Amnesty International przypomniało o Tienanmen
Przed ambasadą Chin w Warszawie przedstawiciele Amnesty International zorganizowali wczoraj happening ku czci ofiar masakry na Placu Tienanmen w Pekinie. 4 czerwca 2003 minęło 14 lat od tej tragedii.
14 lat temu w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku na Plac Niebiańskiego Spokoju - Tienanmen w Pekinie wjechały czołgi. Na Placu tysiące chińskich studentów demonstrowały przeciwko komunistycznemu reżimowi. Czołgi rozgromiły tłumy zebrane na placu. Zginęło wówczas około 2 tysięcy osób, a setki osób do dziś nie odzyskały wolności.
Amnesty International zorganizowała happening, by pokazać, że pamięć o ofiarach masakry jest wciąż żywa. Uczestnicy happeningu zbudowali symboliczny mur, na którym wypisali kilka dat, upamiętniających najdramatyczniejsze wydarzenia ostatnich lat. Na murze wypisano daty: Pekin 1989, Sarajewo 1992, czy Nowy Jork 2001. Odsłonięto również na dzisiejszą noc pamiątkową tablicę, pod którą zapłonęły znicze. W happeningu wzięła udział Joanna Szczepkowska. Aktorka apelowała: "O tych, którzy zginęli, pamiętajmy, o tych, którzy zaginęli pytajmy". Organizatorzy happeningu przygotowali również pokaz slajdów oraz sztuki walki tai chi.
Wdniu 14. rocznicy masakry na placu Tiananmen, Amnesty International wezwało chińskie władze, aby wzięły odpowiedzialność za wszystkich zabitych i okaleczonych w 1989 roku oraz zapewniły należne odszkodowanie rodzinom ofiar.
Obecnie Chiny stały się światową potęgą gospodarczą i pożądanym partnerem handlowym. Jednak mimo tysięcy apeli płynących z całego świata kolejne rządy nie wzięły odpowiedzialności za zabitych, okaleczonych i uwięzionych podczas tłumienia pokojowych demonstracji 14 lat temu.
"Jeśli idzie o polityczne zamieszanie, do jakiego doszło w 1989 roku, Komitet Centralny Komunistycznej Partii Chin dokonał już oceny i nie ulega ona zmianie. Stabilizacja jest priorytetem dla ChRL" - oświadczyła w ubiegłym tygodniu rzeczniczka chińskiego MSZ. "Ignorowanie ofiar łamania praw człowieka, represje, kary więzienia dla osób przypominających o tamtych wydarzeniach oraz bezkarność sprawców dyskredytuje władze chińskie" - powiedziała Mirella Panek, rzeczniczka Amnesty International.
Amnesty International nadal wspiera "Matki z Tiananmen", nieformalną grupę rodzin ofiar masakry, w ich w walce o udokumentowanie tamtych wydarzeń. W tym roku Matki z Tiananmen ujawniły kolejnych 12 nazwisk osób, które "zaginęły" w czasie wydarzeń w 1989 roku, miejsce ich pobytu jest w dalszym ciągu nieznane, nie wiadomo czy żyją.
Pracownik firmy internetowej Huang Qi zrobił stworzył stronę internetową i założył forum dyskusyjne, które pozwalało na swobodne wyrażanie opinii o wydarzeniach sprzed lat. 3 czerwca 2000 został aresztowany. 9 maja 2003 po procesie, który był niezgodny zarówno z chińską procedurą karną, jak i międzynarodowymi standardami prawnymi, został skazany na 5 lat więzienia za "podżeganie do podważenia władzy państwowej".
Zhao Changqing został zatrzymany w listopadzie 2002 po podpisaniu petycji do XVI Zjazdu Partii wzywającej do uznania demokratycznego ruchu 1989 roku i innych przemian. Jest obecnie oskarżony o "podżeganie do podważenia władzy państwowej".
Za ten sam czyn Wang Jinbo został w grudniu 2002 skazany na cztery lata więzienia. Zamieszczał on w Internecie artykuły zawierające apel do władz o wycofanie ich werdyktu o "kontrrewolucyjności" ruchu z roku 1989. Współwięźniowie wielokrotnie go bili. Władze więzienne nie zrobiły nic, aby temu zapobiec i zapewnić mu bezpieczeństwo, ponadto nie zezwoliły na wizyty jego rodzinie.
Wang Wanxing rozpoczyna już 11 rok pobytu w Szpitalu Psychiatrycznym Ankang w Pekinie po tym, jak w 1992 roku próbował rozwinąć na placu Tiananmen transparent upamiętniający demonstracje z 1989 roku.
Amnesty International ponawia swój apel do władz chińskich o uwolnienie wszystkich osób nadal więzionych w związku z wystąpieniami prodemokratycznymi w 1989 roku. Organizacja posiada dane o 82 osobach uważanych nadal za przetrzymywane w wyniku natychmiastowych i nieuczciwych procesów. Wciąż ujawniane są nowe przypadki, wskazujące na to, że faktyczna liczba takich osób może być dużo większa.
Źródło: Amnesty International/IAR