Mamy różne zainteresowania, mieszkamy w zupełnie innych krajach, żyjemy w odmiennych kulturach. Jedni mówią po łotewsku, drudzy po polsku, a trzeci po portugalsku. Każdy jest wyjątkową osobą o zupełnie różnych poglądach i zwyczajach. Jest jednak coś, co nas wszystkich łączy: w Europie czujemy się jak w jednym, wielkim domu.
Wystarczyła myśli, idea kilku studentów europeistyki i dziennikarstwa, odrobina środków materialnych oraz ogromny zapał wielu młodych ludzi, aby stworzyć niesamowity i wielowymiarowy projekt, który nie tylko będzie edukował społeczeństwo, ale też wiele nauczy samych uczestników. Mowa oczywiście o inicjatywie At Home in Europe, międzynarodowej kampanii społecznej realizowanej przez młodzież z trzech, zupełnie różnych krajów. Jest to niezwykłe przedsięwzięcie o ogromnej roli współpracy między ludźmi, którzy chcą walczyć z największym mankamentem współczesnej Unii Europejskiej – z niską frekwencją wyborczą. Naszym celem jest zbudować kapitał społeczny we własnych krajach, mający położyć porządne fundamenty społeczeństwa obywatelskiego.
Narodziny idei
To właśnie na spotkaniach Toruńskiej Agendy Kulturalnej i Stowarzyszenia Inicjatyw Niemożliwych Motyka narodził się pomysł napisania projektu, którego celem miałoby być pobudzenie młodych ludzi w wieku 18-30 lat do udziału w europejskich wyborach parlamentarnych. Dzięki współpracy z wieloma partnerami, takimi jak Associação CHECK-IN – Cooperação e Desenvolvimento i Associação Juvenil COI z Portugalii oraz Kekava Municipality Culture Agency i Piedzivojumu parks z Łotwy, udało się zebrać trzy, zupełnie różne narodowościowo grupy, które przygotują kampanię społeczną. Z pomocą przyszły także środki z unijnego programu Komisji Europejskiej „Młodzież w działaniu”, który powstał po to, aby wspierać walkę z zakorzenionymi w świadomości młodych ludzi uprzedzeniami i stereotypami. I w takim też celu spotkaliśmy się w Toruniu, w głównym centrum dowodzenia i miejscu, gdzie nasza współpraca miała mieć swój początek.
Ranne ptaszki
13 stycznia 2013 roku, godzina 9:00: w siedzibie polskiej grupy wrze – musimy przecież niedługo przywitać naszych gości z zagranicy. Portugalczycy przyjechali wieczorem, Łotysze przed świtem. Przygotowujemy plakaty powitalne, puszczamy wodzę fantazji. U większości ujawnia się talent artystyczny, u niektórych – raczej jego brak. Jednak to nie powstrzymuje tych drugich przed działaniem. Liczy się gest, nawet jeśli narysowane literki są paskudne. Ktoś drze plakat, zaczyna tworzyć następny. Gdzieś indziej, chyba w rogu, siedzi młody człowiek, który intensywnie pracuje nad identyfikatorami z imionami i nazwiskami. Generalnie widać, że dużo się dzieje. Wszystko musi być przecież dopięte na ostatni guzik.
Około dwie godziny później jesteśmy już pod hostelem, w którym nocowali przyjezdni. Za chwilę przywitamy ich chlebem i solą, zgodnie z (podobno) naszą tradycją. Nieco obawiamy się, że może to „zalatywać wiochą”, ale wkrótce dociera do nas, że był to pomysł genialny. Już niebawem obserwujemy uśmiechniętych i radosnych obcokrajowców, którzy delektują się… chlebem z solą. Nie spodziewaliśmy się, że niektórzy będą nawet prosić o więcej! Pierwsze wrażenie wyszło nam perfekcyjnie.
