Odłożyli na bok swoje zmartwienia i w potrzebie serca rzucili się w wir pomocy uchodźcom zza wschodniej granicy. Wspierają, choć niełatwo to robić przy galopującej inflacji. – Chcemy pomagać, bo to dodaje nam skrzydeł, ale na ile wystarczy nam sił? Nie wiem… – zastanawia się przedstawicielka przedsiębiorstwa społecznego.
Minione dwa tygodnie udowodniły, jak wielką siłę mają społecznicy. Podczas gdy do Polski nadciągały kolejne setki obywateli Ukrainy, na granicy, dworcach i przystankach roiło się od ludzi niosących pomoc. Organizowali transport, posiłki i tak ważne w tym czasie wsparcie psychologiczne.
W tej sytuacji nie mogło zabraknąć przedsiębiorstw społecznych, które na co dzień rozwiązują problemy w obszarze wykluczenia społecznego.
– Z wielkim podziwem oglądam działania naszych podmiotów ekonomii społecznej, którym często też jest niełatwo, ale to ich nie zaraża w kontekście pomocy – ocenia Natalia Szymanowska, animatorka Leszczyńskiego Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej, działającego przy Centrum PISOP.
Wyjątkowo długa noc
Gdy przy wschodniej granicy padały pierwsze strzały, w Spółdzielni Socjalnej Rydzynianka niepokój sięgał zenitu. Jedna z pracownic, Lena, pochodzi z Ukrainy, gdzie została jej najbliższa rodzina. Tej nocy telefon rozgrzany był do czerwoności. – Przeżywałyśmy to wszystko razem. Mocno zaangażowałyśmy się w to, aby jak najszybciej ściągnąć Sofię do Polski. Miała przyjechać na granicę z zupełnie obcymi osobami, autobusem. Stamtąd musiałyśmy ją odebrać – relacjonuje Anna Serwicka, prezeska zarządu spółdzielni.
Załoga Rydzynianki na granicę nie pojechała z pustymi rękami. Przygotowała kilkadziesiąt kanapek dla potrzebujących i zapasy wody. - Nasze prywatne samochody okazały się za małe na taki transport, dlatego wynajęliśmy busa, aby pomóc większej liczbie osób. Z pomocą przyszedł pan Mariusz z firmy Makpak, który nie wziął od nas pieniędzy – mówi dalej. Sofia trafiła w ramiona mamy po kilku godzinach oczekiwania na autokar.
Na tym pomoc się nie skończyła. Ta noc była wyjątkowo długa. Z Ukrainy napłynęły wieści, że w jednym z zaprzyjaźnionych szpitali brakuje podstawowych lekarstw i opatrunków. W Rydzynie ruszyła zbiórka kołder, poduszek, pampersów, leków przeciwbólowych i innych. Bus z darami pojechał do Katowic, tam przeładowano je do kolejnych pojazdów, aby szybko trafiły do potrzebujących. W zbiórkę włączyła się cała społeczność Rydzyny, przyjaciele, rodziny, osoby z Rawicza. – Myślę, że pomogło nam to, że wszyscy jesteśmy osobami rozpoznawalnymi, to zaufanie społeczne budowane było już od lat. Ja prywatnie jestem sołtyską, udzielam się charytatywnie w różnych miejscach. Będziemy powtarzać takie akcje – zapewnia A. Serwicka.
Nikt ze społeczników nie wie, jak będzie wyglądała sytuacja za dzień, dwa oraz jaka pomoc będzie najpilniejsza. – Czekamy na rozwój wydarzeń i jesteśmy otwarci na pomoc. Teraz chcemy tej dziewczynce jak najszybciej kupić tablet, bo być może od poniedziałku ruszą zdalne zajęcia w jej szkole. Co będzie dalej? Zobaczymy. Nie ukrywam, że się martwię, dzwonię, szukam wszędzie jakiejś dodatkowego źródła dochodu, bo też w spółdzielni nie jest nam łatwo. Wszystko drożeje, w tej chwili zżerają nas koszty – przyznaje prezeska.
