Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
W Polsce ściąga się tylko 20% długów alimentacyjnych – to bardzo mało, w porównaniu np. do innych krajów europejskich. Ci, co nie chcą płacić alimentów, wykorzystają każdą lukę w prawie, aby uchylić się od zobowiązań. A co, gdy rodzić chce płacić, tylko że po zajęciu pensji nie starcza mu pieniędzy na życie?
Paweł* rozstał się z żoną. Ma dwójkę dzieci, na które powinien płacić miesięcznie po 500 zł, czyli razem 1000 zł. Był bezrobotny przez kilka lat (zarejestrował się w urzędzie pracy – chodził na różne kursy i szkolenia). Nie „uciekał” przed pracą, tylko jej szukał. Nie płacił alimentów, bo nie miał z czego. Jego zobowiązania przejął Fundusz Alimentacyjny. Kilka miesięcy temu Paweł został skierowany z urzędu pracy na staż do sklepu spożywczego. Okazało się, że pracodawca był z niego bardzo zadowolony i zaproponował mu stałe zajęcie – umowę o pracę i wynagrodzenie – 1200 zł na rękę (1680 zł brutto - najniższe wynagrodzenie). Wydawało się, że wreszcie zaczyna się w życiu układać, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Paweł podpisał także porozumienie, że będzie spłacał w ratach dług mieszkaniowy. Ale po drugiej wypłacie okazało się, że otrzymał tylko 480 zł pensji – resztę, czyli 60% zajął komornik na poczet jego długów alimentacyjnych. Od tej decyzji nie mógł się odwołać. Kiedy opłacił czynsz i rachunki, na życie zostało mu tylko 100 zł na cały miesiąc (na jedzenie, środki czystości, bilet komunikacji miejskiej). Gdy pracodawca zobaczył, że komornik zajmuje Pawłowi pensję, rozwiązał z Pawłem umowę o pracę. Zakładał, że skoro człowiek jest zatrudniony w sklepie i dostaje ostatecznie tak małe pieniądze, to będzie kradł.
Reklama
Więcej na alimenty
W przypadku egzekucji komorniczej, wynagrodzenie z umowy o pracę jest uprzywilejowane w stosunku do innych źródeł, np. umów zlecenia. Generalnie zasada jest taka, że z zadłużeń, np. kredytowych czy cywilnych można zająć połowę wynagrodzenia. Ale jeśli jest ono niskie, to kwota najniższego wynagrodzenia musi zostać człowiekowi na życie. Gdyby Paweł miał, np. dług w banku, albo mieszkaniowy, to komornik „nie wszedłby mu na pensję”, gdyż otrzymuje najniższe wynagrodzenie. Jednak ta zasada nie dotyczy egzekucji alimentacyjnych.
Paweł zastanawia się, czy jest sens pracować, skoro jego dochody nie pozwolą mu na przeżycie. Może trzeba zatrudnić się w szarej strefie? Zarobionych w ten sposób pieniędzy nie zajmie komornik. Paweł słyszał o mężczyznach, którzy pracują na czarno i w ten sposób uchylają się przed obowiązkiem alimentacyjnym. A może powinien wystąpić o obniżenie alimentów? To jedno ze zgodnych z prawem rozwiązań. Tylko że nie chce tego robić. Mozolnie odbudowywał kontakty z dziećmi i nie zamierza ich „zawieść”, płacąc mniej na ich wychowanie. Poza tym musiałby wystąpić z powództwem przeciw nim do sądu.
W takim razie powinien znaleźć sobie taką pracę, w której będzie zarabiał więcej. Jednak to też nie jest takie proste. Wśród ludzi, którzy nie płacą alimentów, nie wszyscy są tacy sami. Nie można ich mierzyć jedną miarą. Na pewno jest dużo osób, które specjalnie uchylają się przed obowiązkiem alimentacyjnym i pewnie nieźle im się żyje, np. pracują w szarej strefie, albo nie mają nic swojego, bo zarejestrowali wszystkie dobra na różnych członków rodziny. Ale jest też część osób, które są nieporadne życiowo i wcale nie jest ich mało. Mają, np. podstawowe wykształcenie, albo kłopoty ze zdrowiem (Paweł ma zdiagnozowaną chorobę psychiczną) i nigdy nie znajdą sobie dobrze płatnej pracy, choćby nie wiadomo jak się starali.
