O tym, że Internet pełen jest złośliwych użytkowników, doskonale wiemy. Oprócz nich po światłowodach krążą również niezliczone ilości złośliwego oprogramowania, które mogą sprawić nam wiele nieprzyjemności. Jakie są największe zagrożenia w sieci?
Kiedy rozwijała się literatura fantasy, masowo powstawały tzw. bestiariusze, czyli zbiorcze opisy najróżniejszych kreatur, na jakie mogli natknąć się bohaterowie powieści, a wraz z nimi czytelnicy. Podobny bestiariusz można by stworzyć w odniesieniu do Internetu, z tą jedynie różnicą, że tutaj zagrożenia są jak najbardziej prawdziwe i realne. Spójrzmy, jakie okropieństwa uprzykrzają nam życie w sieci…
- Wirusy – tym mianem określa się zbiór wielu programów, których jedynym celem jest infekowanie, niszczenie i zdobywanie danych. Potrafią replikować się samodzielnie, automatycznie rozsyłają się do kolejnych użytkowników, tworzą w systemie luki umożliwiające przedostanie się do środka innego typu złośliwego oprogramowania. Jednym słowem: zaraza.
- Spam – potocznie tak właśnie mówi się o niechcianej poczcie. Warto pamiętać, że spam to nie tylko irytujące reklamy oraz rozsyłane hurtowo informacje o spadku po ciotce z Nairobi, ale również niebezpieczne pliki, mogące w stosunkowo łatwy sposób dostać się do naszego komputera. Czasami wystarczy z ciekawości otworzyć załącznik, albo nawet samego maila (chociaż to zdarza się bardzo rzadko).
- Botnet – zagrożenie o tyle niebezpieczne, że niewidoczne. Oprogramowanie odpowiedzialne za podłączenie naszej maszyny do botnetu nie wyrządza nam żadnych szkód (oprócz obciążenia łącza i zużywania pamięci operacyjnej), natomiast włącza nas do grupy tzw. komputerów zombie – siatki wykorzystywanej przez cyberprzestępców do przeprowadzania swoich ataków niezauważonymi.
- Malware/spyware – cyfrowe szkodniki stworzone w celu wykradania danych z dysków użytkowników. Mogą zdobyć dostęp do naszych zapisanych haseł, numerów kart kredytowych czy kont bankowych, mailingu i wszystkiego, co przechowujemy na słabo zabezpieczonym komputerze. W dzisiejszych czasach wyjątkowo niebezpieczne, bo coraz „sprytniejsze” - potrafią podszyć się właściwie pod dowolną aplikację.
- Fałszywe witryny – cyberprzestępcy stosują najrozmaitsze sztuczki, byle tylko zwabić nas w swoje sidła. Jedną z popularniejszych jest podmienianie prawdziwych stron na identyczne witryny skonstruowane tak, aby przechwycić przekazywane przez nas informacje. Dotyczy to najczęściej tych portali, na których musimy się logować, a z których można pozyskać cenne łupy – banki, sieci telekomunikacyjne, etc. Podmienione strony często różnią się jedynie szczegółem w adresie, np. zamienioną literą. Musimy być czujni.
- Zbieracze danych – wszelkiego rodzaju konkursy i promocje wyskakujące podczas odwiedzania stron o wątpliwej reputacji mają na celu skuszenie nas do podania swoich danych, które potem zostaną przemielone przez setki baz danych dla najróżniejszych firm zajmujących się masowym marketingiem na najniższym poziomie. Dlatego warto wykazać nieco sceptycyzmu, kiedy kolorowe światełka w ramce informują nas o wygraniu nowego iPhone'a 5…
To najważniejsze, najczęstsze i najgroźniejsze elementy sieciowego bestiariusza. A jako, że zagrożeń nie brakuje, lista będzie się sukcesywnie powiększać.
Źródło: Technologie.ngo.pl