent pracowników.
Obecnie władza lokalna gwarantuje BAŚCIE kontrakty na korzystanie z jej usług. Tu rodzi się zarzut, że spółdzielni nie ima się wolna konkurencja, a pozostałe podmioty, działające w podobnych obszarach, nie są równo traktowane. Członkowie spółdzielni odpowiadają, że BAŚCIE i tak jest trudniej niż firmom zatrudniającym wykwalifikowanych pracowników, które mogą skupić się w całości na zysku, nie rehabilitacji. Poza tym BASTA przynosi korzyści pozarynkowe, społeczne - integruje przez pracę. W sposób efektywniejszy osiąga to, na co w szwedzkim socjalnym systemie i tak szłyby pieniądze podatników.
- Nie można zapominać, że BASTA nie jest zwyczajnym
przedsiębiorstwem i jej bankructwo miałoby dla jej o wiele cięższe
skutki niż upadek zwykłej firmy - mówi Alec Carlsber. - Dlatego
wszystkim, a najbardziej pracownikom, niezwykle zależy na rozwoju i
przetrwaniu BASTY, a tym samym na utrzymywaniu usług na odpowiednim
poziomie.
BASTA to nie tylko przedsiębiorstwo, ale wysiłek rehabilitacyjny. Z tym, że to nie sesje terapeutów, ale praca jest tu środkiem do celu - zaleczenia długotrwałej narkomanii. Własna, godziwie opłacana praca uczy pewności siebie, daje poczucie sensu, oparcia i przewidywalności. Wyznacza horyzont czasowy dłuższy niż "do jutra". Struktura BASTY - jako spółdzielni demokratycznej, otwartej na awans pozwala na wzięcie odpowiedzialności za efekty pracy i innych ludzi.
Wszystkie te proste prawdy są terapeutycznie nie do przecenienia. Dają też lepsze efekty niż kurator sądowy czy szpitalny oddział - przekonują założyciele spółdzielni. Terapia w BAŚCIE opiera się na sześciu regułach: korzystaj z niezależności w pracy, komunikuj się otwarcie z innymi, bądź solidarny, działaj ekologicznie, bądź wzorem dla innych, szczególnie nowicjuszy.
Z drugiej strony, założyciele przyznają się do nie lada wysiłku w kwestii przełamywania u pracowników postawy roszczeniowego klienta pomocy społecznej. Trzydziestoletni i starsi byli narkomani, często długotrwale bezrobotni muszą nie tylko zgodzić się na zasady wzajemnego współżycia w centrum, ale wziąć na siebie zwykłe obowiązki pracownika-szaraka, takie jak punktualność czy dbanie o jakość usług. Niby oczywistości, ale bywa, przychodzą z trudem. BASTA jest otwarta na nowicjuszy, ale można równie szybko stąd wylecieć za złamanie którejś z trzech surowych reguł - są to narkotyki, niestawianie się do pracy i intymne stosunki z członkami spółdzielni w czasie pierwszego roku w spółdzielni.
Jednocześnie spółdzielnią rządzą dość proste, choć
sformalizowane zasady przynależności i awansu. Każdy, kto pracuje w
spółdzielni ponad rok, może złożyć wniosek o przyjęcie go w skład
spółdzielców. Zgodę wyraża Zgromadzenie Walne, zostaje się wówczas
"młodszym partnerem", a po kolejnym roku pracy otrzymuje pełne
członkostwo. Zgromadzenie spółdzielców wybiera również zarząd
BASTY, a ten z kolei obsadza dwa najważniejsze stanowiska
wykonawcze. Jest to dyrektor ds. biznesu, odpowiedzialny za
sprzedaż usług BASTY na rynek komercyjny oraz dyrektor ds.
rehabilitacji, który zarządza działaniami BASTY w sektorze
publicznym - usługami zleconymi przez samorządy lokalne oraz
państwowej administracji więziennej.
Taki model spółdzielni pracowniczej (przedsiębiorstwa społecznego) o zamkniętym obiegu zysku, gdzie dochody inwestuje się prawie wyłącznie w członków i nowe miejsca pracy rozwija się w Europie pod parasolem pojęcia ekonomii społecznej. W Polsce podobnym do BASTY przykładem integracji przez pracę jest Pensjonat "U Pana Cogito" w Krakowie, prowadzony przez osoby po kryzysach psychicznych. W BAŚCIE dodają, że integracyjny model zatrudnienia może funkcjonować nie tylko w przypadku byłych narkomanów, ale także innych grup zagrożonych marginalizacją społeczną: długotrwale bezrobotnych, uchodźców, bezdomnych czy osób z problemami psychicznymi.
BASTA jest podług szwedzkiego prawa zwykłym stowarzyszeniem. Tak więc z dobrych praktyk ekonomii społecznej mogłyby skorzystać część polskich organizacji socjalnych. Jest to wyzwanie, bo oznacza wejście na rynek z całym jego dobrodziejstwem, ale i niepewnością. Z drugiej stanowi szansę na ekonomizowanie się sektora pomocy społecznej i wyrwanie z okowów okresowych i często mizernych dotacji publicznych. W gruncie rzeczy chodzi o to, by rozdawać pracę zamiast zupy, co daje dużo lepszy efekt.
Artykuł powstał w ramach projektu "W poszukiwaniu polskiego modelu ekonomii społecznej", finansowanego ze środków IW Equal. Ukazał się w 13. numerze miesięcznika gazeta.ngo.pl (prenumerata pod adresem www.gazeta.ngo.pl ).