Ksiądz Krzysztof Dobrogowski pracuje w Brańsku 2,5 roku. Od pierwszej chwili, gdy się pojawił w tej pięciotysięcznej, podlaskiej miejscowości, zaczął współpracować ze społecznością lokalną. – Bardzo mnie boli, że ludzie ze sobą nie rozmawiają, nie spędzają czasu – mówi duchowny. – Wolą siąść przed telewizorem albo włączyć komputer…
Nie jestem wrogiem tych urządzeń – również z nich korzystam – ale do tego nie może ograniczać się całe życie. Proszę sobie wyobrazić, że nawet uczniowie konkretnej klasy tak naprawdę się nie znają, bo zaraz po lekcjach pędzą do domu i siadają przed ekranem…
Sposobem na postępującą dezintegrację społeczną, na oddalanie się ludzi od siebie, może być zaangażowanie w formy aktywności proponowane przez księdza Krzysztofa. Mimo, że zorganizowane wokół parafii, nie są skierowane wyłącznie do katolików. – Chociaż prawdą jest, że w Brańsku nie ma zbyt wielu przedstawicieli innych wyznań – zaznacza duchowny. – Miałem jednak raz taką sytuację, choć akurat w szkole, gdzie uczę religii: Podeszła do mnie prawosławna dziewczynka i spytała, czy może przyjść na katolicką katechezę. Oczywiście wyraziłem zgodę.
Młodzież na pierwszym planie
Swoje działania animacyjne ks. Krzysztof Dobrogowski skierował przede wszystkim do młodzieży. – To ta grupa najbardziej narażona jest na zagrożenia współczesnego świata. Nie posiada lub widać w niej bardzo ograniczone więzi: z rówieśnikami i resztą społeczności – tłumaczy animator. – Uznałem, że mogę zaproponować dwie najbardziej efektywne formy działania: wyjazdy i zajęcia sportowe. Połączenie turystyki, sportu i integracji oraz aspektów religijnych daje wspaniałe rezultaty: zagospodarowanie czasu wolnego, wspólny wysiłek, jednoczącą pracę, okazję do sprawdzenia się w działaniu, naukę…
Wyjazdy organizowane przez księdza Krzysztofa to czasem kilkugodzinne wypady, innym razem dwutygodniowe turnusy, podczas których może z młodzieżą solidnie popracować – W obozie w Sierakowie wzięło udział około dwustu młodych z całej Polski, w tym dwadzieścia osób z Brańska. Na takim wyjeździe uczestnicy nie tylko się integrują wewnątrz swojej grupy, ale też poznają innych, otwierają się na nich, wymieniają doświadczeniami.
Bierze w nich udział najczęściej udział aktywna młodzież skupiona w brańskim oddziale Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, ale nie zamykamy się tylko na nich – zaznacza ksiądz Krzysztof. – Wręcz przeciwnie. Zależy mi na tym, aby nie powstały w Brańsku dwie hermetyczne grupy: KSM, młodzież związana z Parafialnym Klubem Sportowym „Karol” i „Oazą”, która miałaby stanąć w opozycji do młodych niezrzeszonych w katolickich organizacjach.
Sport jest kolejną pasją ks. Krzysztofa Dobrogowskiego. Sam gra w piłkę siatkową i nożną. Wierzy, że spotkania, treningi, zawody mają olbrzymi wpływ na rozwój i życie ludzi (nie tylko młodych). – Na razie udało nam się utworzyć dwie sekcje piłki nożnej, ale w planach mamy kolejne dyscypliny sportowe. Wszystko zależy od zainteresowania i możliwości – opowiada ksiądz – sportowiec. Działalność „sportowa” nie ogranicza się tylko do Klubu „Karol”, do którego należy około 30 chłopców, ale wychodzi znacznie szerzej. – Ksiądz Dobrogowski stworzył od podstaw brańską bazę parafiadową – mówi Anna Turowska z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży – a w zawodach biorą udział też liczne drużyny z okolicznych miejscowości i parafii. Wikariusz z Brańska postarał się o środki pieniężne, umożliwiając młodym sportowcom wyjazd do Warszawy na Międzynarodową Parafiadę Dzieci i Młodzieży. Zawodnicy z naszego miasteczka mogli zmierzyć się z zespołami pochodzącymi często z większych miast. Porównywanie swych możliwości nierzadko wzmagało w brańskiej młodzieży poczucie własnej wartości oraz przełamywało małomiasteczkowe bariery i kompleksy – co podkreśla Prezes KSM.