Tańszy chleb
Anna Hoffmann z grodziskiej Spółdzielni Socjalnej Na Piątkę podziela obawy swojej przedmówczyni, ale cały czas szuka nowych sposobów na pomoc, choćby najmniejszą. Od 10 marca w prowadzonej przez spółdzielnię piekarni, osoby z kartą uchodźcy mogą kupić tańszy chleb (w cenie hurtowej, 3.10 zł/szt.). Ponadto spółdzielnia proponuje swoim klientom zakup chleba „w zawieszeniu”.
– Chcemy, aby każdy mógł pomóc. Klienci mogą kupić chleb, zapłacić za niego, ale nie dostaną tego chleba. My powiesimy opłacony paragon na specjalnej tablicy korkowej i gdy miejscowy dom kultury będzie organizował transport na granicę, to przekażemy mu opłacone wcześniej chleby. To mały, ale bardzo potrzebny gest – mówi Anna Hoffmann. Czy będzie to tylko chleb? Być może dołączą do niego słodkie wypieki. Na razie prezeska spółdzielni chce sprawdzić, jak rozwinie się akcja. – Jako spółdzielnia borykamy się z różnymi problemami, ale dopóki nasz okręt jest na powierzchni, to będziemy pomagać. Na tyle, na ile nas stać – zaznacza.
Bezpieczny dach nad głową
Spółdzielnia Socjalna Bon Appetit z Kościana zorganizowała w ostatnich dniach zbiórki żywności i artykułów, które dotarły na granicę w odpowiedzi na apel zaprzyjaźnionego Centrum Integracji Społecznej w Mienianach. Leszczyńska spółka Ad Bonum zbierała sprzęt militarny (odzież wojskową, buty, kamizelki taktyczne i kuloodporne, hełmy itd.).
Akcje pomocowe w subregionie leszczyńskim przybrały formę nie tylko zbiórek sprzętu i żywności. Leszczyńska Fundacja Żyrafa Edukacja Ponad Wszystko przyjęła pod dach swojej szkoły 5 dzieci oraz 3 matki. Zapewniła im schronienie, ale także edukację, zajęcia i integrację z innymi dziećmi. Spółka Nie Widzę Przeszkód udostępniła uchodźcom prowadzony przez siebie hostel. Dach nad głową nasi sąsiedzi znaleźli też w Lesznie dzięki firmie BetterLand i działającej przy niej Fundacji Jedna Planeta. – Na tę chwilę gościmy 13 osób, w tym 5 to osoby dorosłe. Ta liczba będzie się jednak zmieniać w kolejnych dniach – mówi Paweł Poloch, prezes Jednej Planety.
Gostyńska Fundacja Absolwent udostępniła u siebie przestrzeń, w której odbywają się zajęcia dla ukraińskich dzieci, a Stowarzyszenie Sporty Walki Gostyń zaprosiły je na bezpłatne treningi. Także w Lesznie powstało miejsce spotkań i integracji. Fundacja Arena i Świat zorganizowała w siedzibie PWSZ Leszno świetlicę dla ukraińskich społeczności.
– Jako Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej jesteśmy dumni z zaangażowania przedsiębiorstw społecznych z subregionu leszczyńskiego. Wiemy, że ich pomoc będzie niezbędna też w późniejszym czasie. Przed nami szereg wyzwań związanych z pracą, integracją ze społecznością lokalną. Do Polski przyjeżdżają szczególnie kobiety i dzieci dlatego niezbędna jest współpraca na poziomie lokalnym. Jako OWES już teraz planujemy takie działania – podsumowuje Dorota Surma z Centrum PISOP.
W działania pomocowe na rzecz Ukraińców angażują się organizacje pozarządowe, ale też społeczności lokalne, grupy nieformalne. Chcesz opowiedzieć nam o swoim zaangażowaniu i zainspirować innych do działania? Napisz! Adres mail: anna.twardowska@pisop.org.pl.
Źródło: Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich "PISOP"