W zeszłym roku minęła dziesiąta rocznica zakończenia działań Amerykańskiego Korpusu Pokoju w Polsce, a mało kto wie, że on w ogóle istniał. Fundacja Karta postanowiła zebrać zarówno te dobre, jak i złe doświadczenia amerykańskich wolontariuszy, którzy byli u nas nauczycielami angielskiego, tworzyli ścieżki ekologiczne i rozwijali przedsiębiorczość. O projekcie opowiada Agnieszka Kudełka, jego koordynatorka.
Marta Chowaniec: – W 1961 roku Kennedy na Uniwersytecie w Michigan zapytał swoich studentów, czy chcieliby pomagać w rozwijaniu krajów, które potrzebują pomocy. Tak powstał Amerykański Korpus Pokoju. W Polsce pojawił się na początku lat 90. W jaki sposób dotarł do naszego kraju?
Pierwsi wolontariusze przyjechali do Polski już w czerwcu 1990 roku. Ich pobyt trwał dwa lata, niektórych następnych grup – trzy. Także współpracownicy i dyrektorzy Korpusu działali w Polsce najczęściej do pięciu lat. Korpus z założenia działa w krajach docelowych w ograniczonym czasie, więc te zmiany pracowników, a nawet dyrektorów wydają się tego logiczną konsekwencją. Po zakończeniu działań, większość pracowników Korpusu pochodzących z USA wyjechała z Polski.
Co trzeba było zrobić, żeby pracować jako amerykański wolontariusz w Polsce?
– Nabór był bardzo otwarty, choć sama rekrutacja trwała około pół roku. Żeby pracować w danej dziedzinie, ekologii, przedsiębiorczości oraz jako nauczyciel języka angielskiego, trzeba było mieć odpowiednią wiedzę i kwalifikacje. Wolontariusze musieli poza tym dostarczyć rekomendacje od 6 do 8 osób i przejść badania zdrowotne. Nasi responderzy, pracujący jako nauczyciele języka angielskiego, twierdzą, że także wymagania wobec ich kwalifikacji były duże, mimo że przyjeżdżali tutaj jako neative speakerzy. Większość osób, z którymi do tej pory mieliśmy kontakt ocenia siebie jako osoby liberalne. W ich opinii, żaden konserwatywny Amerykanin nie wyjechałby z Ameryki na taki wolontariat. Byli też tacy, którzy potrzebowali przerwy w normalnym życiu. Pierwszą, podstawową motywacją była oczywiście chęć pomocy innym ludziom. Ich zarobki tutaj były bardzo niskie w stosunku do tego, co mogli w tym czasie zarobić w Stanach Zjednoczonych. Podczas rekrutacji wolontariuszom proponowano najczęściej dwa kraje do wyboru. Z tego co wiem, dla niektórych był to trudny wybór, gdy mieli do wyboru Polskę i np. kraje afrykańskie, które doskonale pasowały do drogi zawodowej np. ekologa. W takich przypadkach o wyborze Polski decydowały głównie polskie korzenie.
Na miejscu wolontariusze przechodzili sześciotygodniowe szkolenie. Potem odbywało się zaprzysiężenie i mianowanie na wolontariusza, którego dokonywał ambasador. Korpus działał w Polsce do 2001 roku. Szacunkowo wolontariuszy było około 950 – 960, ale byli oni bardzo rozproszeni po całej Polsce. Dla niektórych 2 – 3-letni pobyt w obcym kraju był bardzo dużym wyzwaniem.
Przeżywali szok kulturowy?
– Jak najbardziej. Dla nich było to coś niesamowitego. Jeden z nich fotografował dosłownie wszystko i w ciągu dwóch lat stworzył osiem filmów. Dziwiły ich samochody, które jeździły po ulicach. Ktoś nie mógł jeść polskiego tatara. Z drugiej strony słyszałam, że ktoś uwielbiał polski bigos i kapustę kiszoną. Byli też miło zaskoczeni, jak Polska jest rozwinięta, że są organizacje pozarządowe, buddyści. Z pierwszych wspomnień nauczycieli wiem, że dla wolontariuszy było bardzo irytujące, że uczniowie często ściągali. Wolontariusze bardzo często pozyskiwali literaturę angielskojęzyczną w każdej dziedzinie. Pomagali przygotowywać się uczniom do matury, olimpiad i różnych innych egzaminów językowych. Organizowali też międzynarodowe obozy czy wymianę międzyszkolną z uczniami z Wielkiej Brytanii. W trakcie swojej pracy uczyli oni ponad 120 tys. uczniów szkół średnich i ponad 9 tys. studentów kolegiów nauczycielskich.