Wtorkowe, środowe i czwartkowe prace
Kolejne dni przebiegają pod znakiem warsztatów związanych w komunikacją społeczną i Unią Europejską. Mamy okazję wysłuchać interesujących wykładów o problemach, z którymi musi się zmierzyć się sojusz europejskich państw. Rozmawiamy o tym, jak możemy podnieść frekwencję wyborczą, szukamy metod na radzenie sobie z podstawowymi zarzutami przeciwko UE. Dyskutujemy głównie o jej wadach, żeby wiedzieć, z czym musimy zmierzyć się przygotowując kampanię społeczną. A to bardzo ważne, bo jej celem ma być przede wszystkim zachęcenie młodych ludzi do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Dochodzimy do pierwszych i bardzo ważnych wniosków – w społeczeństwach naszych krajów brakuje odpowiedniej edukacji obywatelskiej. Zaczynamy rozumieć, że kluczem do przekonania innych jest zachowanie apolityczności i postawienie na wspólne, ponad podziałowe wartości. Szukamy plusów, dopatrujemy się minusów. Wykładowca pokazuje nam podstawowe problemy Unii, staramy się o nich dyskutować. Na koniec wychodzimy bez ostatecznego stanowiska, z luźnymi hasłami, nad którymi musimy pomyśleć.
Na zajęciach z PR-u też nie jest łatwo. Najpierw poznajemy podstawowe techniki promocji, później bierzemy udział w zajęciach praktycznych. Dowiadujemy się, czego należy unikać podczas działania w mediach, a na co trzeba zwrócić szczególną uwagę. Potem pracujemy w grupach, żeby utworzyć pierwsze, wspólne idee. Na dniach pojawia się też grafik, z którym projektujemy wspólne logo, a gdzieś na korytarzu jeden z naszych kamerzystów nagrywa spoty z obcokrajowcami. Podczas przerw wychodzimy jadać w różnych restauracjach, wieczorami integrujemy się na wspólnych imprezach. Dużo się dzieje, plan jest napięty i nie ma czasu na wylegiwanie się!
Czwartek przebiega pod znakiem lip duba. Pracujemy nad wspólnym projektem wideo, które mamy wykorzystać do promocji naszych wartości. Na początku pojawia się jeden, wstępny pomysł. Jego zadaniem jest pobudzenie uczestników do rozmowy. Zaczynamy wymieniać się koncepcjami, dokonujemy swoistej burzy mózgów. Wypracowujemy wstępny i główny plan tego, co filmik ma zawierać. Dochodzimy do wniosków, że postawimy na pokazanie problemów społecznych, a potem pokażemy, że głosowanie jest pierwszym krokiem do ich rozwiązania.
Korzyści
Piątek to czas pożegnania, a więc i podsumowania tego, co dało nam pierwsze spotkanie w ramach inicjatywy „At Home in Europe”. Zrozumieliśmy, że mimo różnic dzielących Europejczyków, jest też mnóstwo rzeczy, które nas łączą. Owszem, każda z narodowości ma inne tradycje, w wielu rzeczach moglibyśmy się nie zrozumieć, jednak szczerze mówiąc – przez ten czas ciężko było dostrzec jakieś wyraźne różnice. Może poza tym, że młodzież z Portugalii jest bardziej otwarta, a Łotysze i my potrzebowaliśmy więcej czasu na integrację. Jednak mimo takich błahostek, dogadywaliśmy się niezwykle dobrze, szybko nawiązaliśmy pierwsze, nowe znajomości.
Warto też zauważyć, że było to czas, który pozwolił nam podszlifować nasz angielski, wykorzystać go w praktyczny sposób. Mimo że na początku szło nam to bardzo opornie, z czasem wszyscy się przełamaliśmy, może z wyjątkiem jednej, nieco nieśmiałej osoby. Dużo też dowiedzieliśmy się o sobie nawzajem i przede wszystkim, co w tym wszystkim chyba najważniejsze, wypracowaliśmy wstępny projekt lip duba, który chcemy wykorzystać do naszej kampanii.
Nasz cel
Przez ten cały czas zdążyliśmy zrozumieć, co jest naszym priorytetem. Chcemy przygotować masową kampanię społeczną, mającą zachęcić obywateli Polski, Łotwy i Portugalii do udziału w wyborach. Pragniemy pokazać, że każdy z nas ma wpływ i że „jestem tylko jednostką, mój głos nic nie znaczy” pomnożone razy kilka milionów daje ogromną siłę. Że taka postawa to też głos, tyle że głos obojętności. To jest naszym prawdziwym celem. Musimy wyedukować tyle osób, ile się tylko da. Pozwolić im zrozumieć, że Unia Europejska nie składa się tylko z eurooptymistów, ale także z eurosceptyków. Pokazać, że każdy może znaleźć polityków reprezentujących jego poglądy. O to będziemy walczyć i to jest nasz cel. O naszych działaniach postaramy się informować na bieżąco.
Źródło: Stowarzyszenie Motyka