Rośnie zadłużenie
Paweł stracił legalną pracę. Boi się, że jeśli uda się mu podjąć kolejną, sytuacja się powtórzy – dla pracodawcy znów okaże się ryzykownym pracownikiem. Można też sobie wyobrazić, że na skutek utraty pracy, braku możliwości płacenia za mieszkanie – załamie się, nastąpi nawrót choroby i masa innych kłopotów, z eksmisją włącznie. Drugi scenariusz może być taki, że Paweł zdecyduje się na pracę na czarno, jeśli będzie miał taką możliwość, bo z tych pieniędzy komornik nie zabierze mu ani grosza. Owszem, będzie mu rósł dług alimentacyjny, gdyż z Funduszu Alimentacyjnego będą płacone jego alimenty, ale Paweł przestanie się martwić o pieniądze na życie. Szara strefa ma się u nas bardzo dobrze. Tak, czy inaczej, to sytuacja, z której nie ma dobrego wyjścia, choć wszystko odbywa się w majestacie prawa.
– Wiem, że tworzenie takich regulacji, które sprawiają, że człowiekowi nie pozostają pieniądze na życie, nie jest dobrym rozwiązaniem. Do Biura Porad Obywatelskich przychodzi wiele kobiet, które skarżą się, że nie mogą ściągnąć od mężów alimentów, bo nie podejmują oni legalnej pracy. Albo, gdy się zatrudnią, a komornik ich namierzy, wtedy odchodzą z firmy. Doskonale je rozumiem, tak nie powinno być, bo dzieci mają dwoje rodziców, muszą przecież jeść, być w coś ubrane i też muszą żyć na godnym poziomie, i zarówno matka, jak i ojciec powinni je utrzymywać – mówi Anna Kuć z Biura Porad Obywatelskich. – Ale być może, gdyby te komornicze progi były inne, mniejsze niż 60%, gdyby był ustalony próg minimum, po którym człowiekowi musi zostać odpowiednia suma pieniędzy na życie, to może nie dochodziłoby do tak patologicznych sytuacji. Jestem za tym, żeby ściągać alimenty, ale brak rozsądnych przepisów sprawia, że część osób nigdy nie podejmie legalnej pracy. Być może, gdyby zmienić przepisy, dzięki którym zostawałoby ludziom więcej pieniędzy, to wtedy zatrudnialiby się legalnie, płaciliby alimenty, regulowali zobowiązania za swoje mieszkania, składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne? A to przełożyłoby się na ogólny system rodzinny państwa – dodaje.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Michała Lewandowskiego z Biura Prasowego Krajowej Rady Komorniczej.
Dlaczego zadłużenie alimentacyjne jest traktowane wyjątkowo – 60% pensji może zająć komornik?
Michał Lewandowski: – Alimenty są szczególnym przypadkiem postępowania egzekucyjnego. Milion dzieci w Polsce czeka na alimenty egzekwowane przez komorników. Takie są fakty. Prowadzimy rocznie 600 tys. takich spraw, a co roku wpływa 60 tys. nowych. Bardzo często słyszymy od dłużników alimentacyjnych, że auto, którym jeżdżą jest pożyczone, komputer, którego używają jest własnością rodziców, a wynagrodzenie oficjalne jest zawsze symboliczne. A niekiedy wręcz wypłacane „pod stołem”. Dlatego też alimenty muszą być w pewnym sensie uprzywilejowane.
To jedyny wyjątek w egzekucji komorniczej?
M. L.: – Tak, w innych przypadkach komornik sądowy może zająć do 50% wynagrodzenia.
Od kiedy obowiązuje ten wyjątek i komu służy?
M. L.: – Obowiązuje od 1974 roku i służyć ma maksymalnemu zabezpieczeniu potrzeb najważniejszej dla nas grupy wierzycieli, czyli dzieci. W ocenie ustawodawcy, nie są one w stanie wyegzekwować same swoich praw. Ustawodawca uczynił więc alimenty należnościami uprzywilejowanymi.
Dzięki tej regulacji (60%) zwiększyła się ściągalność alimentów?
