Apple i Google narzucają państwom swoją wolę. Polityczna wojna wokół aplikacji do contact tracingu
„Wytwórcy systemów operacyjnych – Google i Apple – trzymają w swoich rękach klucze do sukcesu eksperymentu z aplikacjami śledzącymi kontakty społeczne. W ciągu trzech tygodni narzucili swój model państwom, które przestały mieć cokolwiek do powiedzenia. Skapitulowały już Niemcy, Francji pozostały groźby słowne, a Wielka Brytania się waha", pisze na łamach Klubu Jagiellońskiego Bartosz Paszcza.
– Na razie Google i Apple chronią naszą prywatność, ale bez publicznego nadzoru nie będziemy mieć gwarancji, że tak pozostanie. Polityczne skutki tego eksperymentu mogą zostać z nami na dłużej niż którakolwiek z koronawirusowych aplikacji – przekonuje Bartosz Paszcza.
Jednak w kwestii prywatności Google i Apple mają wiele na swoim sumieniu, na przykład program PRISM, ujawniony przez Edwarda Snowdena. Co jednak absolutnie najważniejsze, prywatne firmy z siedzibami w Dolinie Krzemowej nie posiadają mandatu do decydowania o politycznych wyborach naszej społeczności.
Desperacko potrzebujemy wprowadzenia instytucjonalnej kontroli nad kształtem tych rozwiązań. W szczególności Google i Apple nie powinny przejąć kontroli nad całością śledzenia kontaktów (faza druga ich inicjatywy). Wówczas państwa nie będą kontrolować nawet kształtu korzystającej z danych aplikacji. Kod rozwiązania Google’a i Apple’a mimo zapowiedzi wciąż nie jest dostępny i raczej nie zapowiada się na to, by firmy oczekiwały demokratycznej kontroli nad jego powstawaniem.
Ta sytuacja ma też potencjalne skutki długoterminowe. Pierwszym z nich jest awans Google’a i Apple’a do roli partnerów niemal koniecznych przy dalszym rozwoju telemedycyny i cyfrowej opieki zdrowotnej. Państwa w wypadku przyszłych usług medycznych będą się zwracać do sprawdzonego duetu „G+A”. Innymi słowy, pomoc w walce z wirusem dzisiaj może się przełożyć na miliardowe kontrakty i duopolizację tego błyskawicznie rosnącego rynku w przyszłości, ostrzega Frederico Guerrini w „Forbesie”.
Jak twierdzi „The Economist” w felietonie Charlemagne, jesteśmy świadkami pierwszego poważnego testu europejskiego przywiązania do prywatności. Niewykluczone, że stworzenie skutecznej aplikacji do śledzenia kontaktów wymagać będzie kompromisu między prywatnością a ochroną zdrowia. Bruksela, broniąc nas przed globalnymi firmami, dowodziła sensu swojego istnienia. Tymczasem wielokrotnie wcześniej stawiane pod pręgierzem Google i Apple w sprawie niedotrzymania prywatności dziś przelicytowały UE. Jeśli nie ustąpią nawet o krok, będą w wygodnej pozycji odbierania pochwał ekspertów od prywatności. W tym czasie europejskie państwa mogą ponosić społeczne i ekonomiczne koszty niedostatecznego działania śledzenia kontaktów w walce z pandemią.
Źródło: Klub Jagielloński