W poszukiwaniu następców
Ksiądz Krzysztof w pracy animacyjnej korzysta również z „kościelnych” instrumentów. Stara się w problemy lokalnej społeczności zaangażować członków scholi, uczestników Ruchu „Światło-Życie”. Zainicjował również wydawanie gazetki parafialnej, która nie tylko dotyczy kwestii religijnych i kościelnych, ale także porusza tematy związane z historią Brańska i dawnymi zwyczajami Podlasia. Młodzież z KSM opiekuje się także dziećmi ze Świetlicy Środowiskowej „Promyk Dnia” – placówki otwartej z inicjatywy księdza.
– Praca z młodzieżą daje mnóstwo satysfakcji, ale wiąże się też z ich słomianym zapałem. Próbują podejmować liczne inicjatywy, mają pełno pomysłów i planów, ale szybko ten entuzjazm i gotowość do pracy gaśnie – uważa ks. Krzysztof Dobrogowski. – Dlatego jednak jednym z moich podstawowych zadań jest wykształcenie takiej grupki aktywnych, którzy będą mogli mnie zastąpić. Przecież – jako ksiądz – nie będę w Brańsku zawsze, w każdej chwili mogę być przeniesiony do innej parafii.
Na szczęście efekty takiego podejścia widać. Ksiądz przyznaje, że zauważył już osoby, które same potrafią rozwiązywać problemy grupy. – Współpracują ze mną studenci, a także stosunkowo starsze osoby, które „opiekują się” młodszymi, np. gimnazjalistami. Starają się im pomóc, doradzić, ale i trochę pokierować ich działaniami. Być może jest to efekt podejścia animatora, który – jak sam przyznaje – dba przede wszystkim o stronę duszpasterską, zatem sprawy organizacyjne, coraz częściej biorą na siebie osoby z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży i Parafialnego Klubu Sportowego „Karol”.
Szerszy plan
Wbrew pozorom, nie tylko młodzieżą zajmuje się ks. Krzysztof Dobrogowski. Jedną z rewolucyjnych inicjatyw była zmiana charakteru corocznej imprezy z okazji Dnia Dziecka. Zwykle odbywało się Święto Sportu na terenie szkoły i przedszkola, przeznaczone dla dzieci i młodzieży. Pomysł księdza był inny. Udało się zorganizować Rodzinny Dzień Dziecka. Ksiądz Krzysztof przedstawił zupełnie odmienną koncepcję świętowania. Wyeksponował w niej wizję dziecka nieoderwanego od kontekstu rodziny – opowiada Anna Turowska. – Duchowny nawiązał współpracę z Miejskim Ośrodkiem Kultury. Stworzył zespół współorganizatorów czuwających nad przebiegiem imprezy. Zadbał o kadrę sędziowską (nauczycieli wychowania fizycznego), którzy nieodpłatnie czuwali nad przestrzeganiem zasad „Fair Play”. Osobiście zajął się organizacją nie tylko programu artystyczno-sportowego, ale także dotarciem do sponsorów.
Nie tylko Rodziny Dzień Dziecka był skierowany do szerzej grupy odbiorców. Ważnym wydarzeniem stały się Dożynki Dekanalne. Wprawdzie święto to odbywało się od dawna i miało swoją tradycję, jednak ksiądz nadał mu inny wymiar. Zamiast Mszy dziękczynnej i rozejścia się uczestników do domów, zaproponował rozbudowanie wydarzenia. – Robimy to wspólnie ze Zrzeszeniem Przedsiębiorców Ziemi Brańskiej – mówi ksiądz Krzysztof. – Stwierdziliśmy, że Dożynki to dobra okazja do wspólnego świętowania i udało nam się wzbogacić program o konkursy: na najpiękniejszy wieniec dożynkowy, powożenia bryczką, rozpoznawania zbóż i wiązania pasów ze słomy. Dzień zakończyliśmy zabawą taneczną. W końcu Dożynki to nie tylko modlitwa, ale i kulturalna rozrywka.