Co robili wolontariusze specjalizujący się w ekologii i przedsiębiorczości?
– Współpracowali z organizacjami pozarządowymi i niewielkimi firmami. Była to zawsze praca na rzecz społeczności lokalnej. Jeśli chodzi o ekologię, to np. wolontariusz wspierający Stowarzyszenie Gaja współorganizował Dzień Ziemi w Bielsku-Białej. Inni wolontariusze pracowali w parkach narodowych, czy też tworzyli ścieżki ekologiczne. Jeszcze inna wolontariuszka zaangażowała się w renowację zamku w Ostródzie. Wolontariusze w dziedzinie przedsiębiorczości przyczynili się np. do rozwoju badania rynku w Polsce. Doradzali w kwestiach prywatyzacji, sprawach gospodarczych i pomagali funkcjonować małym sklepom.
W jaki sposób szukacie kontaktów do wolontariuszy?
Co jest celem projektu Karty?
– Chcemy udokumentować działanie Amerykańskiego Korpusu Pokoju, w ten sposób upamiętnić je i pokazać tę część historii Polski, która jest trochę zapomniana. O Korpusie dowiedzieliśmy się od Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, która współpracuje z ambasadą amerykańską. W zeszłym roku minęła dziesiąta rocznica zakończenia działań Korpusu w Polsce, a w tej chwili mało kto wie, że on istniał. Ambasada najpierw sama zaczęła dokumentować działania Korpusu, ale poznając efekty naszych pierwszych poszukiwań doszła do wniosku, że chciałaby oddać nam to zadanie.
Działanie Korpusu nie było dokumentowane na bieżąco?
– Na ul. Bukowińskiej 21 znajdowała się centrala Korpusu oraz jego archiwum, które wyjechało do Stanów Zjednoczonych wraz z ostatnimi działaczami. Nie mamy w tej chwili dostępu do tego archiwum, prawdopodobnie nie będziemy też go mieć, nie jest ono łatwo osiągalne i otwarte. Nie było możliwe też uwzględnienie w budżecie projektu ekspedycji do Stanów. Trochę nas zdziwiło, że ambasada amerykańska nie ma kopii dokumentacji działań Korpusu w Polsce czy kontaktów do byłych współpracowników Korpusu.
Nie interesuje nas tylko samo udokumentowanie działań Korpusu. Chcemy też zobaczyć, jakie są efekty jego działania teraz, jak bardzo są widoczne, jak działania wolontariuszy wpłynęły na myślenie ludzi w odwiedzonych przez nich miejscowościach, czy np. kontakt z nauczycielem języka angielskiego miał wpływ na edukację czy postrzeganie świata konkretnego ucznia.
Pracujemy nad albumową broszurą składająca się z fragmentów wypowiedzi oraz przekazanych nam zdjęć czy dokumentów. Chcemy w niej pokazać ludzkie doświadczenia. Oprócz tego nagrywamy osoby zaangażowane w działania Korpusu i odbiorców ich działań. Relacje te zaprezentujemy w prezentacji multimedialnej. Uczestników projektu pytamy głównie o motywacje zaangażowania się w działania Korpusu w Polsce, wyobrażenia przed tym doświadczeniem, wrażenia po rozpoczęciu działań, przebieg działań oraz opinie na temat działań Korpusu. Pytamy zarówno o dobre, jak i o złe doświadczenia.
Pobierz
-
Pytania do koordynatorów lokalnych, tutorów, odbiorców działań wolontariuszy
doc ・30.72 kB
-
Questions - organizer-tutor - APC
doc ・30.72 kB
-
Questions - volunteer - APC
doc ・28.67 kB
-
201212051512370417
828636_201212051512370417 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna ngo.pl