M. L.: – Skuteczność egzekucji w sprawach alimentacyjnych wynosi ok. 20% i od pięciu lat systematycznie wzrasta. Dla porównania, w 2009 roku wynosiła niecałe 10%. Wynika to jednak nie tyle z tej regulacji, co z powolnej zmiany społecznego podejścia do kwestii alimentów oraz z pracy samych komorników, którzy z wielką determinacją działają w tym obszarze. Inne powody wzrostu skuteczności w ostatnich latach to, m.in. większy dostęp do informacji o majątku dłużników, czy bazy PESEL, które umożliwiają ustalenie aktualnego miejsca zamieszkania osoby uchylającej się od płacenia alimentów. Ponadto, istotną pomocą w poszukiwaniu majątku dłużnika są informacje o rachunkach bankowych. Samorząd komorniczy stara się także nagłaśniać ten problem. „Twoje Alimenty – nasza wspólna sprawa” – tak brzmiało hasło przewodnie tegorocznego, trzeciego już, Dnia Otwartego Komorników Sądowych, organizowanego przez Krajową Radę Komorniczą oraz Izby Komornicze poszczególnych apelacji. W całej Polsce dyżur pełniło kilkaset kancelarii. Ich adresy można było znaleźć na stronie www.lepiejtowiedziec.pl. Osobami, do których została skierowana tegoroczna akcja byli przede wszystkim wierzyciele i dłużnicy alimentacyjni. Uruchomiliśmy także stronę www.twojealimenty.pl na której można znaleźć wszelkie informacje dotyczące tej kwestii.
Gdyby zmienić przepisy, dzięki którym zostawałoby ludziom więcej pieniędzy, a nie zabierano by im 60%, to może egzekucja alimentów byłaby lepsza?
M. L. – W opinii Samorządu komorniczego taka zmiana nie wpłynęłaby pozytywnie na skuteczność egzekucji, niemniej jednak konieczne są pewne zmiany, które od pewnego czasu postulujemy. Kluczowa jest zmiana przepisów ustawy z 7 września 2007 roku o pomocy osobom uprawnionym do alimentów poprzez likwidację dualizmu w ściąganiu zaliczek alimentacyjnych, wypłaconych na podstawie ustawy z 22 kwietnia 2005 roku o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych i zaliczce alimentacyjnej oraz świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego, wypłacanych w oparciu o ustawę z 7 września 2007 roku o pomocy osobom uprawnionym do alimentów. Obecnie, zbieg egzekucji sądowej i administracyjnej powoduje trudności w zaspokajaniu należności alimentacyjnych. Jak to zmienić? W oparciu o decyzję administracyjną, wszelkie należności winny być ściągane przez komorników sądowych w ramach prowadzonego sądowego postępowania egzekucyjnego.
Należy też wprowadzić zmiany w kodeksie postępowania cywilnego. Po pierwsze, chodzi o likwidację ograniczeń o charakterze przedmiotowym w sprawach o egzekucję należności alimentacyjnych, w szczególności zwolnienia spod egzekucji sądowej sum i świadczeń w naturze, wyasygnowanych na pokrycie wydatków lub wyjazdów w sprawach służbowych dłużnika. Drugą propozycją jest zwiększenie uprawnień komorników w zakresie poszukiwania majątku dłużnika. Komornicy powinni uzyskać możliwość żądania wyjaśnień od dłużników, a za składanie fałszywych wyjaśnień powinna zostać wprowadzona odpowiedzialność taka, jak za składanie fałszywych zeznań. Warto również wprowadzić zmianę przepisów o egzekucji z ruchomości, poprzez wprowadzenie możliwości sprzedaży zajętych ruchomości dłużników za kwotę poniżej wartości oszacowania. Obecnie, po drugiej bezskutecznej licytacji ruchomości egzekucję umarza się. Brak możliwości sprzedaży ruchomości powoduje bezskuteczność egzekucji.
Jak pan myśli, czy istnieje jakieś rozwiązanie w przypadku bohatera artykułu, w sytuacji, gdy nie chce on złożyć wniosku do sądu o obniżenie alimentów?
M. L. – Wydaje się, że jedyna możliwość to właśnie złożenie wniosku o obniżenie alimentów, z uwagi na trudną sytuację materialną.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.