Dobry animator ciągle się uczy i dopasowuje swoje pomysły do rzeczywistości i potrzeb. Tak było i w tym przypadku. – Zauważyłem, że dużo emocji wzbudził konkurs plecenia pasów słomianych. Pomyślałem: Czemu z samej czynności nie zrobić wydarzenia? Przecież w każdej wsi istniałaby możliwość „trenowania” tej konkurencji. Jest to kolejna okazja do poznania się, zbliżenia. Dziadkowie mogą nauczyć zwyczajów swoich wnuków.
Współpraca, partnerstwo – słowa-klucze
W przypadku Dożynek duże znaczenie miała współpraca z miejscowymi przedsiębiorcami. Liczne ich grono sponsorowało wydarzenie. Kluczem do sukcesu pracy animacyjnej jest szeroka współpraca z instytucjami i ludźmi wpływowymi w danej społeczności – uważa wikariusz z Brańska. – Udało nam się wypracować zasady współpracy z Urzędem Miasta i Gminy, które wspierają nasza działania i czasem fundują nagrody, a także Miejskim Ośrodkiem Kultury i Zespołem Szkół im. Armii Krajowej w Brańsku, która udostępnia nam sale i boiska. Nie można zapominać też o współpracy z konkretnymi ludźmi. To nie tylko przedsiębiorcy, ale i nauczyciele – szczególnie wychowania fizycznego, którzy włączają się w nasze imprezy i rodzice dzieci biorących w nich udział.
Z rodzicami jednak wiąże się pewien problem. Jak mówi ksiądz Krzysztof, część z nich to osoby otwarte, chętne, współpracujące, ale są też tacy, którzy nie pozwalają swoim dzieciom na udział w społecznych inicjatywach. Pomóc może wówczas jedynie osobista rozmowa księdza, próba spojrzenia na daną kwestie w odmienny sposób.
Trudności pojawiają się też inne, choćby z samą młodzieżą. – Czasem sporo wysiłku kosztuje mnie dopilnowanie ich odpowiedniego zachowania. Wiadomo, młodzież to młodzież, ma swój styl funkcjonowania – mówi ks. Krzysztof Dobrogowski. –Posiada mnóstwo pomysłów, ale czasem nie widzą, że są one nieprzemyślane i mogą kogoś ranić, działać na czyjąś szkodę, ale i na to jest sposób – rozmowa. Sami szukają lepszych dróg działania, rozwiązania problemu. Uczy ich to też dorosłości… Trzeba mieć dużo cierpliwości, nie zniechęcać się, wykazywać konsekwencję. Z jednej strony młodzi próbują przekroczyć moje granice cierpliwość, z drugiej jednak szybko uświadamiam sobie, że przecież sam działałem w podobny sposób.
Te trudności nie zniechęcają księdza Krzysztofa Dobrogowskiego. – Robię to, co lubię i to, w czym widzę sens – zapewnia. – Gdy byłem dzieckiem, obserwowałem duchownych, którzy działali na rzecz swoich parafian – również w wymiarze społecznym. Pragnę iść ich śladem, przekazując swoim parafianom część siebie.
Anna Turowska, z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, zgłosiła Laureata do Konkursu im. H. Radlińskiej. Oto Jej opinia o ks. Dobrogowskim: Wszędzie prowokuje do działania, zachęcając do niepoddawania się apatii i stagnacji społeczeństwa, nawołując do tworzenia licznych partnerstw. Pragnie zmieniać mentalność społeczną metodą małych kroków.
Anna Turowska: Nasz duszpasterz umie zarazić swoją pasją nawet skłócone ze sobą strony, jednocząc je w realizacji założonego celu. Uczy odchodzenia od partykularnych interesów na rzecz dobra wspólnego. Aktywizuje rzesze ludzi dobrej woli, przełamuje schematy zachowania, zmienia mentalność, nie załamuje się w obliczu trudności, a co ważne - jest konsekwentny nawet, gdy zderza się z ludzką zazdrością i małomiasteczkową podejrzliwością.
Usłyszałem kiedyś, że z Parafii Brańska pochodzi Prezes Firmy Cukierniczej „Mieszko”. Na początku próby kontaktu nie były skuteczne, jednak po dwóch tygodniach pan Prezes pozytywnie odpowiedział na moją prośbę, wystosowaną listownie. Potwierdził, że – jako osoba związana z tym terenem – chętnie wesprze działalność Parafialnego Klubu Sportowego „Karol”.
Źródło: Stowarzyszenie CAL